Sieć trakcyjna uszkodzona. Alarmujące znalezisko przy torach
Cała Polska od rana żyje niepokojącymi informacjami prosto ze wschodniej części kraju. Ledwie opinia publiczna zdążyła odetchnąć po wczorajszym incydencie pod Dęblinem, nad ranem pojawiły się doniesienia o kolejnym groźnym zdarzeniu. Sytuacja miała miejsce w okolicach Puław, gdzie doszło do uszkodzenia sieci trakcyjnej oraz pociągu osobowego, którym podróżowało niemal pięciuset pasażerów. W pobliżu torów dokonano szokującego odkrycia.
Niepokojące elementy tuż przy torach
Pierwsze doniesienia z okolic Puław, gdzie doszło do uszkodzenia sieci trakcyjnej i pociągu osobowego, mogły sugerować, że mamy do czynienia ze smutnym, lecz „rutynowym” incydentem, jakim jest próba kradzieży. Kradzież drutu jezdnego to niestety plaga, która co roku generuje spore straty i poważne opóźnienia, a także paraliżuje transport kolejowy na wielu trasach.
Profil Dyspozytura Trakcji, który jeszcze dzień wcześniej informował o akcie sabotażu na linii pod Dęblinem, przekazał na platformie X, że podczas oględzin miejsca zdarzenia pod Puławami ujawniono nie tylko zerwaną sieć trakcyjną.
Okazało się, że znaleziono też niepokojące elementy zamocowane do samej szyny. Odkrycie to natychmiast wykluczyło pierwotną hipotezę o zwykłej kradzieży. Wśród znalezionych przedmiotów, tuż przed stacją Puławy Azoty, znajdowały się metalowa blacha oraz – co szczególnie intrygujące – smartfon z okablowaniem.
Co więcej, pociągiem, który uległ uszkodzeniu, podróżowało prawie 500 osób.
Prawie pięciuset pasażerów w zagrożeniu i brak informacji
Uszkodzenie sieci trakcyjnej i pociągu osobowego pod Puławami to zdarzenie, które należy traktować poważnie nie tylko ze względu na potencjalny sabotaż, ale również ze względu na skalę zagrożenia. Pociągiem, który został uszkodzony, podróżowało niemal pięciuset pasażerów, nikt nie ucierpiał.
Wczorajszy akt dywersji pod Dęblinem (celowe wysadzenie torów) oraz dzisiejsze niepokojące znalezisko w Puławach (blacha i smartfon przy szynie) tworzą obraz wzmożonej aktywności osób trzecich, które dążą do paraliżu lub uszkodzenia polskiej infrastruktury kolejowej.
W chwili obecnej, poza informacjami przekazanymi przez wspomniany profil na X, szczegółów wciąż brakuje. To rodzi kolejne pytania, zwłaszcza w kontekście bezpieczeństwa narodowego i potencjalnych zagranicznych źródeł tych działań. Incydenty w kraju skomentował już premier Donald Tusk.
Donald Tusk komentuje niepokojące incydenty w polskiej kolei
Donald Tusk ogłosił w poniedziałek na platformie X, że na trasie Warszawa-Lublin, zgodnie z przypuszczeniami, doszło do aktu dywersji.
Eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. Na miejscu pracują służby i prokuratura. Na tej samej trasie, bliżej Lublina, również stwierdzono uszkodzenie — poinformował premier na platformie X.
Premier zapewniał również, że sprawcy niebezpiecznych sytuacji zostaną odpowiednio ukarani:
Wysadzenie toru kolejowego na trasie Warszawa-Lublin to bezprecedensowy akt dywersji wymierzony w bezpieczeństwo państwa polskiego i jego obywateli. Trwa śledztwo. Tak jak w poprzednich tego typu przypadkach, dopadniemy sprawców, niezależnie od tego, kto jest ich mocodawcą — zapowiedział Tusk.
Chodziło wówczas już o sprawę z niedzieli — jak poinformowała Komenda Wojewódzka Policji z siedzibą w Radomiu, maszynista pociągu zgłosił telefonicznie nieprawidłowości w infrastrukturze kolejowej w rejonie dwóch miejscowości Życzyn i Mika w pow. garwolińskim. Wstępne oględziny torowiska wykazały uszkodzenie jego fragmentu. Już wtedy premier sygnalizował, że "niewykluczone, że mamy do czynienia z aktem dywersji".
Jeszcze kilkanaście godzin wcześniej na platformie X rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka pisała, że "na ten moment brak podstaw, by mówić o celowym działaniu osób trzecich". Sytuacja uległa więc diametralnej zmianie.