Tych prezentów nikt już nie chce kupować. W czasach PRL-u królowały pod choinkami w polskich domach
Co roku przed Świętami Bożego Narodzenia, spacerując między alejkami uginającymi się od towaru, trudno nie zauważyć, jak diametralnie zmieniła się nasza kultura obdarowywania. To, co jeszcze trzydzieści, czterdzieści lat temu było szczytem marzeń i luksusem, dziś wywołałoby u obdarowanego jedynie uśmiech politowania lub wręcz obrażoną minę. Czasy Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej rządziły się swoimi prawami – braku i niedoboru. Dziś, w dobie nadmiaru, prezenty, które kiedyś "robiły święta", odeszły do lamusa.
- Prezenty w 2025 roku. Od DNA po lot w tunelu aerodynamicznym
- Co dzisiaj znajduje się pod choinką? Elektronika i wirtualna waluta
- Relikty PRL-u. 5 prezentów, których nikt już nie chce
Prezenty w 2025 roku. Od DNA po lot w tunelu aerodynamicznym
Współczesna oferta prezentowa przyprawia o zawrót głowy. Sklepy, zarówno stacjonarne, jak i te internetowe, prześcigają się w kreatywności, wiedząc, że klient w 2025 roku jest wybredny i znudzony standardem. Dziś nie kupujemy już tylko "rzeczy". Kupujemy emocje, status i personalizację.
Co trafia do koszyków? Hitem ostatnich lat są prezenty niematerialne. Vouchery na lot w tunelu aerodynamicznym, przejażdżka lamborghini po torze wyścigowym, czy weekend w spa w domku na drzewie to standard. Ale rynek idzie dalej. Można kupić spersonalizowaną piosenkę napisaną przez sztuczną inteligencję, nazwać gwiazdę imieniem ukochanej osoby (z certyfikatem NASA), a nawet zamówić zestaw do badania własnego DNA, by sprawdzić swoje pochodzenie etniczne.
Dla gadżeciarzy sklepy oferują inteligentne doniczki, które same podlewają kwiaty, lewitujące głośniki czy roboty sprzątające sterowane głosem. Prezenty stały się wyrafinowane. Jeśli kupujemy alkohol, to jest to kraftowy gin z limitowanej edycji, a nie "zwykła wódka". Jeśli kosmetyki – to naturalne, wegańskie i w szklanych słoiczkach, a nie przemysłowe mydło w kostce. Skala wyboru jest tak ogromna, że coraz częściej cierpimy na paraliż decyzyjny, a nie na brak towaru.

Co dzisiaj znajduje się pod choinką? Elektronika i wirtualna waluta
Podział na prezenty dla dzieci i dorosłych wciąż istnieje, ale granice te zacierają się w sferze elektroniki. W 2025 roku pod choinką niepodzielnie rządzi technologia.
U dorosłych królują smartwatche, bezprzewodowe słuchawki z redukcją szumów, czytniki e-booków i ekspresy do kawy. Polacy pokochali wygodę, dlatego praktyczne, ale luksusowe AGD (jak roboty kuchenne typu Thermomix czy nowoczesne odkurzacze pionowe) to jedne z najczęściej wybieranych, drogich prezentów.
A dzieci? Tutaj zmiana jest najbardziej widoczna. Współczesny 10-latek rzadko marzy o drewnianym klocku. Listy do Świętego Mikołaja wypełnione są prośbami o konsole nowej generacji, smartfony, gogle VR czy drony. Co ciekawe, coraz częściej prezentem jest "wirtualna waluta". Karty podarunkowe do Roblox, Fortnite czy Steam, pozwalające na zakup cyfrowych skórek i dodatków w grach, to dla wielu dzieciaków prezent idealny. Jeśli zabawki fizyczne, to interaktywne – klocki LEGO sterowane aplikacją czy roboty, które można programować. Zwykła lalka czy miś to za mało, by przykuć uwagę dziecka wychowanego na TikToku.

Relikty PRL-u. 5 prezentów, których nikt już nie chce
Patrząc na dzisiejsze "bogactwo", aż trudno uwierzyć, co wywoływało euforię w latach 70. i 80. W czasach PRL-u prezentem było to, co udało się "zdobyć". Luksusem była dostępność, a nie marka. Oto lista prezentów, które kiedyś były hitami, a dziś są reliktami przeszłości, których nikt nie chce kupować (ani dostawać).
1. Cytrusy i pomarańcze W PRL-u zapach pomarańczy był synonimem Świąt Bożego Narodzenia. Statek z Kuby z cytrusami był wydarzeniem narodowym, relacjonowanym przez Dziennik Telewizyjny. Znalezienie w paczce pod choinką kilku pomarańczy i bananów było powodem do prawdziwej radości. Dziś? Cytrusy są dostępne w każdym dyskoncie przez cały rok za grosze. Owoc jako główny prezent to dziś faux-pas, chyba że jest to egzotyczny kosz delikatesowy.

2. Mydło i przybory toaletowe: mydło toaletowe (np. "Kajtek" lub "Zielone Jabłuszko"), szampon i ręcznik frotte. W czasach, gdy półki w drogeriach świeciły pustkami, a papier toaletowy był towarem deficytowym, taki zestaw był praktyczny i pożądany. Dziś wręczenie komuś kostki szarego mydła i ręcznika może zostać odebrane jako sugestia, że obdarowany ma problemy z higieną. Wyjątkiem są luksusowe zestawy SPA, ale "zwykłe mydło" odeszło do lamusa.
3. Rajstopy i skarpety (w wersji "byle jakie"): W PRL-u rajstopy były towarem deficytowym, a solidne skarpety – skarbem. Często stanowiły "żelazny punkt" paczek świątecznych, zwłaszcza dla dorosłych. Dziś skarpetki wróciły do łask, ale tylko jako śmieszny, kolorowy gadżet (np. we wzory pizzy czy awokado). Natomiast zwykłe, szare, nylonowe skarpety czy paczka rajstop to prezent, którego nikt nie chce rozpakowywać przy wigilijnym stole.
4. Wyroby czekoladopodobne: Współczesne dzieci nie zrozumieją traumy i jednocześnie radości jedzenia "wyrobu czekoladopodobnego". W PRL-u, z powodu braku kakao, produkowano słodycze zastępcze. Były twarde, matowe i smakowały... specyficznie. Mimo to, dzieci cieszyły się z nich, bo nie było nic innego. Dziś, gdy mamy dostęp do belgijskich pralin i czekolad z każdego zakątka świata, podarowanie komuś marnej jakości podróbki czekolady jest nie do pomyślenia.
5. Proste zabawki i plastikowe "bubelki": Ołowiane żołnierzyki, proste drewniane klocki bez żadnych funkcji czy plastikowe lalki, którym odpadały ręce. W PRL-u dzieci bawiły się tym, co wyprodukowało rodzime rzemiosło. Dziś jakość wykonania jest kluczowa. Tanie, chińskie zabawki niskiej jakości lądują w koszu dzień po Wigilii. Współczesne dzieci (i rodzice) oczekują atestów, bezpieczeństwa i interaktywności. Prosty bączek czy drewniany konik na biegunach to dziś domena drogich butików z zabawkami w stylu "vintage", a nie masowy prezent dla każdego.
Świat poszedł do przodu. Zmieniła się nasza mentalność i zasobność portfeli. Choć z nostalgią wspominamy zapach pomarańczy w 1980 roku, to nikt z nas nie chciałby znaleźć ich pod choinką zamiast nowego smartfona czy perfum. Historia prezentów to tak naprawdę historia polskiej gospodarki – od braku wszystkiego, do nadmiaru, w którym coraz trudniej wybrać coś wyjątkowego.