Chcesz przymierzyć buty? Najpierw zapłać 100 zł. Wpis sklepu wywołał burzę
Płatne przymierzanie butów? Decyzja jednego z salonów stacjonarnych, który postanowił wprowadzić taką opłatę, podzieliła konsumentów. Informację o wprowadzeniu opłaty za samą możliwość przymierzenia i dopasowania obuwia opublikował na swojej stronie internetowej, co wywołało prawdziwą lawinę komentarzy "Jest robota dla UOKiK” - komentowali internauci, choć znaleźli się też zwolennicy takiego rozwiązania. Czy taka praktyka jest zgodna z przepisami prawa konsumenckiego?
"Showrooming", czyli przymierzę i kupię taniej w Internecie
Sklepy stacjonarne coraz częściej stają w obliczu poważnych wyzwań w erze zakupów online. Klienci odwiedzają je rzadziej, a gdy już pojawią się w sklepie, często jedynie oglądają i przymierzają produkty, by później nabyć je taniej przez internet. To zjawisko, zwane "showroomingiem”, znacząco utrudnia tradycyjnym punktom sprzedaży konkurowanie z e-commerce.
Sklep Tuttu, działający w Gdańsku, Katowicach i Poznaniu, postanowił przeciwdziałać takiemu zachowaniu klientów, wprowadzając nietypową zasadę - przymierzenie butów skiturowych wymaga wcześniejszego zakupu bonu podarunkowego. To podejście ma nie tylko zwiększyć zaangażowanie klientów w zakup, ale też skłonić ich do bardziej świadomych decyzji w sklepie stacjonarnym.
26 listopada sklep poinformował na Facebooku, że mierzenie butów skiturowych wymaga zakupu bonu podarunkowego ważnego rok. Sklep uzasadnia, że profesjonalne doradztwo i przymiarka to czasochłonny proces, a bon ma zabezpieczać czas pracy sprzedawcy przed nadużyciami.
W ostatnich sezonach zauważyliśmy, że część odwiedzających korzysta z naszej wiedzy i magazynu, jednak zakupu dokonuje poza naszym sklepem. Tymczasem przymiarka butów nie jest szybką usługą - to często kilkadziesiąt minut rozmowy o sposobie użytkowania, plusach i minusach różnych konstrukcji, konfiguracjach, kompatybilności z wiązaniami oraz o technice jazdy. To czas, zaplecze i kompetencje, które budujemy od lat - napisał sklep Tuttu.
Sklep wprowadził opłaty za przymierzanie obuwia
Informacja, która pojawiła się na firmowym profilu w mediach społecznościowych, wywołała natychmiastową falę komentarzy. Część klientów chwali przejrzystość zasad i logikę rozwiązania, twierdząc, że butikowy sklep ma prawo bronić swojego czasu i wiedzy. Krytycy zarzucają jednak, że taka polityka zniechęca do odwiedzin i może naruszać prawa konsumenckie. Dla klienta gotowego na zakup obuwia bon oznacza brak dodatkowego kosztu, z kolei dla niezdecydowanych oraz osób, które nie są zadowolone z jakości usługi to ryzyko straty 100 zł.
Wątpliwości budzi też forma bonu. Gdyby opłata była jawną usługą boot-fittingu, konsument mógłby świadomie zdecydować się na profesjonalną pomoc. W obecnej formule bon staje się warunkiem dostępu do podstawowej czynności zakupowej: przymiarki.
Za taką praktykę salony sukien ślubnych karane były przez UOKiK - zauważa jedna z internautek.
Bon za samo przymierzenie ubrań i obuwia - czy to zgodne z prawem?
W komentarzach pod postem często pojawiały się odniesienia do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, przywołujące możliwość naruszenia praw konsumenta przez sklep. Pojawia się więc pytanie, czy w tej sytuacji istnieją realne podstawy prawne, które mogłyby skłonić urząd do wszczęcia kontroli wobec właścicieli.
Model zastosowany przez sklep Tuttu ma chronić interes sprzedawcy, ale balansuje na granicy zgodności z prawem konsumenckim. Art. 546¹ § 3 Kodeksu cywilnego Zgodnie z przepisami sprzedawca musi umożliwić klientowi wybór towaru i sprawdzenie jego jakości bez dodatkowych barier. Płatna przymiarka może zostać uznana za ograniczenie tego prawa, zwłaszcza jeśli konsument nie może odzyskać pieniędzy po rezygnacji z zakupu. Sklep argumentuje, że bon to nie opłata, lecz forma zaliczki, jednak fakt, że środki przepadają po samej przymiarce, może być traktowany jako niedozwolone utrudnienie w dokonaniu wyboru.
Na rynku funkcjonują odpłatne usługi boot-fittingu, ale są one jasno określone i dobrowolne. W przypadku Tuttu klient nie kupuje usługi, lecz musi zapłacić za możliwość przymierzenia butów, co może budzić zastrzeżenia instytucji nadzorczych. Rzecznik Praw Konsumenta przypomina, że sprzedawca nie może uzależnić dostępu do standardowej przymiarki od zakupu bonu. Jeśli takie praktyki się upowszechnią, możliwe są kontrole UOKiK i ewentualne sankcje.
