Polacy wciąż popełniają ten błąd i wyrzucają to do kosza. Nawet 100 tys. zł kary
W Polsce każdego roku do koszy trafiają dziesiątki milionów pustych puszek po aerozolach. Choć za wyrzucenie takiego odpadu do niewłaściwego kosza na śmieci grozi nawet 100 tys. zł kary, to najmniejszy problem.
Segregacja śmieci wciąż sprawia Polakom problem
Gospodarka odpadami w Polsce od lat jest na „zakręcie”. Wielkie zapowiedzi i drogie kampanie społeczne często zderzają się z prozą życia: stosem śmieci, które musimy posegregować, oraz z pytaniem, które spędza sen z powiek milionom Polaków – do którego kosza wyrzucić konkretny odpad? Nawet tak prozaiczny przedmiot, jak puszka po dezodorancie, staje się „miną” w domowym systemie segregacji.
Wydawałoby się, że to zwykły metal, więc powinien trafić do pojemnika na metale i tworzywa sztuczne. Jednak nie jest to do końca prawda. Puszki aerozolowe, po lakierach, piankach czy dezodorantach, mają specyficzny charakter. Choć są wykonane z aluminium lub stali, niebezpieczeństwo tkwi w zawartości. Zostały zaprojektowane do magazynowania substancji pod ciśnieniem, a resztki gazów i chemikaliów, które mogą w nich pozostać, stwarzają realne ryzyko pożaru lub eksplozji w sortowni.
Częsty błąd w wyrzucaniu odpadów
Puszki po aerozolach, które trafią do niewłaściwego kosza, stwarzają zagrożenie. Nawet małe ilości gazu resztkowego mogą doprowadzić do poważnych wypadków w zakładach przetwarzania odpadów, co z kolei podnosi koszty utylizacji. A jak wiemy, każde podniesienie kosztów w gospodarce jest ostatecznie przenoszone na konsumenta, czyli – znowu – na nas. Zatem, chociaż nie zapłacimy 100 tys. zł bezpośrednio, to i tak „pośrednio” zapłacimy wszyscy za nieprawidłową segregację w postaci wyższych opłat za śmieci czy droższych produktów.
Właściwa segregacja jest tu kluczem. Puste puszki po aerozolach, w tym dezodorantach, powinny zawsze trafiać do kosza na odpady zmieszane (czarny). Jest to konieczne, ponieważ:
- Zawierają resztki substancji pod ciśnieniem (łatwopalne lub toksyczne).
- Ich metalowa obudowa nie jest wystarczająco bezpieczna, by trafić prosto na linię recyklingu metali, gdzie mogłoby dojść do zapłonu.
Należy pamiętać, że metalowe elementy, takie jak samo wieczko, jeśli jest luźne, mogą trafić do żółtego kosza, ale cała puszka, nawet pusta, z uwagi na resztki gazu – do odpadów zmieszanych. Jest to różnica, o której zapomina się nagminnie.
Gdzie wyrzucać puszkę po aerozolu? Błąd może dużo kosztować
Nie chodzi tylko o unikanie kar czy zagrożeń. Prawdziwym problemem jest olbrzymia strata cennych surowców i realne obciążenie dla planety. Wyrzucanie tych puszek do zmieszanych (czarny kosz) oznacza, że trafiają one na składowisko lub do spalarni, gdzie są utylizowane. Nie ma już mowy o odzyskaniu aluminium czy stali.
I tu pojawia się największy absurd systemu: chociaż zgodnie z przepisami powinny trafić do zmieszanych (co chroni sortownie przed wybuchem), to ten sam przepis w praktyce torpeduje ich recykling. Z punktu widzenia ochrony środowiska, jest to strzał w kolano.
Alternatywnym rozwiązaniem dla tych, którzy chcą być eko-świadomi, jest zanoszenie ich do Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK). To tam, w specjalnie wydzielonych miejscach na odpady problemowe i niebezpieczne, puszki te mogą być bezpiecznie składowane, a następnie – w kontrolowanych warunkach – odzyskiwane.
Największy problem to nie kara 100 tys. zł, ale to, że każdego roku miliony ton metali, które mogłyby zostać odzyskane, trafiają na składowiska, stając się „zmorą” dla ekosystemu. To prawdziwa „recydywa” naszego systemu segregacji.