biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Pomyłki w komisjach wyborczych. Członkowie zabierają głos: "Nie było w tym podstępu"
Julia Bogucka
Julia Bogucka 27.06.2025 17:58

Pomyłki w komisjach wyborczych. Członkowie zabierają głos: "Nie było w tym podstępu"

Wybory komisje
Fot. tomloel/Getty Images/CanvaPro

Anomalie wyborcze to temat, który wzbudził w Polakach wiele skrajnych emocji. Sąd Najwyższy rozpatruje właśnie liczne protesty wyborcze, a pod budynkiem zebrało się grono protestujących. Tymczasem do głosu dochodzą członkowie komisji, w których doszło do nieprawidłowości. Opowiedzieli, z czym mierzą się na co dzień.

Tysiące protestów wyborczych w Sądzie Najwyższym

Choć minął już niemal miesiąc od podania wyników 2. tury wyborów prezydenckich 2025, Polacy wciąż odczuwają w związku z nimi silne emocje. Wszystko ze względu na wykryte nieprawidłowości w przeliczeniu głosów, o czym w ostatnich tygodniach rozpisywały się media. Choć od początku wiele wskazywało na to, że są to w większości przypadków pomyłki, które nie wpłyną na ostateczny kształt wyników, to politycy podchwycili ten temat.

Do Sądu Najwyższego wpłynęły tysiące protestów wyborczych od osób, które domagają się ponownego przeliczenia głosów lub wręcz powtórzenia całej procedury wyborczej. Jak podał Sąd Najwyższy, mowa o liczbie nawet 53900 dokumentów.

W poprzednich tygodniach dopuszczono możliwość ponownego przeliczenia głosów w komisjach w Krakowie, Tarnowie, Katowicach, Strzelcach Opolskich, Mińsku Mazowieckim, Oleśnie, Grudziądzu, Kamiennej Górze, Wieńcu-Brześć Kujawskim oraz Gdańsku. W siedmiu z nich rzeczywiście doszło do zamiany głosów Rafała Trzaskowskiego z Karolem Nawrockim na korzyść tego drugiego.

Wobec pojawiających się kolejnych nieprawidłowości w procesie wyborczym, Prokurator Generalny będzie dążył do wyjaśnienia wszystkich wątpliwości podnoszonych w protestach, wnosząc, o ile będzie to konieczne, o ponowne przeliczenie kart wyborczych - poinformowano w komunikacie rzeczniczki Prokuratora Generalnego.

Dziś Sąd Najwyższy prowadził jawne posiedzenie, na którym usłyszeliśmy pierwsze konkretne informacje na temat wpływu anomalii wyborczych na ostateczne wyniki. Tymczasem członkowie komisji, w których doszło do nieprawidłowości, zaczęli się tłumaczyć.

Sąd Najwyższy potwierdził nieprawidłowości w komisjach. Wymowna reakcja Tuska Zacznie się 1 lipca. Surowe prawo w uwielbianym kurorcie nad Bałtykiem uderzy w turystów

Sąd Najwyższy wydał orzeczenie ws. wyniku wyborów

W piątek rano Sąd Najwyższy rozpoczął rozpoznawanie trzech protestów przeciwko ważności wyboru prezydenta RP. Posiedzenia odbywają się kolejno o godzinie 9:00, 11:00 oraz 13:00. Szczególna uwaga została poświęcona sprawom, w których dopuszczono dowód z oględzin kart wyborczych z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych, m.in. w Krakowie (nr 95), Oleśnie (nr 3), Mińsku Mazowieckim (nr 13), Strzelcach Opolskich (nr 9), Grudziądzu (nr 25), Gdańsku (nr 17), Bielsku-Białej (nr 30 i 61), Tarnowie (nr 10), Katowicach (nr 53), Tychach (nr 35), Kamiennej Górze (nr 6) oraz Wieńcu (gm. Brześć Kujawski, nr 4).

Już po zakończeniu pierwszego z posiedzeń, około godziny 10:30, Sąd Najwyższy ogłosił orzeczenie. Pierwszy z trzech protestów został uznany za częściowo zasadny, jednak — jak zaznaczono — stwierdzone naruszenia nie miały wpływu na wynik wyborów. Jak podano, zarzuty okazały się uzasadnione w odniesieniu do wszystkich badanych komisji poza komisją nr 10 w Tarnowie. Sędzia Artur Redzik, uzasadniając orzeczenie, podkreślił:

Czy to były pomyłki, czy celowe działanie – to jest kwestia rozstrzygnięcia przez prokuraturę w prowadzonym przez nią postępowaniu.

W związku z posiedzeniami SN przed siedzibą sądu w Warszawie zgromadzili się demonstrancizarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy protestów wyborczych. Obie grupy oddzielała i kontrolowała policja. Przeciwnicy protestów, wśród których znalazł się m.in. działacz narodowy Robert Bąkiewicz, ostrzegali w mediach społecznościowych przed rzekomym "zamachem stanu”. Na miejscu pojawili się także politycy Prawa i Sprawiedliwości, w tym były premier Mateusz Morawiecki oraz poseł Antoni Macierewicz.

Z kolei zwolennicy protestów domagali się ponownego przeliczenia głosów, niosąc biało-czerwone flagi i transparenty. Wśród nich obecna była również Katarzyna Augustynek, znana jako "Babcia Kasia”. Jest więc jasne, że kwestia ta wyjątkowo poruszyła duże grono Polaków, równocześnie dzieląc ich na dwa obozy.

Tymczasem członkowie komisji, w których wykryto nieprawidłowości, zabierają głos w sprawie. Tłumaczą, jak doszło do anomalii wyborczych.

Zobacz: Do Sejmu wchodzi nowa partia, Kosiniak i Hołownia w tarapatach. Szokujący nowy sondaż

Członkowie komisji, w których wykryto nieprawidłowości, zabrali głos

Jak zostało wspomniane powyżej, weryfikacja przeprowadzona przez Sąd Najwyższy potwierdziła m.in. nieprawidłowości w komisjach w Krakowie, Mińsku Mazowieckim oraz Strzelcach Opolskich. Jak poinformowała I prezeska Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska, wszystkie zgłoszenia protestów wyborczych mają zostać ostatecznie rozpatrzone do 2 lipca, "jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego”.

Sąd Najwyższy potwierdził m.in., że w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 3 w Oleśnie błędnie przypisano głosy kandydatom — na niekorzyść Rafała Trzaskowskiego. O sytuacji wypowiedziała się przewodnicząca tej komisji, reprezentująca komitet Grzegorza Brauna.

Przepraszam wyborców, którzy zasługiwali na rzetelne opracowanie wyników, a ja ich zawiodłam – powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską.

Dodała, że jest “gotowa ponieść karę” i ”liczy, że nie trafi do więzienia”. Podkreśliła przy tym, że nie doszło do żadnych politycznych nacisków:

Apeluję, aby nie nakręcano burzy wokół rzekomych grubych fałszerstw wyborczych. Oświadczam, nie było żadnych nacisków politycznych, nie otrzymywaliśmy żadnych poleceń, wśród członków komisji byli przedstawiciele 10 komitetów wyborczych - mówiła.

Błąd miał wynikać z rutynowego działania przy wprowadzaniu danych do systemu, a przewodnicząca miała zadziałać automatycznie, jak przy wypełnianiu rankingu, wpisując większą liczbę jako pierwszą. Ze względu na kolejność alfabetyczną był to Karol Nawrocki.

Do podobnej sytuacji doszło również w komisji nr 13 w Mińsku Mazowieckim, gdzie — jak stwierdzono — również błędnie przypisano głosy, znów na niekorzyść Trzaskowskiego. Jedna z członkiń komisji, reprezentująca komitet Marka Jakubiaka, powiedziała:

Naprawdę nie wiem, co powiedzieć o śledztwie. To była ludzka pomyłka, nic więcej. Proszę mi wierzyć, nie było w tym podstępu, polityki.

Zwróciła uwagę na falę hejtu, z którą zmierzyli się członkowie komisji, miały pojawić się między innymi groźby śmierci. Jak dodała, głosy zostały policzone poprawnie, a do błędu doszło na etapie wpisywania danych do systemu informatycznego

W świetle tych doniesień niektórym członkom komisji mogą grozić zarzuty. Ostateczną oceną odpowiedzialności zajmie się prokuratura.

BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: