W grudniu Polacy masowo korzystają z tej opcji płatności. To grozi finansową pułapką
Grudzień w polskiej tradycji to czas szczególny, w którym duchowe przygotowania coraz częściej przegrywają walkę z komercyjną presją. Marketingowcy doskonale wiedzą, jak wykorzystać emocje, a my chętnie sięgamy po zewnętrzne finansowanie. Ostatnie lata to znaczny wzrost popularności konkretnej formy płatności. Nie każdy wie, że może to być pułapką.
- Polacy przygotowują się do Bożego Narodzenia
- Tyle Polacy wydadzą na Boże Narodzenie
- Ta forma płatności może mieć konsekwencje
Polacy przygotowują się do Bożego Narodzenia
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu polskie Boże Narodzenie kojarzyło się przede wszystkim z zapachem siana pod obrusem, dwunastoma potrawami i skromnymi podarunkami o wymiarze symbolicznym. Prezenty, jeśli w ogóle się pojawiały, były praktyczne, ciepłe skarpety, pomarańcze czy orzechy stanowiły luksus, na który czekano cały rok. Dziś ten obraz wydaje się niemal archaiczny, a współczesna geneza obdarowywania bliskich ewoluowała w stronę festiwalu konsumpcjonizmu.
Socjologowie zwracają uwagę, że presja społeczna, dodatkowo podkręcana przez media społecznościowe, wymusza na nas kupowanie prezentów drogich i efektownych. To już nie gest pamięci, ale często dowód statusu materialnego, co w konfrontacji z realiami domowego budżetu tworzy mieszankę wybuchową.

Współczesny rytuał świąteczny zaczyna się nie od pierwszej gwiazdki, ale od pierwszego wejścia do galerii handlowej lub uruchomienia aplikacji zakupowej. W tym szaleństwie łatwo zapomnieć o finansowych fundamentach, a banki i fintechy tylko zacierają ręce.
Zjawisko to jest o tyle niebezpieczne, że mechanizmy psychologiczne stojące za zakupami świątecznymi skutecznie wyłączają racjonalne myślenie. Chcemy wynagrodzić bliskim trudy całego roku, a “magia świąt” staje się doskonałym alibi dla braku dyscypliny budżetowej. W efekcie, zamiast skupić się na istocie Bożego Narodzenia, wpadamy w wir wydatków, które często przekraczają nasze realne możliwości zarobkowe. To właśnie na tym gruncie wyrosła popularność płatności odroczonych, które obiecują spełnienie marzeń ”tu i teraz”, bez konieczności natychmiastowego sięgania do kieszeni.
Tyle Polacy wydadzą na Boże Narodzenie
Wydatki świąteczne Polaków rosną z roku na rok, choć struktura tego koszyka ulega pewnym przetasowaniom. Według najnowszych szacunków przeciętna czteroosobowa rodzina w 2025 roku wyda na organizację Bożego Narodzenia około 3655 złotych. Co ciekawe, analitycy zauważają pewien paradoks, choć łączne koszty mogą być nieco niższe niż w roku ubiegłym ze względu na spadki cen paliw i niektórych usług, to wydatki na same prezenty wyraźnie idą w górę. Statystyczny Polak planuje przeznaczyć na podarunki kwoty oscylujące w granicach około 677 złotych, co dla wielu domowych budżetów wciąż stanowi wyzwanie trudne do udźwignięcia z bieżącej pensji.
W obliczu tak znaczących kwot oszczędności gromadzone przez cały rok często okazują się niewystarczające. Tu na scenę wkraczają płatności odroczone, z których w minionym roku skorzystało już blisko 1,7 miliona Polaków. Mechanizm jest prosty i kuszący: zamawiasz prezenty dziś, a płacisz za nie dopiero za 30 dni, czyli najczęściej już po otrzymaniu styczniowej wypłaty. Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że ten model płatności zyskuje na popularności w tempie wykładniczym, szczególnie w okresach wzmożonych zakupów, takich jak Black Friday czy właśnie grudniowa gorączka przedświąteczna.

Problem polega na tym, że to, co wygląda na darmowe odroczenie płatności, w rzeczywistości jest formą kredytowania. Wielu konsumentów nie zdaje sobie sprawy, że kliknięcie przycisku “zapłać później” to zaciągnięcie zobowiązania finansowego. W ferworze walki o najlepsze zabawki, elektronikę czy perfumy łatwo stracić rachubę. Zamiast jednej dużej kwoty mamy do czynienia z serią mniejszych zobowiązań, 200 złotych tu, 300 złotych tam. Sumarycznie jednak te ”drobne” kwoty potrafią urosnąć do rozmiarów, które w styczniu stają się przysłowiowym gwoździem do trumny domowego budżetu, a przecież na początku roku czekają nas zazwyczaj podwyżki czynszów i opłat administracyjnych.
Ta forma płatności może mieć konsekwencje
Największym zagrożeniem, o którym wciąż mówi się zbyt mało, jest wpływ płatności odroczonych na naszą wiarygodność w oczach banków. Traktowanie BNPL jako nieszkodliwego dodatku do zakupów to błąd, który może kosztować nas utratę szansy na kredyt hipoteczny czy gotówkowy. Zgodnie z obowiązującymi regulacjami i praktyką rynkową, operatorzy płatności odroczonych coraz ściślej współpracują z Biurem Informacji Kredytowej. Oznacza to, że znaczna część tego typu zobowiązań jest już widoczna w systemie jako aktywny kredyt.
Dla algorytmów bankowych nie ma znaczenia, czy kupiliśmy na raty luksusowy samochód, czy zestaw kosmetyków z odroczonym terminem płatności. Liczy się fakt posiadania otwartego zobowiązania, które obniża naszą zdolność kredytową. Analitycy ostrzegają, że nagromadzenie kilku takich “mikrokredytów” w okresie świątecznym może drastycznie obniżyć nasz scoring w BIK, a w skrajnych przypadkach doprowadzić do odmowy udzielenia finansowania na ważniejsze cele życiowe. Co gorsza, psychologia zakupów z odroczoną płatnością eliminuje tak zwany ”ból płacenia”. Fizyczne wydanie gotówki lub zatwierdzenie przelewu z konta wywołuje w mózgu reakcję, która naturalnie hamuje nas przed nadmierną rozrzutnością. BNPL usuwa tę barierę, sprawiając, że zakupy wydają się bezbolesne, przynajmniej do momentu, gdy przychodzi wezwanie do zapłaty.
Sytuacja jest alarmująca, jeśli spojrzymy na szerszy obraz zadłużenia społeczeństwa. Już teraz prawie 2 miliony Polaków zmagają się z przeterminowanymi długami, których łączna wartość przekracza 42 miliardy złotych. Dołożenie do tego stosu kolejnych zobowiązań z tytułu niespłaconych w terminie zakupów świątecznych to prosta droga do pętli zadłużenia. Warto pamiętać, że brak spłaty "darmowego” odroczenia w terminie wiąże się z naliczeniem wysokich odsetek karnych i kosztów windykacyjnych, co ostatecznie sprawia, że promocyjny prezent staje się znacznie droższy niż jego cena na sklepowej półce. Zamiast cieszyć się spokojem świąt, wielu z nas funduje sobie finansowy stres, który zostanie z nami na długie miesiące nowego roku.