biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Ujawnili źródło planu pokojowego Trumpa. Nie pochodziło z USA
Sebastian Mikiel
Sebastian Mikiel 27.11.2025 07:45

Ujawnili źródło planu pokojowego Trumpa. Nie pochodziło z USA

Ujawnili źródło planu pokojowego Trumpa. Nie pochodziło z USA
Fot. MANDEL NGAN/AFP/East News

W Waszyngtonie narasta napięcie wokół planu, który miał przynieść przełom w jednym z najpoważniejszych globalnych konfliktów. Kolejne odkrycia odsłaniają jednak tło, które budzi coraz większe wątpliwości. Nowe informacje pokazują, że za kulisami toczyła się gra, o której większość decydentów miała nie wiedzieć, a jej konsekwencje mogą okazać się daleko poważniejsze, niż początkowo sądzono.

Niejasne początki i rosnące kontrowersje wokół „planu, który miał zmienić wszystko”

Amerykański projekt mający doprowadzić do zakończenia wojny wzbudził ogromne zainteresowanie od momentu, gdy po raz pierwszy wypłynął do opinii publicznej. Sama informacja o jego istnieniu była już zaskoczeniem, ponieważ w strukturach administracji nie było szerokiej wiedzy o szczegółach ani o tym, kto właściwie uczestniczył w jego tworzeniu. W efekcie w Waszyngtonie pojawiła się fala spekulacji dotyczących źródeł, celów i potencjalnych motywacji stojących za całym procesem.

Jednocześnie szybko zaczęły padać pytania o skalę wpływu, jaki na konstrukcję propozycji mogły mieć zewnętrzne podmioty. Brak transparentnych konsultacji, ograniczony dostęp do ustaleń i enigmatyczne zapisy, o których mówiło się jedynie nieoficjalnie, sprawiły, że atmosfera wokół rozmów gęstniała z każdym dniem. Można było odnieść wrażenie, że znaczna część decydentów – zarówno w USA, jak i w Europie – dowiadywała się o projekcie dopiero wtedy, gdy był on już w zaawansowanej fazie.

To rodziło kluczowe pytania: skąd faktycznie pochodziły punkty, które znalazły się w dokumencie? Kto miał największy wpływ na ich ostateczny kształt? I przede wszystkim – dlaczego część informacji miała pozostać poza oficjalnym obiegiem?

Ujawnili źródło planu pokojowego Trumpa. Nie pochodziło z USA
fot. Wojciech Olkusnik/East News 

Kulisy, które wyszły na jaw dopiero po przecieku. Kto naprawdę konsultował plan?

Dopiero po publikacji pierwszych przecieków pojawiły się informacje sugerujące, że projekt był tworzony w bardzo nietypowych okolicznościach. Jak ujawniły źródła cytowane przez Reuters, w pracach nad dokumentem brali udział nie tylko przedstawiciele amerykańskiej administracji, lecz także osoby blisko związane z Rosją. To właśnie ta kwestia okazała się najbardziej zaskakująca, bo pokazuje, że znaczna część rozmów odbywała się w sposób odbiegający od standardowych procedur dyplomatycznych.

Według ustaleń agencji punktem zwrotnym miało być przekazanie Amerykanom rosyjskiego „non-paper”, czyli nieoficjalnego dokumentu prezentującego postulaty Moskwy dotyczące zakończenia wojny. Dokument miał trafić do USA po spotkaniu prezydentów USA i Ukrainy, a jego treść obejmowała zapisy, które Kijów wcześniej jednoznacznie odrzucał.

Dokument – nieoficjalna komunikacja określana w języku dyplomacji jako ‘non-paper’ – zawierał zapisy, które rosyjski rząd wcześniej przedstawiał przy stole negocjacyjnym, w tym ustępstwa odrzucane przez Ukrainę, takie jak przekazanie znacznej części terytorium na wschodzie.

Równolegle ujawniono, że w przygotowaniu propozycji uczestniczyły osoby występujące w zupełnie nieoczekiwanych rolach. Spotkanie, w którym brał udział m.in. specjalny wysłannik Steve Witkoff, odbyło się w Miami i – jak twierdzą źródła – niewielu urzędników państwowych było świadomych szczegółów rozmów. 

Kolejne publikacje, w tym doniesienia Bloomberga, potwierdziły, że jeszcze przed ujawnieniem dokumentu pojawiały się sugestie dotyczące "wielopunktowego planu”, który ewoluował wraz z kolejnymi kontaktami na linii amerykańsko-rosyjskiej. To właśnie te informacje sprawiły, że w Waszyngtonie zaczęło narastać przekonanie o zbyt dużej zależności projektu od rosyjskich propozycji, co wzmogło obawy o realne konsekwencje wdrożenia takiego dokumentu. Bloomberg dodał też, że Witkoff miał udzielać wskazówek Jurijowi Uszakowowi, jednemu z najbliższych ludzi Putina, dotyczących tego, jak rosyjski przywódca powinien prowadzić rozmowy z Trumpem.

Najbardziej sporne punkty i poważne reperkusje. Co naprawdę znalazło się w tajnym dokumencie?

Dopiero z czasem potwierdzono to, co od początku wzbudzało największe wątpliwości: amerykański plan w dużej mierze bazował na rosyjskim non-paper, co źródła agencji określiły jednoznacznie. Trzy osoby znające szczegóły dokumentu potwierdziły, że to właśnie rosyjski projekt stał się „kluczowym elementem wejściowym” do stworzenia 28-punktowej propozycji.

Wśród postulatów, które budziły największe kontrowersje, znalazły się m.in.:

  • żądania terytorialne, które Ukraina wcześniej konsekwentnie odrzucała,
  • zapisy dotyczące ograniczeń militarnych,
  • propozycje mechanizmów nadzoru, które według części analityków mogłyby zwiększyć wpływ Rosji na region.

Co więcej, w dokumentach, do których dotarły media, pojawiła się informacja o konsultacjach z kluczowymi rosyjskimi urzędnikami, w tym o poradach dotyczących samego sposobu prowadzenia rozmów z amerykańskim prezydentem. Bloomberg cytował rozmowy, w których miano rozmawiać o wstępnych założeniach tzw. "20-punktowego planu”, który później miał przeobrazić się w szerszą koncepcję.

Ujawnili źródło planu pokojowego Trumpa. Nie pochodziło z USA
fot. IMAGO/Andreas Stroh

Spowodowało to poważne reperkusje polityczne. Departament Stanu Stanów Zjednoczonych, jak i część senatorów, odcięli się od projektu, nazywając go wprost "listą rosyjskich żądań”. Jednocześnie administracja amerykańska miała naciskać na Ukrainę, sugerując, że opór wobec podpisania propozycji może przełożyć się na ograniczenie dalszej pomocy wojskowej.

Jak podało ABC News, 9 z 28 punktów usunięto po intensywnych rozmowach z europejskimi i ukraińskimi dyplomatami. Wciąż jednak to najtrudniejsze kwestie – w tym te dotyczące terytoriów – miały być rozstrzygnięte dopiero podczas ewentualnego spotkania na najwyższym szczeblu.

Właśnie ten element – połączenie presji politycznej, niejasnych konsultacji i oparcia planu na rosyjskim dokumencie – sprawia, że cała sprawa wywołuje tak silne emocje. Czy plan, który miał zakończyć wojnę, nie okaże się w praktyce narzędziem realizacji cudzych interesów? I jaką pozycję negocjacyjną będzie miała Ukraina, jeśli kluczowe ustalenia mają powstawać przy stoliku, przy którym – jak pokazują przecieki – nie wszyscy mają równy wpływ?

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: