Kolejny kraj ciągnie do UE. Jedną z przeszkód są Polacy, rozwiązaniem – nowy podatek

W kolejnym kraju toczy się zacięta dyskusja dotycząca potencjalnej akcesji do Unii Europejskiej. Temat powrócił po zmianie tamtejszego rządu. Już teraz wiadomo, że większość obywateli jest za przeprowadzeniem referendum w tej sprawie – świadomi możliwości i szans, ale mają też swoje obawy.
Powrócił temat wejścia kolejnego kraju do UE
Na Islandii powróciła wzmożona publiczna dyskusja dotycząca potencjalnej akcesji tego kraju do Unii Europejskiej. Temat akcesji, w szczególności referendum akcesyjnego ponownie rozgrzewa polityków i mieszkańców po zmianie rządu. Jesienią na Islandii odbyły się przedterminowe wybory. Utworzyły się po nich trzy partie, a dwie z nich są proeuropejskie.

Największą partię stanowią socjaldemokraci, której liderka – Kristrún Frostadóttir – jest premierką rządu. Drugą są liberałowie, czyli tzw. partia reform, której liderka – Þorgerður Katrín Gunnarsdóttir – jest z kolei ministrem spraw zagranicznych. Serwis wnp.pl, przywołując islandzko-polski wątek przypomina, że w wyspiarskiej dyskusji wybrzmiewa także silny, polski wątek — w osobie posła Pawła Bartoszka, który jest islandzkim politykiem polskiego pochodzenia. Pełni w Islandii funkcję przewodniczącego parlamentarnej komisji ds. spraw zagranicznych.
Badania opinii publicznej już teraz wskazują, że Islandczycy chcą, aby zostało przeprowadzone referendum w sprawie członkostwa we Wspólnocie. Mają przy tym swoje obawy, szczególnie w związku z potencjalnie bardziej dostępną turystyką.
Zobacz też: Polki pokochały tę markę kosmetyczną za dostępny luksus. Zapowiada ekspansję na Polskę
Pogodowy armagedon na koniec majówki: alerty burzowe I i II stopnia, grad i możliwe podtopienia Nie tylko wielki biznes. Rafał Brzoska przepchnął zmianę, za którą podziękują miliony PolakówIslandia chce referendum ws. członkostwa w UE
Liberałowie i socjaldemokraci optują za akcesją. Politycy tych partii zdecydowali się przeprowadzić referendum, najpóźniej w 2027 r. Już teraz z badań opinii publicznej wynika, że większość Islandczyków chce, aby takie referendum się odbyło. Nie oznacza to, że większość jest za dołączeniem do Unii Europejskiej. Obecny rząd Islandii stoi przed wieloma wyzwaniami — politycy muszą przede wszystkim ustabilizować sytuację wewnętrzną w kraju i na wielu płaszczyznach poprawić ogólny status i samopoczucie Islandczyków.
Gdy te podstawowe cele zostaną osiągnięte, wówczas można domniemywać, że referendum powiedzie się po ich myśli. Co więcej, Islandia nie będzie rozpoczynała procesu akcesyjnego całkowicie od zera. 10 lat temu został on częściowo przeprowadzony, jednak ostatecznie go przerwano.
Ewentualna decyzja o przyłączeniu się Islandii do Unii Europejskiej jest szczególnie istotna, również z punktu widzenia sektora lotniczego. Linie lotnicze realizujące loty z Polski w kierunku Islandii już reagują na ewentualne zmiany.
Islandczycy boją się turystycznej otwartości
Islandczycy obawiają się otwartości turystycznej, która nadeszłaby do ich kraju wraz z wejściem do UE. Coraz bardziej przejawiają postawę zamkniętą i chcą wprowadzenia turystycznego podatku, który miałby wpłynąć na redukcję ruchu przyjezdnych. W publicznej dyskusji padają stwierdzenia, że turystów może być w pewnym momencie za dużo.
To jest kraj demokratyczny i każdy ma prawo się wypowiedzieć. To, że ktoś mógłby ewentualnie opowiadać się za takim pomysłem, nie oznacza, że większość by go poparła. Turystyka jest bardzo ważną, coraz ważniejszą gałęzią gospodarki Islandii. To bardzo dochodowy dla Islandii sektor, który wnosi ogromne korzyści dla tutejszej gospodarki. - mówił Aleksander Kropiwnicki w rozmowie z portalem wnp.pl
Sytuacja Islandii jest istotna także ze względu na ruch lotniczy. Z Polski od lat lata na pólnoc Wizz Air. Dodatkowo PLL LOT uruchomił własne, regularne połączenia z Warszawy do Reykjaviku, zauważając dobrą okazję do zarobku. Prezes islandzkich, narodowych linii lotniczych Icelandair przestrzegał, że wprowadzenie nowego podatku od turystów zniszczyłoby ich strategię rozwoju. To oznacza, że przed Islandczykami przynajmniej dwie ważne decyzje do podjęcia, i obie odczujemy na kontynencie.
Rozumiem, że niektórzy Islandczycy mogą się czuć "zadeptywani" przez turystów. To normalna reakcja. Ale to wszystko przynosi przecież wymierne zyski. Opinie Icelandaira też muszą być brane pod uwagę. Ta linia lotnicza jest jedną z pereł w islandzkiej koronie. Jestem zdania, że tak czy inaczej przeważy chłodna, ekonomiczna kalkulacja. - przestrzegał Bogi Nils Bogason, prezes Icelandair




































