Handel żywym karpiem nie zawsze jest legalny. Inspektorzy nie mają litości, nakładają ogromne kary
Grudzień to dla wielu rolników i handlowców czas intensywnej pracy. Chodzi handel karpiem. Ryby te, nieodłącznie związane z wigilijnym stołem, bywają jednak powodem problemów. Od lat trwa batalia o ich dobrostan w handlu. Sprzedaż żywego karpia bywa pułapką, zwłaszcza gdy zaplecze techniczne odbiega od wymagań. Inspekcje weterynaryjne i sanitarne działają w tym czasie ze zdwojoną siłą, a błędy w zakresie dobrostanu zwierząt mogą słono kosztować. Jakie kary za sprzedaż żywego karpia grożą sprzedawcy, który postanowi pójść na skróty i jak zabezpieczyć się przed dotkliwą finansową wpadką?
Sprzedaż żywego karpia pod lupą. Jakie kary za brak warunków hodowli czekają przedsiębiorców?
Karp to zwierzę kręgowe i podlega Ustawie o ochronie zwierząt. Nawet jeśli jest przeznaczony na konsumpcję, musi być traktowany w sposób humanitarny aż do momentu uboju. Oznacza to konkretne warunki transportu, przechowywania i, co najważniejsze, sprzedaży. W ostatnich latach naciski społeczne, ale i zaostrzone interpretacje prawa, wymusiły na handlowcach dużą ostrożność.
Inspekcja Weterynaryjna, we współpracy z Policją, ma prawo skontrolować każdy punkt, w którym odbywa się taka sprzedaż. Liczy się wszystko: stan wody w pojemnikach, natlenienie, zagęszczenie ryb, a nawet sposób przenoszenia karpia do siatki klienta. Każdy element, który nosi znamiona znęcania się nad zwierzętami, otwiera furtkę do poważnych konsekwencji.
Kary za sprzedaż żywego karpia
Kwestia odpowiedzialności finansowej jest jasna i nie pozostawia pola do interpretacji. Kary za sprzedaż żywego karpia, który cierpi z powodu braku odpowiednich warunków, są naprawdę dotkliwe. Ustawa o ochronie zwierząt mówi wprost: znęcanie się nad zwierzęciem jest przestępstwem. Choć w przypadku handlu rzadko dochodzi do najcięższych wyroków, to grzywny administracyjne i sankcje są realne. Wysokość grzywny: Sąd może nałożyć karę grzywny w wysokości do 5000 zł za wykroczenie. W skrajnych przypadkach, gdy handlowiec nie spełnia minimalnych wymagań (np. notorycznie przetrzymuje ryby w zbyt małej ilości brudnej wody), Inspekcja może skierować sprawę do prokuratury.
W przypadku udowodnionego znęcania się nad zwierzętami (np. celowego transportu bez wody, braku uśmiercenia w odpowiednich warunkach), mowa jest już o karze pozbawienia wolności do lat 3. Sąd może również orzec nawiązkę na cel związany z ochroną zwierząt, sięgającą nawet 100 000 zł.
W sytuacji bezpośredniego zagrożenia karpie mogą zostać natychmiast odebrane sprzedawcy na koszt Skarbu Państwa. To nie tylko straty materialne, ale i reputacyjne. Głównym problemem jest interpretacja. Ryba, która jest ledwo żywa i duszona w plastikowym worku bez wody na oczach klienta, to jest właśnie to, co budzi sprzeciw i uruchamia machinę prawną. Sprzedawcy muszą zapomnieć o basenach z brudną wodą i liczyć się z kosztami wyposażenia stanowiska w odpowiedni sprzęt natleniający.
Przedsiębiorcy pod lupą
Przedsiębiorca, który sprzedaje karpia w grudniu, musi zadbać o dwie rzeczy: warunki w zbiornikach i procedurę uśmiercania. Ostatnie lata wyraźnie pokazują trend, że to właśnie humanitarne uśmiercanie karpia w miejscu sprzedaży jest kluczowe. Nie jest już wystarczające, aby ryba była tylko „oszołomiona”. Sprzedawca musi uśmiercić ją szybko, skutecznie i bez niepotrzebnego cierpienia, co wymaga przeszkolenia personelu. Przekazywanie żywej ryby klientowi jest co do zasady zabronione i to właśnie za ten element najczęściej „dostaje się po kieszeni”. Legalny, zarejestrowany punkt sprzedaży musi mieć na miejscu:
- Odpowiedni zbiornik: wystarczający litraż i stałe napowietrzanie wody.
- Czystość wody: regularna wymiana i kontrola jej parametrów.
- Urządzenia do uśmiercania: np. pałka do ogłuszania (poprzedzająca uśmiercenie).