Pracownicy Biedronki mówią "dość". Protesty tuż przed świętami
Wielkie poruszenie w handlowym gigancie. Pracownicy Biedronki tracą cierpliwość i mówią głośno o tym, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami magazynów oraz przy sklepowych kasach. Atmosfera przed zbliżającymi się świętami stała się gęsta, a w powietrzu wisi scenariusz, którego nikt w zarządzie firmy nie chciałby realizować w najgorętszym okresie sprzedażowym roku.
- Grudniowy szał zakupowy dosięga nie tylko klientów
- Pracownicy Biedronki mówią "dość"
- Możliwe utrudnienia w zakupach w Biedronkach
Grudniowy szał zakupowy dosięga nie tylko klientów
Grudzień w handlu to od lat czas ekstremalnej próby, ale tegoroczny finał przygotowań do Bożego Narodzenia przybiera niepokojące barwy. Choć klienci skupiają się na poszukiwaniu promocji i kompletowaniu produktów na wigilijny stół, po drugiej stronie lady narasta frustracja, której nie da się już zamieść pod dywan.
Pracownicy Biedronki czują, że granica ich wytrzymałości została przekroczona, a system, który ma gwarantować płynność zakupów, działa „na oparach” ludzkiej energii. W tle słychać o coraz bardziej wyśrubowanych normach i oczekiwaniach, które w starciu z rzeczywistością kadrową tworzą mieszankę wybuchową.

Pracownicy Biedronki mówią "dość"
Sytuacja wewnątrz sklepów przypomina obecnie dobrze naoliwioną maszynę tylko z perspektywy raportów finansowych. Jak donoszą przedstawiciele handlowej „Solidarności”, codzienność kasjerów i osób odpowiedzialnych za wykładanie towaru to prawdziwy tor przeszkód.
Okazuje się, że przeciętny pracownik pokonuje w ciągu jednej zmiany dystans sięgający nawet 20 kilometrów. To niemal połowa dystansu maratońskiego, tyle że pokonywana w pośpiechu, między regałami, z ciężkimi paletami i pod nieustanną presją czasu. Wiele osób wskazuje na palący problem braku rąk do pracy – gdy jedna osoba musi obsłużyć kasę, zająć się wypiekiem pieczywa i jeszcze dbać o porządek na dziale warzywnym, nietrudno o błędy i całkowite wyczerpanie.
Oni przed świętami pracują po kilkanaście godzin dziennie, bo obsady sklepów są za małe. Chcemy prosić klientów o wsparcie. Zaapelować do nich o empatię i szacunek dla pracowników handlu - mówi w oficjalnym komunikacie Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ "Solidarność".
Możliwe utrudnienia w zakupach w Biedronkach
Kulminacja niezadowolenia pracowników Biedronek ma nastąpić w poniedziałek, 22 grudnia, kiedy to sieć planuje wydłużenie godzin pracy wielu placówek nawet do pierwszej w nocy. Dla załogi, która już teraz pracuje na najwyższych obrotach, ta informacja była „gwoździem do trumny” spokoju przed świętami. Związkowcy z “Solidarności” nie zamierzają bezczynnie przyglądać się tej sytuacji i zapowiadają akcje protestacyjne przed sklepami w całym kraju.
Pierwsza akcja protestacyjna ma mieć miejsce już 18 grudnia w sklepie przy ulicy Paderewskiego w Katowicach. Wyrażenie swojego niezadowolenia planują także pracownicy Biedronek w innych polskich miastach, między innymi we Wrocławiu, Warszawie i Lublinie.
Ich postulaty są jasne: poprawa warunków pracy, zwiększenie obsady na zmianach oraz realne wsparcie finansowe, które zrekompensuje dużo większy wysiłek w grudniowym szczycie. Jeśli zarząd nie pójdzie na ustępstwa, klienci robiący ostatnie zakupy przed świętami mogą natknąć się na pikiety i transparenty. To jasny sygnał, że cierpliwość pracowników się wyczerpała, a bez odpowiednich zmian systemowych, przedświąteczne zakupy mogą być mocno utrudnione.