Porównali wydatki Europejczyków. W tych sklepach Polacy wydają więcej, niż Niemcy

14 europejskich krajów znalazło się powyżej kontynentalnej średniej wydatków “modowych” swoich mieszkańców. Prawie cała ta lista składa się z krajów starej Unii, podczas gdy poniżej granicy znajdują się państwa naszego regionu. Są też anomalie: jak ta, że Polacy w najnowszym raporcie amerykańskiej firmy badawczej wyprzedzają w potencjale nabywczym per capita Niemców, i wymowne fakty: jak ten, że o kilka pozycji wyprzedzamy Finów, których przeciętne wynagrodzenie znacznie wykracza poza nasze.
Polacy zbliżają się do wydatków modowych starej Unii
Polskie wydatki modowe wydają się zbliżać do uśrednionej wartości potencjału nabywczego per capita 25 przebadanych krajów Kontynentu. Do progu przeciętnej siły nabywczej Europejczyka, wyrażonej kwotowo w wartości 772 euro/rocznie i indeksowo = 100 pkt., brakuje nam kolejno 200 euro i 25,9 pkt. Ale poniżej tego progu, razem z nami, znaleźli się tez obywatele Niemiec czy Finlandii – krajów, w których uśredniona siła nabywcza, wyliczana na podstawie zarobków, dalece wykracza poza naszą.
Zobacz też: Polska łamie prawo przedsiębiorców. Jest wyrok TSUE: wrócą reklamy sprzed 13 lat
Wydatki na ubrania
518 mld 683 mln 724 tys. 772 osoby liczy w opracowaniu jednego z największych amerykańskich ośrodków badań marketingowych – NIQ/NielsenIQ – europejska Wspólnota 25 uwzględnionych krajów. Potencjał nabywczy tych mieszkańców w segmencie modowym, grupującym ubrania i obuwie, został oszacowany na 772 euro/r (indeks = 100 pkt.). Absolutny rekord w tym wymiarze osiągnęli Luksemburczycy, najmniejszy kraj UE (672 tys.), którego siła nabywcza mieszkańców przekroczyła 230 pkt. – 1 777 euro. To ponad 7,5 tys. PLN i to przy metodologii przyjmującej rachunek per capita, czyli średnie wydatki “na głowę”.
Polacy w tym rankingu zajmują 17. miejsce i 3. pod “średnią”: ustępując daleko mniejszej Szwecji (757 euro) i Słowenii (662 euro), z wynikiem 572 euro (74,1 pkt.).

Co ciekawe, w wydatkach w tej kategorii przeganiamy sąsiednie Niemcy i Finlandię – kraje starej Unii, które wyłamały się z trendu, plasującego skład UE-15 (kraje członkowskie sprzed rozszerzenia w 2004 r.) w pierwszej 14-tce: zgodnie znalazły się tam, obok Luksemburga, Wielka Brytania, Francja, Austria, Portugalia, Irlandia czy Dania i Holandia.
Coraz szybciej wydajemy coraz więcej
Taki kierunek polskich wydatków zdaje się potwierdzać ostatni odczyt GUS, relacjonujący sprzedaż detaliczną w całym okresie I-IV br. W ujęciu rocznym znajdujemy się w trendzie wzrostowym, czyli wydajemy więcej, o 4,2 proc. A jeszcze więcej w stosunku do ostatniego miesiąca sprzed próby, marca; +6,2 proc. Grupa sprzedaży detalicznej obejmuje co prawda więcej kategorii; przez żywność i napoje, przez wyroby tytoniowe, prasę, książki, po meble, rtv i wreszcie tekstylia, odzież i obuwie – i ta ostatnia grupa faktycznie rosła najszybciej (+12,8 proc.). Choć należy też oddać, że w całości grupy wydatkowej “sprzedaż detaliczna”, choć moda notuje największy wzrost, zajęła jedynie 5,5 proc. całości, ustępując, co intuicyjne, żywności (>26 proc.) czy paliwom.

Czekamy na spadek dynamiki, ale rewolucji nie będzie
Odczyt danych za maj zostanie opublikowany już we wtorek 24 czerwca. Ekonomiści z Credit Agricole oczekują w jego kontekście wygaszenia efektu “górki”, zbudowanej świętami wielkanocnymi, okaże się jednak, czy taki spadek zostanie odnotowany jedynie w kategorii żywnościowej. “Spadek dynamiki sprzedaży w znacznej mierze wynikał z wygaśnięcia efektu przesunięcia terminu świąt Wielkiejnocy względem ub. r., który istotnie podwyższył dynamikę sprzedaży w kwietniu […]” – czytamy w poniedziałkowej MakroMapie. “Nasza prognoza realnej dynamiki sprzedaży detalicznej jest zbliżona do konsensusu rynkowego (4,3 proc.)” – kontynuują.
Trend się nie zmieni (?)
Nawet jeśli odczyty z maja pokażą spadek, motywowany kalendarzowym przesunięciem jednego z konsumpcyjnych świąt, większy trend pozostaje jasny. Podobne badanie publikowano w 2018 r., podając odczyty za rok 2016. Wówczas “przeciętny Polak” na modę wydawał w roku 1300 PLN (ok. 300 Euro), wobec 800 Euro średniej kontynentalnej (naturalnie przy uwzględnieniu ówczesnego kursu obu walut). Różnica pomiędzy europejską średnią wyniosła więc w 2016 r. 500 euro, w pierwszej połowie roku 2025 – to już 200 euro.
Zobacz też: Seniorzy oddadzą swoje mieszkania. I jeszcze podziękują za to rządowi: wkrótce nowe prawo





































