Wstęp na cmentarz w tej miejscowości jest płatny. Każdy musi kupić bilet, są też ulgowe
Dla jednych to skandal i komercjalizacja miejsca świętego, dla innych – smutna konieczność, by ocalić dziedzictwo przed zadeptaniem. Opłaty za wstęp na Cmentarz Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem od lat budzą emocje, które sięgają zenitu w szczycie sezonu turystycznego.
Zakopane, stolica polskich Tatr, przyzwyczaiło turystów do tego, że za wiele atrakcji trzeba płacić. Jednak widok bramki i cennika przed wejściem na cmentarz wciąż dla wielu odwiedzających jest szokiem. Temat wraca jak bumerang w mediach społecznościowych, gdzie internauci nie szczędzą gorzkich słów pod adresem zarządców nekropolii.
3 złote za pamięć
Cmentarz na Pęksowym Brzyzku to miejsce unikatowe – spoczywają tu legendy polskiej kultury, himalaiści, pisarze i artyści związani z Podhalem. To tutaj znajdują się groby Kornela Makuszyńskiego, Stanisława Witkiewicza czy Kazimierza Przerwy-Tetmajera.
Aby odwiedzić te groby w sezonie turystycznym lub w weekendy, trzeba kupić bilet. Ceny nie są wygórowane:
3 zł – bilet normalny,
1,50 zł – bilet ulgowy.
Mimo symbolicznej kwoty, sam fakt pobierania opłaty za wejście na teren poświęcony zmarłym wywołuje falę krytyki. W internecie pojawiają się komentarze o "góralskiej pazerności", "wstydzie" i "braku szacunku dla majestatu śmierci". Turyści pytają retorycznie: czy niedługo trzeba będzie płacić za wejście do kościoła na mszę?
Muzeum pod gołym niebem
Zarządca terenu, Parafia Najświętszej Rodziny, oraz obrońcy tego rozwiązania, przedstawiają jednak zupełnie inną perspektywę. Pęksowy Brzyzek to nie jest zwykły cmentarz komunalny, ale zabytkowa nekropolia, która funkcjonuje niemal jak muzeum.
Większość nagrobków to dzieła sztuki, często wykonane z drewna, które w surowym górskim klimacie wymaga nieustannej i kosztownej konserwacji. Środki zebrane z biletów – traktowane jako "cegiełki" – są przeznaczane na:
- Renowację zabytkowych nagrobków, które niszczeją pod wpływem czasu i warunków atmosferycznych.
- Sprzątanie i wywóz śmieci, których przy tysiącach odwiedzających są ogromne ilości.
- Bieżące utrzymanie alejek i zieleni.
Ochrona przed "turystą w klapkach"
Jest też drugi, mniej oczywisty powód wprowadzenia opłat. Mają one stanowić swoisty filtr i przypomnienie, że wchodzi się do strefy ciszy i zadumy. Zakopane boryka się z problemem masowej turystyki. Tłumy spacerowiczów, często nieświadomych rangi tego miejsca, potrafią zachowywać się głośno, śmiecić lub wręcz niszczyć zabytkową tkankę cmentarza.
Symboliczna opłata uświadamia odwiedzającym, że wchodzą na teren, o który trzeba dbać. Zwolennicy opłat argumentują: jeśli płacimy za wstęp do muzeów czy na Wawel, dlaczego dziwi nas opłata za utrzymanie perły architektury zakopiańskiej?
Cena świętego spokoju
Konflikt wokół Pęksowego Brzyzka to zderzenie dwóch światów: sfery sacrum, która powinna być dostępna dla każdego za darmo, ze sferą profanum, czyli ekonomią utrzymania zabytku w obleganym kurorcie. Choć emocje turystów są zrozumiale, wydaje się, że 3 złote to niewygórowana cena za to, by groby wybitnych Polaków przetrwały dla kolejnych pokoleń.