Człowiek Nawrockiego nowym premierem po Tusku? Po spięciu w Sejmie rośnie jego pozycja
Po wyborczym wstrząsie z jesieni 2023 roku, Prawo i Sprawiedliwość intensywnie poszukuje nowej formuły, która pozwoli partii wrócić do władzy. W kuluarach przy ulicy Nowogrodzkiej mówi się o konieczności zmiany warty i postawieniu na nową twarz. O tym polityku jest coraz głośniej - to on może być kandydatem na premiera po Donaldzie Tusku.
Zmiany polityczne od 2023 roku
Ostatnie dwa lata na polskiej scenie politycznej to okres gwałtownych turbulencji, które zmusiły największe ugrupowania do głębokiej rewizji swoich strategii. Prawo i Sprawiedliwość, które sprawowało władzę w latach 2015-2023, pozostawiło po sobie dziedzictwo niezwykle złożone. Z jednej strony partia ta trwale zmieniła paradygmat polityki społecznej, wprowadzając szerokie transfery socjalne i przywracając podmiotowość grupom wcześniej wykluczonym, z drugiej zaś jej rządy upłynęły pod znakiem zwarcia z instytucjami europejskimi oraz sporów o praworządność.
Przejście do opozycji pod koniec 2023 roku było dla formacji Jarosława Kaczyńskiego bolesnym zderzeniem z rzeczywistością, ale jednocześnie stało się katalizatorem niezbędnych zmian. Obecna koalicja rządząca, choć początkowo niesiona entuzjazmem swoich wyborców, z każdym miesiącem sprawowania władzy napotyka na coraz twardszy opór materii, a mechanizm wielopartyjnego porozumienia zaczyna zgrzytać pod ciężarem różnic programowych.

Dla strategów Zjednoczonej Prawicy stało się jasne, że powrót do haseł i twarzy z 2015 roku nie wystarczy, by odzyskać zaufanie centrum. Wyborcy są zmęczeni polaryzacją opartą na tych samych nazwiskach, a "efekt zużycia" dotychczasowych liderów jest widoczny w sondażach zaufania.
Właśnie w tym kontekście należy rozpatrywać trwające obecnie wewnątrzpartyjne analizy i poszukiwania "nowego otwarcia". Partia potrzebuje kandydata, który będzie w stanie zszyć podzielony elektorat, oferując kompetencje menedżerskie w nowym, świeższym wydaniu. Wybory parlamentarne w 2027 roku zbliżają się wielkimi krokami, a czas na wypromowanie nowego lidera, który mógłby stanąć w szranki o fotel premiera, kurczy się nieubłaganie. Wnioski wyciągnięte z ośmiu lat rządów oraz dwóch lat bycia w opozycji wskazują jednoznacznie: aby wygrać, trzeba przestać patrzeć w lusterko wsteczne.
Karol Nawrocki został prezydentem
Kluczowym momentem zwrotnym dla morale prawicy stało się objęcie urzędu Prezydenta RP przez Karola Nawrockiego. To wydarzenie, które jeszcze niedawno wydawało się scenariuszem z gatunku politycznej fikcji, całkowicie przemodelowało architekturę władzy w Polsce. Zwycięstwo kandydata popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość nie tylko podcięło skrzydła rządzącej koalicji, obnażając jej słabości i brak spójnego kandydata wspólnego, ale przede wszystkim udowodniło skuteczność strategii stawiania na polityków młodszego pokolenia. Sukces Nawrockiego stał się dowodem na to, że Polacy są gotowi na zmianę pokoleniową na prawicy i oczekują liderów, którzy łączą patriotyczny etos z nowoczesnym podejściem do państwa.

Prezydentura ta stała się dla PiS swoistym swego rodzaju trampoliną do walki o pełnię władzy wykonawczej. Skoro udało się przekonać większość wyborców do kandydata prezydenckiego spoza ścisłego, "zakonnego" jądra partii, to analogiczny manewr może udać się w przypadku przyszłego premiera. Porażka obozu rządzącego w wyborach prezydenckich zachwiała stabilnością koalicji, wywołując serię wzajemnych oskarżeń i nerwowych ruchów, co stwarza idealne warunki dla opozycji do przejęcia inicjatywy.
W sztabach przy Nowogrodzkiej zapanowało przekonanie, że model "technokratycznego patrioty", który sprawdził się w przypadku Pałacu Prezydenckiego, należy powtórzyć w wyborach do Sejmu. To właśnie ten mechanizm psychologiczny i polityczny sprawił, że giełda nazwisk potencjalnych kandydatów na premiera ruszyła z niespotykaną dotąd intensywnością.
Zobacz też: Google pod lupą Komisji Europejskiej. Chodzi o treści, które zalewają Polaków
On ma być kandydatem na premiera Polski
W tym nowym rozdaniu w gronie potencjalnych kandydatów na przyszłego szefa rządu coraz częściej wymienia się Zbigniewa Boguckiego. Choć dla przeciętnego wyborcy jego nazwisko może nie być jeszcze synonimem wielkiej polityki, to wewnątrz struktur partyjnych jego akcje stoją wyjątkowo wysoko.
Poseł z okręgu szczecińskiego, prawnik i były wojewoda zachodniopomorski, a obecnie szef Kancelarii Prezydenta, idealnie wpisuje się w profil kandydata "środka", którego tak desperacko poszukuje Prawo i Sprawiedliwość. Jest postrzegany jako polityk merytoryczny, sprawny retorycznie, a jednocześnie lojalny, co w strukturach o charakterze wodzowskim ma fundamentalne znaczenie. Jego kandydatura jest testowana w kuluarowych rozmowach jako odpowiedź na zapotrzebowanie społeczne na “nową jakość”, kogoś, kto nie jest obciążony bagażem decyzji z lat 2015-2023 w takim stopniu jak Mateusz Morawiecki czy Jacek Sasin.
[…] Bogucki to polityk nowego typu, nie jest zapiekły, choć zdecydowany w obronie swoich poglądów. A jednocześnie kompetentny, już doświadczony i niekojarzony przy tym bezpośrednio z rządami PiS – zauważa jeden z rozmówców WP.

Plotki o tym, że to właśnie Bogucki może być "czarnym koniem" kampanii w 2027 roku, przybierają na sile z każdym tygodniem. Dla wielu działaczy PiS jest on uosobieniem generacyjnej zmiany, która jest nieunikniona, jeśli partia chce przetrwać i się rozwijać. Jego atutem jest wiek, wykształcenie oraz doświadczenie w administracji rządowej w terenie, co pozwala mu budować wizerunek sprawnego menedżera państwa, a nie tylko partyjnego ideologa.
Wskazanie na Boguckiego byłoby ruchem wyprzedzającym, obliczonym na zneutralizowanie ataków obecnej koalicji rządzącej, która swoją narrację buduje głównie na retoryce wymierzonej w stare elity tej partii. W przypadku szefa Kancelarii Prezydenta mówi się również, że mógłby być dobrym kandydatem na przyszłego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Wirtualna Polska zaznaczyła jednak, że sam Zbigniew Bogucki miał nie wyrażać ambicji na zostanie premierem, a wszelkie dyskusje pozostają w sferze domysłów. Jednocześnie w artykule zauważono, że notowania Boguckiego gwałtownie wzrosły po niedawnych wydarzeniach z Sejmu, kiedy Bogucki zarzucił Tuskowi nieskuteczność służb państwowych.
Według polityków PiS, ale też części analityków - dał się poznać jako wymagający rywal dla premiera Donalda Tuska w debatach zdrowotnej i dotyczącej kryptowalut" – czytamy.
Oczywiście, droga do nominacji jest jeszcze długa, a wewnątrzpartyjne frakcje z pewnością będą walczyć o swoje wpływy.