Najgorsza możliwa wiadomość dla kierowców. Lada dzień podwyżki
Posiadanie i eksploatacja samochodu w Polsce stają się coraz większym wyzwaniem finansowym, a nadchodzące miesiące mogą ten stan jeszcze pogłębić, uderzając rykoszetem w całą gospodarkę. Rada Ministrów intensywnie pracuje nad rozporządzeniem, które znacząco zmieni sytuację wielu kierowców. Opłaty pójdą w górę, trzeba będzie sięgnąć do portfela.
Krajobraz polskiego asfaltu i portfeli
Polska od lat znajduje się w czołówce europejskich krajów pod względem liczby samochodów przypadających na tysiąc mieszkańców, co sprawia, że każda zmiana w przepisach dotyczących ruchu drogowego dotyka milionów obywateli. Dynamiczny rozwój infrastruktury drogowej, który obserwujemy w ostatniej dekadzie, przyniósł kierowcom ogromny komfort podróżowania, znacząco skracając czasy przejazdów między największymi aglomeracjami. Jednak ten medal ma swoją drugą, znacznie bardziej kosztowną stronę. Utrzymanie nowoczesnej sieci dróg ekspresowych i autostrad kosztuje miliardy złotych rocznie, a środki te muszą skądś pochodzić.

Dotychczasowy model finansowania, oparty w dużej mierze na funduszach unijnych i budżecie państwa, powoli wyczerpuje swoje możliwości, szczególnie w obliczu rosnących kosztów materiałów budowlanych i robocizny. W tym kontekście pojawia się temat, który przez polityków był omijany szerokim łukiem, zwłaszcza w latach wyborczych, czyli realne koszty, jakie użytkownicy dróg powinni ponosić za korzystanie z nowej infrastruktury.
Warto zauważyć, że polscy kierowcy i tak są już mocno dociążeni fiskalnie. Ceny paliw, mimo okresowych stabilizacji, utrzymują się na wysokim poziomie, a obowiązkowe ubezpieczenia OC i rosnące koszty serwisu sprawiają, że utrzymanie pojazdu pochłania znaczną część domowego budżetu. Do tego dochodzi inflacja, która, choć wyhamowała, na stałe podniosła poziom cen usług motoryzacyjnych. W takim otoczeniu makroekonomicznym każda zapowiedź nowych danin jest traktowana z ogromną rezerwą. Rząd stoi jednak przed trudnym dylematem: jak sfinansować ambitne plany dokończenia sieci dróg szybkiego ruchu, nie wywołując jednocześnie buntu społecznego? Odpowiedzią ma być, przynajmniej w pierwszej fazie, sięgnięcie do kieszeni sektora profesjonalnego, co jednak w systemie naczyń połączonych, jakim jest gospodarka, nigdy nie pozostaje bez wpływu na przeciętnego Kowalskiego.
Tysiące kilometrów pod finansowym nadzorem
Kluczową informacją, która elektryzuje branżę logistyczną, jest planowane objęcie opłatami nowych odcinków dróg, których łączna długość ma wynieść około 5870 kilometrów. Jak wynika z doniesień medialnych, Rafa Ministrów przygotowuje rozporządzenie, które ma wejść w życie w najbliższym czasie, kończąc tym samym okres swoistego "zamrożenia” sieci dróg płatnych. Od 2017 roku sieć ta była rozszerzana jedynie w niewielkim stopniu, mimo że w międzyczasie oddano do użytku setki kilometrów nowoczesnych tras szybkiego ruchu.
Ta powolna dynamika zmian w systemie poboru opłat była ewenementem na skalę europejską i de facto stanowiła formę ukrytej dotacji dla firm transportowych. Nowe przepisy mają objąć przede wszystkim pojazdy o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony, a także autobusy. Oznacza to, że za przejazd nowymi odcinkami dróg ekspresowych i autostrad zapłacą głównie firmy przewozowe, ale także przedsiębiorcy wykorzystujący w swojej działalności większe samochody dostawcze.

Lista odcinków, które mają zostać włączone do systemu e-TOLL, jest długa i obejmuje kluczowe arterie komunikacyjne w kraju. Mowa tu o fragmentach tak istotnych tras, jak autostrada A1 czy drogi ekspresowe S7, S8, a także S17 i S19, stanowiące kręgosłup komunikacyjny wschodniej Polski. Decyzja o rozszerzeniu myta jest argumentowana nie tylko potrzebami budżetowymi, ale również koniecznością realizacji założeń Krajowego Planu Odbudowy. Wymogi unijne promują zasadę “użytkownik płaci” oraz ”zanieczyszczający płaci”, co ma stymulować transformację floty transportowej na bardziej ekologiczną. Jednak dla polskich przewoźników, którzy posiadają jedną z największych flot w Europie, nagłe zwiększenie kosztów operacyjnych na tak dużą skalę jest potężnym wyzwaniem. Branża, która już teraz boryka się z problemami wynikającymi z Pakietu Mobilności i spadkiem popytu na przewozy w Europie Zachodniej, otrzyma kolejny cios, który może zachwiać płynnością finansową wielu mniejszych podmiotów.
Zobacz też: Kolejna odsłona popularnego programu, można oszczędzić na prądzie. Skorzystają ci Polacy
Te opłaty pójdą w górę, kierowcy muszą wiedzieć
Choć na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że opłaty za przejazd ciężarówkami nie dotyczą przeciętnego właściciela samochodu osobowego, jest to mylne wrażenie. Transport drogowy to krwiobieg polskiej gospodarki, to właśnie ciężarówkami przewożona jest zdecydowana większość towarów, które trafiają do sklepów, fabryk i magazynów. Wzrost kosztów frachtu, wynikający z konieczności uiszczania opłat na nowych, dotychczas darmowych odcinkach, nie zostanie pokryty z marży przewoźników, która i tak jest już rekordowo niska.
Te dodatkowe pieniądze, które firmy transportowe będą musiały oddać do Krajowego Funduszu Drogowego, zostaną doliczone do faktur wystawianych zleceniodawcom, producentom żywności, sieciom handlowym czy firmom budowlanym. W efekcie końcowym mechanizm ten zadziała jak klasyczne domino cenowe. Wyższe koszty transportu mąki do piekarni oznaczają droższy chleb, a droższy przewóz materiałów budowlanych przełoży się na wyższe ceny mieszkań.
Projekt rozporządzenia Rady Ministrów zmieniający przepisy dotyczące krajowych dróg objętych elektronicznym poborem opłat oraz stawek tej opłaty ma zacząć obowiązywać 1 lutego 2026 r. Dokument zakłada wzrost opłat za korzystanie z dróg płatnych, a podwyżki mają wynieść od 40 do 42 procent. Jednocześnie planowane jest poszerzenie sieci dróg płatnych o około 645 kilometrów.
W części poświęconej ocenie skutków regulacji podkreślono, że zarówno podniesienie stawek, jak i włączenie kolejnych odcinków do systemu opłat stanowią kluczowe elementy realizacji polityki transportowej państwa. Dodatkowe wpływy mają zasilić Krajowy Fundusz Drogowy (KFD), z którego finansowane są inwestycje związane z infrastrukturą drogową. Jak wskazano, dzięki tym środkom możliwe będzie dalsze rozwijanie sieci dróg krajowych w Polsce.