Nadchodzi rewolucja w opłatach za śmieci. Jest nowy projekt, Polacy muszą wiedzieć
Opłaty za śmieci to kwestia, która od lat wywołuje głośne dyskusje. Metody jej pobierania mają swoich zwolenników i przeciwników, a niektóre rozwiązania kompletnie nie przypadają do gustu mieszkańców. Resort zamierza przeprowadzić prawdziwą rewolucję, wiadomo, co przewiduje nowelizacja ustawy.
Polacy muszą recyklingować odpady
Polska, podobnie jak reszta krajów Wspólnoty, zobowiązała się do osiągnięcia bardzo ambitnych celów recyklingowych. Czasu jest coraz mniej, już do 2025 roku poziom przygotowania do ponownego użycia i recyklingu odpadów komunalnych miał w skali kraju wynieść co najmniej 55 proc. ich wagi. Niestety, najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) oraz Eurostatu są alarmujące. Wciąż jesteśmy daleko w tyle, a wskaźnik recyklingu dla Polski oscyluje niebezpiecznie nisko, co stawia pod znakiem zapytania realizację celu na 2025 rok.

Brakuje nam kilku, a w niektórych gminach nawet kilkunastu, punktów procentowych. Problemem nie jest jednak wyłącznie brak chęci Polaków do segregacji. Choć świadomość ekologiczna rośnie, a obowiązek ten zapisany jest w prawie, to jakość tej segregacji często jest fatalna. Do kolorowych pojemników trafiają odpady zabrudzone, zmieszane lub takie, które w ogóle nie powinny się tam znaleźć. Wystarczy jeden słoik z resztkami jedzenia lub zatłuszczony papier, by cała partia surowca z pojemnika, a czasem i z całej śmieciarki, została zdyskwalifikowana w sortowni i potraktowana jako odpad zmieszany. To generuje potężne koszty i uderza w statystyki.
Nieosiągnięcie celów oznacza wysokie kary unijne nakładane na państwo. Te jednak, co do zasady, zostaną przerzucone na samorządy, a finalnie na mieszkańców. To właśnie te wymogi, w połączeniu z rosnącymi kosztami paliwa dla śmieciarek, skokowymi cenami energii elektrycznej (niezbędnej do działania sortowni) oraz wzrostem płacy minimalnej i tzw. opłaty marszałkowskiej, windują ceny za odbiór śmieci. Wspomniana opłata marszałkowska to nic innego jak kara, którą gminy płacą do budżetu województwa za każdą tonę odpadów oddaną na składowisko, zamiast do recyklingu. Im gorzej segregujemy, tym wyższa opłata i tym drożej na rachunkach.
Opłaty za śmieci w Polsce - najważniejsze regulacje
Obecnie o wysokości opłat za śmieci decydują rady gmin. Problem w tym, że od kilku lat samorządy muszą w stu procentach bilansować system. Oznacza to, że gmina nie może dopłacać do śmieci z innych podatków (np. z PIT czy CIT) całość kosztów (odbiór, transport, przetwarzanie, składowanie oraz prowadzenie Punktów Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych, czyli PSZOK-ów) musi zostać pokryta z opłat od mieszkańców.
Prawo daje gminom kilka metod naliczania stawek, jednak każda z nich jest obarczona wadami. Najpopularniejsza jest opłata od liczby mieszkańców. Jest logiczna, ale i najłatwiejsza do oszukania, wystarczy złożyć deklarację zaniżającą liczbę domowników. Inna metoda to opłata od zużytej wody, wprowadzona kilka lat temu jako próba uszczelnienia. Teoretycznie trudno oszukać wodomierz. W praktyce jednak metoda ta uderza w rodziny wielodzietne, które zużywają więcej wody, ale niekoniecznie generują proporcjonalnie więcej śmieci. Jest też absurdalna dla osób dbających o ogród, które latem płacą astronomiczne rachunki za odpady tylko dlatego, że podlewały trawnik.

Inne dopuszczalne metody, jak opłata od powierzchni mieszkania czy ryczałt na gospodarstwo domowe, są jeszcze bardziej oderwane od faktycznej produkcji odpadów. Ministerstwo Klimatu i Środowiska, odpowiedzialne za wdrażanie unijnej polityki Gospodarki o Obiegu Zamkniętym (GOZ), czyli koncepcji, w której odpady stają się surowcem, doskonale widzi tę patologię. Największym problemem pozostają "puste" deklaracje. Chodzi nie tylko o wynajem krótkoterminowy, ale też o studentów, pracowników tymczasowych czy osoby, które z różnych przyczyn nie są nigdzie zameldowane, a generują odpady. To za nich płacą solidarnie sąsiedzi w rosnących stawkach.
Zobacz też: Te urządzenia "pożerają" prąd na potęgę. Koniecznie odłącz, gdy ich nie używasz
Szykuje się zmiana w opłatach za śmieci
Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiada zmiany w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Celem nowelizacji jest zwiększenie skuteczności selektywnej zbiórki odpadów, uszczelnienie systemu opłat oraz dostosowanie przepisów do unijnych wymogów.
Nowe regulacje przewidują, że w gminach liczących co najmniej 50 tys. mieszkańców ma działać jeden PSZOK na każde 50 tys. osób lub w odległości do 5 km od każdego miejsca zamieszkania. Alternatywnie gmina będzie mogła zorganizować mobilny punkt zbierania odpadów, funkcjonujący minimum raz w miesiącu. Zmieni się także system opłat, gminy będą mogły wprowadzić model, w którym wysokość opłaty zależy od ilości wytworzonych odpadów, co ma motywować mieszkańców do ich ograniczania.
Nowelizacja rozszerza również możliwość zniżek za kompostowanie bioodpadów, obejmą one nie tylko właścicieli domów jednorodzinnych, ale też mieszkańców zabudowy wielolokalowej czy działkowiczów. Gminy będą mogły też zwalniać z części opłat emerytów, osoby z niepełnosprawnościami i mieszkańców w trudnej sytuacji materialnej.
Samorządy zyskają ponadto nowe narzędzia administracyjne, wójt lub burmistrz będzie mógł weryfikować deklaracje śmieciowe na podstawie danych z przedsiębiorstw wodociągowych oraz egzekwować obowiązek zgłaszania zmian po sprzedaży nieruchomości.
Projekt przewiduje też odejście od obligatoryjnego karania za brak segregacji, decyzja o podwyższonej opłacie będzie należała do uznania gminy. Według resortu, zmiany mają usprawnić system, zwiększyć jego przejrzystość i ograniczyć obciążenia administracyjne.