Niemcy płacą mniej niż Polacy. Ceny mówią same za siebie, UOKiK reaguje

Posłowie Jarosław Sachajko i Anna Gembicka w marcu porównali ceny tych samych produktów z tych samych sieci w polskich i niemieckich sklepach. Okazało się, że Polacy w kraju płacą więcej, niż Niemcy „u siebie”. Politycy zgłosili sprawę do Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Pojawiła się też reakcja Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, która dla wielu może okazać się rozczarowująca.
Posłowie zauważyli niepokojącą prawidłowość
Poseł Wolnych Republikanów Jarosław Sachajko i Anna Gembicka z PiS w marcu bieżącego roku poddali analizie ceny wybranych produktów w Polsce oraz w Niemczech. Zgodnie z ich obserwacjami, chociaż Polacy zarabiają mniej, muszą płacić więcej za te same produkty, mimo faktu, że zarabiają mniej niż sąsiedzi.
Za te same sprzęty, produkty pielęgnacyjne czy spożywcze płacimy w Polsce więcej niż nasi zachodni sąsiedzi, chociaż statystycznie zarabiamy ponad dwa razy mniej. Posłowie ostrzegają: ich zdaniem międzynarodowe sieci handlowe prowadzą wobec Polaków politykę wyższych cen. Wśród niechlubnych przykładów znalazły się takie sieci jak Lidl czy Rossmann.

Dane GUS i niemieckiego urzędu statystycznego nie pozostawiają złudzeń: średnia pensja w Polsce w końcówce 2024 roku wyniosła 8477 zł brutto, natomiast średnia pensja w Niemczech w tym samym czasie to około 20 155 zł brutto (przy kursie 4,5 zł/euro).
Posłowie wymienili bardzo wiele przykładów, w których ceny, chociaż dotyczą tych samych produktów, znacząco się od siebie różnią.
Polacy dostali alerty, cały kraj w strefie zagrożenia. Jest ryzyko trąby powietrznej Poczta Polska i kuriozalne partnerstwo z Temu. Mamy stanowisko spółkiPosłowie porównali ceny w Polsce i w Niemczech - zaniepokojeni zwrócili się do kolejnych instytucji
Pod koniec marca 2025 r., poseł Jarosław Sachajko i posłanka Anna Gembicka zaapelowali do ministra rozwoju i technologii ws. znaczących różnic w cenach tych samych produktów w Niemczech i Polsce. Politycy opierali się na przykładach z Lidla:
Kosiarka z Lidla w Polsce kosztowała 799 zł, podczas gdy ta sama kosiarka w Niemczech sprzedawana za 99 euro, czyli ok. 445 zł. Różnica wyniosła więc 345 zł.
Posłowie wskazali również więcej przykładów z Kauflandu:
- Kawa mielona: Polska: 12,99 zł za opakowanie 500 g; Niemcy: 2,49 euro (około 11,20 zł) za takie samo opakowanie.
- Olej roślinny: Polska: 6,99 zł za litr. Niemcy: 1,49 euro (około 6,70 zł) za litr.
- Tabliczka czekolady w Polsce 3,49 zł. Niemcy: 0,79 euro (około 3,55 zł) za taką samą tabliczkę.
Różnice dało się zauważyć również w drogerii Rossmann:
Woda toaletowa Bruno Banani w Polsce kosztowała 89,99 zł za 50 ml a w Niemczech 12,99 euro (około 58,45 zł) za 50 ml. Z kolei krem Nivea Soft 200 ml w Polsce: 15,99 zł, a w Niemczech: 2,49 euro (około 11,20 zł).
Poseł i posłanka skierowali swoje wnioski do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Instytucja uznała ich zaniepokojenie za niezasadne.
Zobacz też: Duży bank chce finansować projekt atomowy w Polsce. Padła ważna deklaracja
UOKiK uznał zgłoszenie posłów za nieuzasadnione
UOKiK zajmuje stanowcze stanowisko w sprawie zgłoszonej przez posłów. Jak uznał urząd, zaniepokojenie jest “wybiórcze i w oderwaniu od rynku lokalnego”. Sachajko i Gembicka zgłosili się ze sprawą do Ministerstwa Rozwoju i Technologii.
Tego rodzaju praktyki budzą niepokój i rodzą pytania o traktowanie polskich konsumentów przez międzynarodowe korporacje — napisali politycy.
Jak informuje portal dlahandlu.pl, ministerstwo odpowiedziało, powołując się na UOKiK:
Różnice cen tych samych produktów w danej sieci handlowej w różnych krajach nie łamią zakazu stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów, z uwagi na brak przesłanki bezprawności działania przedsiębiorcy — czytamy.
W odpowiedzi na poselską interpretację zwrócono uwagę na to, że cena produktów codziennego użytku zostaje wyznaczana na lokalnych rynkach i to właśnie tam sklepy konkurują między sobą.
Na terenie Polski intensywnie rywalizują sieci z różnym kapitałem, w tym polskim, ale ceny co do zasady są zbliżone z uwagi na ich rynkowy charakter — ocenia UOKiK.
Jak tłumaczy instytucja, oznacza to, że dla polskiego konsumenta ceny poza krajem nie mają większego znaczenia. Urząd uważa, że argumenty posłów nie mają uzasadnienia.
Sprawdzanie cen artykułów spożywczych za granicą, zwłaszcza wybiórcze i w oderwaniu od rynku lokalnego, nie pozwala na szersze wyciąganie wniosków — cytuje UOKiK portal dlahandlu.pl.





































