Padły aż dwie "szóstki" w Lotto, Polska ma nowych milionerów. Takie liczby wylosowano
Oczekiwanie na wyniki losowania Lotto to zawsze emocjonująca chwila dla każdego gracza. Tak było i tym razem, kiedy Polacy usłyszeli kolejne liczby determinujące czyjąś szansę na bogactwo. 8 listopada kraj zyskał dwóch nowych milionerów, a kwoty, które wpłyną na ich konta, są zawrotne. Wiadomo, jakie liczby były zwycięskie.
Polacy uwielbiają grać w Lotto
Psychologia gier losowych jest fascynująca i opiera się na prostym, lecz niezwykle skutecznym mechanizmie: oferują one ekstremalnie wysoką, transformującą życie nagrodę przy bardzo niskim, niemal symbolicznym koszcie wejścia. Z perspektywy ekonomicznej nie jest to w żadnym wypadku racjonalna inwestycja. Prawdopodobieństwo trafienia głównej wygranej w Lotto wynosi jeden do niemal 14 milionów (dokładnie 1:13 983 816). To liczba tak abstrakcyjnie mała, że niemal całkowicie wymyka się ludzkiej intuicji.
Mimo to, wizja natychmiastowej zmiany całego życia, definitywnej ucieczki od codziennych problemów finansowych, spłaty kredytów i realizacji najśmielszych, odkładanych latami marzeń, jest dla milionów Polaków warta ceny kuponu. W Polsce ta gra ma wyjątkowo długą i bogatą tradycję. Lotto, dawniej powszechnie znane jako Duży Lotek, jest obecne na rynku nieprzerwanie od 1957 roku. Przez ponad sześć dekad stało się niemal elementem polskiej kultury, a samo słowo "Lotto" weszło do języka potocznego jako synonim niewyobrażalnego szczęścia. Piecza nad grą, sprawowana przez Totalizator Sportowy, spółkę Skarbu Państwa, dodaje jej powagi i wiarygodności, której często brakuje prywatnym czy zagranicznym loteriom.

To buduje fundamentalne zaufanie, że ewentualna wygrana jest realna i zostanie wypłacona. Fenomen ten przeszedł też imponującą ewolucję. Od ręcznego skreślania liczb w kolekturach, będących przez dekady stałym elementem krajobrazu polskich miast i miasteczek, po błyskawiczne zakłady przez aplikację mobilną czy stronę internetową. Ta cyfryzacja jeszcze bardziej obniżyła barierę wejścia, ale rdzeń pokusy pozostaje niezmienny, to zakup nadziei w najczystszej, skondensowanej postaci.
Tak działają wielkie kumulacje
Sercem wielomilionowych wygranych, które tak mocno działają na wyobraźnię, jest mechanizm kumulacji. Totalizator Sportowy wprowadził ten mechanizm w 1996 roku i była to decyzja, która na zawsze zmieniła oblicze gry. Zasada działania jest prosta: jeśli w danym losowaniu nikt nie trafi głównej "szóstki", pula nagród przeznaczona na tę wygraną nie przepada, lecz przechodzi w całości na kolejne losowanie, powiększając przyszłą stawkę. To tworzy potężną, samonapędzającą się pętlę sprzężenia zwrotnego.
Im większa staje się pula, tym głośniej i chętniej informują o tym media, które ze standardowego losowania nie uczyniłyby newsa. To z kolei działa jak darmowa, ogólnokrajowa kampania reklamowa, która napędza sprzedaż zakładów. Do gry dołączają wówczas gracze, którzy na co dzień nie biorą udziału w loterii, a nawet osoby sceptyczne, działa tu syndrom FOMO (Fear Of Missing Out), czyli lęk przed tym, że "wszyscy grają, a nuż widelec to ja bym trafił". To właśnie dzięki mechanizmowi kumulacji padają w Polsce kwoty, które rozpalają wyobraźnię i na kilka dni stają się tematem numer jeden.

Historycznie absolutnie rekordowa wygrana w polskim Lotto padła 16 marca 2017 roku w niewielkiej miejscowości Skrzyszów i wyniosła zawrotne 36 726 210,20 złotych. Była to wygrana pojedyncza, co czyni ją jeszcze bardziej zdumiewającą. Niewiele mniej, bo 35 234 116,20 zł, zgarnął szczęśliwiec w Ziębicach w sierpniu 2015 roku. Trzecie miejsce na podium wszech czasów zajmuje wygrana z Gdyni z 2012 roku, opiewająca na niemal 33,8 miliona złotych. Na tle tych gigantycznych, pojedynczych fortun, ostatnia kumulacja blisko 25 milionów, rozbita na dwie osoby, wciąż pozostaje kwotą absolutnie zmieniającą życie.
Kumulacja Lotto rozbita, jest dwóch zwycięzców
Ostatnia duża kumulacja, sięgająca blisko 25 milionów złotych, została ostatecznie rozbita w sobotę 8 listopada. Tym razem szczęście uśmiechnęło się podwójnie. Dwóch graczy, w różnych częściach Polski, poprawnie wytypowało ten sam, warty fortunę zestaw sześciu liczb: 7, 10, 20, 30, 35 i 39. Oznacza to, że główna pula została podzielona, a każdy ze zwycięzców otrzyma dokładnie 12 312 338,00 złotych. Oczywiście jest to kwota brutto.
Zwycięzcy nie muszą się jednak martwić skomplikowanymi rozliczeniami. Zgodnie z polskim prawem, od każdej wygranej w grach losowych, która przekracza kwotę 2280 złotych, pobierany jest zryczałtowany podatek dochodowy w wysokości 10 procent. Podatek ten pobierany jest "u źródła", co oznacza, że zajmuje się tym sam Totalizator Sportowy. Realnie na konto każdego zwycięzcy wpłynie więc czysta kwota 11 081 104,20 złotych. Zwycięzcy mają dokładnie 60 dni od dnia losowania na zgłoszenie się po odbiór pieniędzy. Muszą to zrobić osobiście, z dowodem tożsamości i szczęśliwym kuponem, w jednym z 17 oddziałów Totalizatora Sportowego w kraju.
Kluczowe jest tu bezpieczeństwo i dyskrecja. Nie ma mowy o wyjściu z walizką gotówki, to mit rodem z filmów. Tak wysokie wygrane, czyli wszystkie powyżej 500 tysięcy złotych, wypłacane są wyłącznie i bez wyjątku przelewem na wskazany przez zwycięzcę rachunek bankowy. Otrzymanie wielomilionowego przelewu to jednak, paradoksalnie, dopiero początek wyzwań. Historie poprzednich zwycięzców, zarówno w Polsce, jak i na świecie, pokazują, że nagłe bogactwo bywa przekleństwem. Złe, podejmowane pod wpływem emocji inwestycje, presja ze strony rodziny i nagle odnalezionych "przyjaciół", a także niekontrolowana rozrzutność sprawiają, że wielu loteryjnych milionerów w ciągu zaledwie kilku lat traci całą fortunę, nierzadko popadając w długi.
Totalizator Sportowy, doskonale świadomy tego ryzyka, znanego jako "syndrom nagłego bogactwa", od lat oferuje nowym bogaczom specjalny "Poradnik Milionera". To pakiet informacji mający pomóc odnaleźć się w nowej, szokującej rzeczywistości. Kluczowe rady to przede wszystkim zachowanie anonimowości, danie sobie czasu na ochłonięcie przed podjęciem jakichkolwiek decyzji finansowych oraz znalezienie zaufanego, certyfikowanego doradcy finansowego. Dla dwóch nowych polskich milionerów największa wygrana już padła, ale prawdziwy egzamin z zarządzania fortuną i własnymi emocjami dopiero się zaczyna.