Nauczyciele latami zarabiali za dużo. Ta gmina domaga się zwrotu pieniędzy

Błąd w księgowości może zdarzyć się w każdej organizacji. Co jednak, gdy przez lata prowadzi do zawyżania pensji całej grupy pracowników? W jednej z podlaskich gmin taka pomyłka przerodziła się w złożony spór prawny, w którym na szali leżą niemałe pieniądze publiczne i zaufanie do pracodawcy.
Niespodziewany dług po latach
Sytuacja miała miejsce w Czarnej Wsi Kościelnej, niewielkiej miejscowości w województwie podlaskim. To właśnie tam przez cztery lata grupa 25 nauczycieli otrzymywała pensje wyższe, niż powinna. Jak się okazało, źródłem problemu był błąd w rozliczeniach, który umknął uwadze zarówno księgowości, jak i samych pracowników.
Gdy sprawa wyszła na jaw, skala pomyłki okazała się znacząca. Łączna kwota nadpłaty sięgnęła 118 tysięcy złotych, co stanowi poważne obciążenie dla budżetu gminy. Kwoty, które poszczególni nauczyciele mieliby zwrócić, są bardzo zróżnicowane. W niektórych przypadkach mowa o kilkudziesięciu złotych, ale w innych o kilkunastu tysiącach. Gmina, stając przed faktem dokonanym, zdecydowała się na polubowny krok. Jak poinformował Jacek Chrulski, burmistrz Czarnej Białostockiej, w rozmowie z portalem tvn24.pl:
Nauczyciele byli proszeni przez dyrekcję i księgowość o dobrowolny zwrot, bo tak należy rozpocząć tę procedurę.
Większość — jak przekonuje Chrulski — zdecydowała się zwrócić pieniądze.
Podzielone zdania i spór z gminą
Apel o dobrowolny zwrot środków spotkał się z częściowym odzewem. Osiemnastu z dwudziestu pięciu nauczycieli zgodziło się oddać nienależnie wypłacone pieniądze. Część z nich zdecydowała się na jednorazową spłatę, inni rozłożyli zobowiązanie na raty, rozumiejąc trudną sytuację pracodawcy.
Jednak siedmioro pedagogów odmówiło zwrotu, argumentując, że błąd leżał wyłącznie po stronie urzędników, a oni sami nie byli w stanie go zweryfikować. Wskazują również, że nagła konieczność oddania często niemałych kwot stanowiłaby dla ich domowych budżetów poważne obciążenie. W tej sytuacji władze gminy czują się zobligowane do podjęcia dalszych kroków.
Burmistrz Chrulski zapowiedział, że „musi być próba poprzez postępowanie sądowe odzyskania tych kwot”. Sprawa nieuchronnie zmierza więc na salę sądową, gdzie kluczowa okaże się interpretacja przepisów prawa pracy.
Prawo po stronie pracownika?
Choć intuicja podpowiada, że nienależnie pobrane środki należy zwrócić, prawo pracy podchodzi do tej kwestii znacznie bardziej szczegółowo. Kluczowe mogą okazać się dwa aspekty. Pierwszy to kwestia przedawnienia. Jak tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl radczyni prawna Ewa Moroz-Ustymowicz:
Przedawnienie roszczeń ze stosunku pracy to trzy lata. W związku z tym jeśli w ogóle możemy mówić o jakimkolwiek świadczeniu nienależnym, to co najwyżej za ostatnie trzy lata.
Oznacza to, że roszczenie gminy dotyczące pierwszego roku z czterech lat błędnych naliczeń może być już bezzasadne. Drugi, jeszcze ważniejszy argument, dotyczy samej definicji świadczenia nienależnego.
Świadczenie nie jest nienależne, jeśli pracownik nie mógł ocenić błędu pracodawcy. Jeśli błąd leży po stronie pracodawcy i nie był to tak oczywisty błąd, jak np. jednorazowo wypłacone trzykrotne wynagrodzenie, tylko złe rozliczenie godzin nadliczbowych, to nie widzę tutaj błędu pracownika ani podstaw do zwrotu – dodaje Moroz-Ustymowicz.
Ostatecznie sąd będzie musiał ocenić, czy nauczyciele, otrzymując co miesiąc wynagrodzenie, mieli podstawy sądzić, że jego wysokość jest nieprawidłowa.





































