Wyszukaj w serwisie
polska i świat praca handel finanse Energetyka Eko technologie
BiznesINFO.pl > Finanse > Opłata reprograficzna to nie podatek. Tak tłumaczy resort kultury
Wiktoria Pękalak
Wiktoria Pękalak 04.08.2021 02:00

Opłata reprograficzna to nie podatek. Tak tłumaczy resort kultury

Opłata reprofgraficzna to zdaniem ministerstwa nie jest podatek
Pixnio/Bicanski

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Czym jest opłata reprograficzna

  • Ile wyniesie "podatek od smartfona"?

  • Jak Bosak wypowiadał się o wprowadzeniu nowej daniny

Opłata reprograficzna zasili kieszenie artystów

O opłacie reprograficznej zaczęto mówić latem 2020 roku. Wiceprezes rady ministrów Piotr Gliński zapowiadał wówczas, że opłata reprograficzna miałaby finansować specjalny fundusz wsparcia najbiedniejszych artystów, którzy najbardziej odczuli skutki pandemii koronawirusa. 

“Podatek od smartfona” byłby w zasadzie rozszerzeniem obowiązującej już opłaty reprograficznej na nowe urządzenia: smatfony, laptopy, tablety, czy komputery stacjonarne. W tej chwili taką opłatę muszą uiszczać importerzy i producenci nośników, które służą do zwielokrotniania utworów chronionych prawem autorskim. Rozszerzenie opłaty miałoby zrekompensować autorom muzyki, filmów czy książek fakt zwielokrotniania ich utworów na użytek prywatny.

Z pozoru wydawałoby się, że proponowana wysokość opłaty nie jest wielkim wydatkiem - zaledwie 6 proc., jednak jeśli będziemy mieć na uwadze wysokie koszty urządzeń elektronicznych, 6 proc. to może być nierzadko dodatkowych kilkaset złotych.

Opłata reprograficzna uderzy w kieszenie Polaków

Na stronach rządowych poinformowano 1 grudnia, że projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego zostanie wpisany do rządowego wykazu prac legislacyjnych, przypominając, że "ustawa m.in. tworzy fundusz ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych dla artystów oraz określa źródła finansowania tego funduszu" - przypomina Dziennik Gazeta Prawna.

W środę odbyła się konferencja prasowa przed siedzibą MKDNiS, podczas której Krzysztof Bosak i Michał Urbaniak przekazali, że nie wiedzą, na jakim etapie są prace w związku z wprowadzeniem opłaty reprograficznej. Prawnik Konfederacji Witold Stoch zaznaczył, że wprowadzenie nowej daniny to „kolejne uderzenie w kieszenie Polaków i to podczas kolejnego lockdownu”.

- Rząd powinien teraz raczej wspierać obywateli, obniżać podatki, a to byłby już 48. podatek wprowadzony przez PiS - ocenił cytowany przez DGP Stoch. - Tutaj pracuje kolejny maniak podatkowy z ekipy rządu PiS-u, […] nie macie wstydu tak atakować Polaków podatkami w czasie kryzysu? - nie szczędził słów Stoch.

Bosak utrzymywał, że pomysł MKDNiS jest „zły i niebezpieczny”, ponieważ „tworzy kolejny fundusz, którym będzie zarządzał tym razem minister kultury” i „będzie służył wspieraniu tych, którzy przynależą do pewnego establishmentu, który jest w stanie wynegocjować sobie kolejne przywileje polityczne”.

"Opłata reprograficzna to nie podatek"

Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu przesłało PAP komentarz, w którym wyjaśniono, że opłata reprograficzna wcale nie jest podatkiem, ponieważ “nie wpływa do budżetu państwa ani samorządów terytorialnych. Przekazywana jest twórcom, gdyż darmowe odtwarzanie ich utworów zwiększa atrakcyjność i popyt na urządzenia elektroniczne takie jak smartfony, tablety czy laptopy, a jednocześnie zmniejsza wpływy twórców ze sprzedaży swoich utworów. Opłata znacznie poszerza też darmowy dostęp do dóbr kultury. To dzięki niej możliwe jest w pełni legalne darmowe odtwarzanie dla celów prywatnych, rodzinnych czy towarzyskich muzyki, filmów, książek czy obrazów chronionych prawem autorskim”.

„Stwierdzenia posła Bosaka w sprawie opłaty reprograficznej są zatem nieprawdziwe: nie jest to podatek, nie wpływa do budżetu, uszczupla marże producentów sprzętu – w szczególności wielkich koncernów azjatyckich i amerykańskich i nie może odbić się znacząco na wysokości cen, gdyż te w Polsce są już wyższe niż np. w Niemczech. Nie jest nową konstrukcją prawną, gdyż od lat 90. obowiązuje w większości krajów europejskich. Nie jest obciążeniem dla podatników, lecz wręcz przeciwnie, powoduje, że cyfrowe utwory artystyczne, naukowe i prasowe mogą być dostępne w sieci za darmo, a prawa twórców nie są zaspokajane z podatków, tylko pokrywane przez koncerny big-tech” - dodano w komentarzu.

Trudno jednak liczyć na to, że producenci i sprzedawcy, którzy będą musieli zapłacić więcej, w związku z czym zarobią mniej, nie przerzucą części opłaty na Polaków (podobnie jak było z podatkiem cukrowym).