Ojciec Tadeusz Rydzyk stanie przed sądem. Resort kultury: narażono Skarb Państwa
Spór o publiczne finansowanie działalności Tadeusza Rydzyka w Toruniu wkracza na salę sądową. Resort domaga się unieważnienia kluczowych aneksów do umowy, twierdząc, że Fundacja nie wywiązała się ze swoich zobowiązań. Stawką są miliony złotych i zasady finansowania projektu zawartej za czasów rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Kontrowersje wokół ojca Tadeusza Rydzyka
Postać Tadeusza Rydzyka, charyzmatycznego redemptorysty, od ponad trzech dekad budzi w Polsce skrajne emocje. Nie jest on jednak wyłącznie duchownym, ale przede wszystkim skutecznym organizatorem i twórcą potężnego medialno-biznesowego ekosystemu. Jego filarami są Radio Maryja oraz Telewizja Trwam, ale imperium to znacznie więcej. Obejmuje ono Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej (WSKSiM), która kształci kadry dziennikarskie i politologiczne, sieć telefonii komórkowej "W naszej Rodzinie", a także inwestycje, takie jak głośna Geotermia Toruńska.

Formalnym zapleczem dla wielu z tych przedsięwzięć jest Fundacja Lux Veritatis. Zgodnie ze statutem, jej cele to działalność oświatowa, kulturalna i dobroczynna. W praktyce jest to podmiot prowadzący szeroko zakrojoną działalność, od produkcji medialnej po organizację masowych wydarzeń. Przez lata model finansowania tych przedsięwzięć opierał się oficjalnie na hojnych darowiznach od słuchaczy i widzów, tworzących "rodzinę Radia Maryja". Sytuacja uległa diametralnej zmianie po 2015 roku. Wraz z objęciem władzy przez Zjednoczoną Prawicę, do podmiotów związanych z Tadeuszem Rydzykiem zaczął płynąć szeroki strumień publicznych pieniędzy.
Nie były to już tylko datki, ale wielomilionowe dotacje z różnych ministerstw, funduszy celowych - jak Fundusz Sprawiedliwości - a także lukratywne zlecenia reklamowe i sponsoringowe od spółek Skarbu Państwa. Krytycy wskazują, że w ciągu ośmiu lat rządów PiS na konta tych instytucji trafiły setki milionów złotych. Postrzegają to jako formę opłacanej z kieszeni podatnika symbiozy politycznej: media Tadeusza Rydzyka miały zapewniać bezwarunkowe wsparcie dla obozu rządzącego, w zamian otrzymując finansowe paliwo dla swojej działalności.
Muzeum Tadeusza Rydzyka z dotacjami
Jedną z najbardziej spektakularnych i jednocześnie finansowo największych inwestycji, w które zaangażowała się Fundacja Lux Veritatis przy wsparciu państwa, jest budowa Muzeum "Pamięć i Tożsamość" im. św. Jana Pawła II w Toruniu. Placówka powstała tuż obok Sanktuarium NMP Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II oraz wspomnianej Geotermii, tworząc swego rodzaju "miasteczko" Tadeusza Rydzyka nad Wisłą. Umowę o wspólnym prowadzeniu tej instytucji kultury podpisano w 2018 roku. Stronami były Fundacja Lux Veritatis oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, kierowane wówczas przez wicepremiera Piotra Glińskiego.

Zgodnie z oficjalnymi zapowiedziami, celem muzeum jest prezentacja ponad tysiącletniej historii Polski ze szczególnym uwzględnieniem dziedzictwa chrześcijańskiego oraz roli Kościoła Katolickiego. Centralnym punktem ekspozycji ma być narracja o postawach Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej, co miało być odpowiedzią na "pedagogikę wstydu". Model finansowania od początku budził kontrowersje. Fundacja wniosła do spółki głównie grunt pod budowę oraz wkład rzeczowy. Państwo natomiast wzięło na siebie sfinansowanie budowy i wyposażenia.
Pierwotne ustalenia mówiły o kwotach rzędu 70-80 milionów złotych. Jednak koszty szybko rosły. Jak wynika z informacji przekazywanych przez obecne kierownictwo resortu kultury, wartość wkładu państwa w ten projekt wynosi już ponad 210 mln zł. Co istotne, pierwotna umowa zakładała również konkretny wkład własny po stronie Fundacji. Miała ona wnieść wkład pieniężny lub rzeczowy o wartości 13 milionów złotych, co miało być jej partycypacją w kosztach.
Zobacz też: Zima zbliża się do Polski. W tych regionach kraju ma spaść śnieg, padła konkretna data
Resort kultury wkracza na drogę sądową
Jak podkreśla wiceminister kultury Maciej Wróbel, ministerstwo wyłożyło 210 mln zł na inwestycję zlokalizowaną na terenie, który w chwili zawierania umowy nie należał jeszcze do fundacji. Działkę przekazali jej dopiero później warszawscy redemptoryści. Sporne jest także to, że na mocy umowy z 2018 roku w przypadku rezygnacji resortu z udziału w prowadzeniu placówki cała infrastruktura muzeum, zrealizowana ze środków publicznych, przeszłaby na własność fundacji. Zdaniem ministerstwa oznaczałoby to bezpodstawne wzbogacenie Lux Veritatis kosztem państwa.
Po dwóch nieudanych próbach ugodowych resort zdecydował się skierować sprawę na drogę sądową. Jak poinformował Wróbel, 7 listopada złożono pozew o unieważnienie umów oraz o zwrot 210 mln zł wraz z odsetkami.
Muzeum - TAK - ale na jasnych i transparentnych zasadach – zaznaczył wiceminister.
Fundacja stanowczo kwestionuje stanowisko resortu. Jej pełnomocnik, adwokat Karol Prawda, określa roszczenia ministerstwa jako "całkowicie nieuzasadnione”, przekonując, że intencją władz jest w istocie zablokowanie funkcjonowania muzeum. Prawda podkreśla również, że wcześniejszy pozew resortu został zwrócony z powodu poważnych uchybień formalnych, a mimo deklarowanej gotowości do rozmów fundacja nie doczekała się nowych propozycji ugodowych.
Kolejnym elementem konfliktu jest opóźnienie w otwarciu stałej wystawy. Planowano je na październik, jednak, jak twierdzi pełnomocnik Lux Veritatis, ministerstwo zablokowało ponad 6 mln zł przewidzianych na finalizację ekspozycji, co uniemożliwiło jej ukończenie.
Spór o muzeum, w który zaangażowano ponad 200 mln zł publicznych środków, staje się jednym z najbardziej złożonych i napiętych konfliktów między państwem a organizacją kościelną w ostatnich latach. Obie strony utrzymują, że działają w obronie interesu publicznego, choć różnie go definiują. Ostateczne rozstrzygnięcie i jego wpływ na przyszłość muzeum oraz relacje państwo-Kościół zależeć będzie od decyzji sądu.