Wybrał się na zakupy do Lidla, przy kasie transakcja "odrzucona". Absurd ciągnął się przez miesiąc
Pan Jacek, Polak mieszkający w Niemczech, podczas wizyty w Opolu wybrał się z żoną na zakupy do Lidla. Przy kasie dwie próby płatności jego niemieckimi kartami zostały odrzucone. Udało się zapłacić dopiero polską kartą. Po powrocie do domu odkrył, że z konta zniknęło niemal 450 euro – choć zakupy kosztowały 550 zł. Wyjaśnienie absurdalnej sytuacji przeciągnęło się do miesiąca.
Awaria terminali sparaliżowała zakupy
Jak wynika z relacji “Faktu”, do sytuacji doszło 13 września, w trakcie ogólnopolskiej awarii terminali płatniczych w Lidlu i Biedronce. Próby płatności niemiecką kartą debetową kończyły się komunikatem „transakcja odrzucona”. Dopiero trzecia próba – polską kartą – umożliwiła sfinalizowanie zakupów.
Pan Jacek, na co dzień mieszkający w Niemczech, nie podejrzewał, że obie „nieudane” transakcje zostały faktycznie zaksięgowane. Dowiedział się o tym dopiero po powrocie za zachodnią granicę, kiedy zauważył trzy obciążenia na wyciągu z konta – dwa z niemieckich kart oraz jedno z polskiej. Łącznie Lidl pobrał równowartość niemal 450 euro zamiast należnych 550 zł.

Anulowana płatność kartą w Lidlu a na koncie obciążenie. Trzy obciążenia i długi czas oczekiwania
Po odkryciu błędu pan Jacek skontaktował się z infolinią Lidla i dwa dni później złożył formalną reklamację.
W poniedziałek 15.09.2025 zgłaszałem telefonicznie reklamację względem płatności dokonanej podczas zakupów w państwa sklepie mieszczącym się przy ulicy Krapkowicka 12, 45-715 Opole. Początkowo płatność kiedy operowałem kartą walutową zagraniczną nie „przechodziła”, karta była przeciągnięta 3 krotnie i 3 krotnie zostały pobrane pieniądze z mojego konta. Wtedy nie było to widoczne w państwa systemie i z tego powodu ponownie opłaciłem zakupy ale już kartą Polską. Płatność została dokonana. W związku ze ściągnięciem środków w kwocie 149,90 euro razy trzy (całość 449,70 euro) proszę o jak najszybsze rozwiązanie problemu i zwrot należności - brzmiała treść złożonej reklamacji, do której dołączono wyciągi z kont dotyczące płatności.
W odpowiedzi sieć zobowiązała się do zwrotu 1758 zł w ciągu trzech tygodni i zaoferowała kartę podarunkową o wartości 50 zł jako formę rekompensaty. Tygodnie mijały, a należne pieniądze wciąż nie zostały odesłane, dlatego pan Jacek postanowił wysłać wiadomość przypominającą o nieuiszczonym zwrocie środków na konto bankowe.
Chcę wyrazić tylko nadzieję, że moje pieniądze wrócą na konto jeszcze w tym tygodniu. Nie wyobrażam sobie, że będą przetrzymywać je państwo przez kolejny tydzień. Zrozumiałe jest że zdarzają się pomyłki czy awarie systemu ale reakcja państwa żeby rozwiązać powstały problem powinna być konkretna i natychmiastowa. To tylko świadczy o tym jak działa i funkcjonuje firma - podkreślił konsument.
W praktyce środki wróciły dopiero 24 października – ponad miesiąc po feralnych zakupach. Pan Jacek nazwał całą procedurę „absurdalnie długą”, zaznaczając, że nie każdy klient mógłby sobie pozwolić na tak długie czekanie, zwłaszcza przy napiętym domowym budżecie.
Lidl przeprasza i wyjaśnia
W odpowiedzi na pytania „Faktu” przedstawicielka Lidla tłumaczyła opóźnienie procedurami międzybankowymi, które – zwłaszcza w przypadku transakcji transgranicznych – bywają bardziej skomplikowane. Zapewniła również, że sprawa była monitorowana na bieżąco przez infolinię, a satysfakcja klientów pozostaje priorytetem sieci.
Lidl przypomniał także, że w razie problemów z płatnościami warto zachować paragon i jak najszybciej zgłosić reklamację, podając dokładną datę, godzinę i numer terminala. Pozwala to szybciej zidentyfikować błąd i przyspiesza zwrot środków.
Wyjść bez zakupów czy zapłacić raz jeszcze? Rady ekspertów
Specjaliści ds. płatności bezgotówkowych radzą, by po komunikacie o odrzuceniu transakcji nie próbować ponownie płacić tą samą kartą, dopóki kasjer nie zresetuje terminala. Lepszym rozwiązaniem może być skorzystanie z innej karty lub płatność gotówką.
Warto także aktywować w aplikacji bankowej powiadomienia SMS lub push o każdej transakcji. Pozwala to natychmiast zauważyć nieprawidłowość i zgłosić reklamację jeszcze przed opuszczeniem sklepu. W takich przypadkach bank może nawet tymczasowo zablokować podejrzaną kwotę do czasu wyjaśnienia sprawy.