Duże zmiany w Sejmie. Czarzasty się nie zatrzymuje, dotyczą posłów wszystkich partii
Zmiana warty na stanowisku marszałka Sejmu stała się faktem, a Włodzimierz Czarzasty już teraz zapowiada porządki, które mogą zaboleć wielu parlamentarzystów. Lider Nowej Lewicy, bierze na celownik kolejny kontrowersyjny aspekt. To kolejny krok po zakazie alkoholu w stołówce sejmowej.
Zmiana na fotelu Marszałka Sejmu
Obecna kadencja Sejmu przyniosła rozwiązanie bez precedensu w polskiej historii parlamentaryzmu, jakim jest instytucja rotacyjnego marszałka Sejmu. Umowa koalicyjna, zawarta po wyborach z 15 października między Koalicją Obywatelską, Trzecią Drogą a Lewicą, precyzyjnie określa podział ról w prezydium izby niższej. Szymon Hołownia, lider Polski 2050, objął to stanowisko jako pierwszy, wprowadzając do gmachu przy ulicy Wiejskiej powiew świeżości i medialnego show, co przez wielu obserwatorów było słusznie łączone z budowaniem rozpoznawalności przed ewentualnym startem w wyborach prezydenckich. Jego kadencja upływa pod znakiem "otwierania Sejmu” na obywateli, transmisji obrad w serwisach społecznościowych i, co nieuniknione, przygotowań do politycznej przesiadki na inny fotel w połowie kadencji, czyli w listopadzie 2025 roku.

Na horyzoncie pojawił się już jednak jego następca. Włodzimierz Czarzasty, współprzewodniczący Nowej Lewicy, przejął stery w drugiej połowie kadencji, a jego styl zarządzania zapowiada się na znacznie mniej koncyliacyjny. Polityka w wydaniu Czarzastego rzadko bierze jeńców, o czym parlamentarzyści mogli się już przekonać przy okazji głośnej decyzji dotyczącej sprzedaży alkoholu w sejmowej stołówce. Marszałek Sejmu jednoznacznie opowiedział się za ukróceniem tego przywileju, argumentując, że miejsce pracy posłów powinno być strefą wolną od procentów.
Trudno jest informować społeczeństwo o konieczności zakazu sprzedaży w stacjach benzynowych, stacjach benzynowych, konieczności zakazu sprzedaży w nocy alkoholu. Nie dając przykładu ze strony Sejmu, czyli od strony tych osób, które takie prawo będą uchwalały - wskazał.
Ta decyzja była zaledwie preludium do szerszego planu uszczelniania systemu przywilejów poselskich, który, jak wynika z ostatnich doniesień, ma objąć również kwestie transportowe.
Kontrowersyjne świadczenia w Sejmie
Tak zwane kilometrówki od lat budzą ogromne emocje opinii publicznej i stanowią jeden z najbardziej newralgicznych punktów w budżecie Kancelarii Sejmu. W teorii jest to zwrot kosztów poniesionych przez posła na podróże służbowe własnym samochodem w celu wykonywania mandatu. W praktyce mechanizm ten stał się dla wielu polityków stałym, nieopodatkowanym dodatkiem do uposażenia, traktowanym niemal jak druga pensja. System opiera się na ryczałcie, poseł deklaruje liczbę przejechanych kilometrów, a Kancelaria Sejmu wypłaca środki do określonego limitu, który obecnie wynosi 3500 kilometrów miesięcznie. Przy obecnych stawkach daje to kwoty rzędu kilku tysięcy złotych, które trafiają na konta parlamentarzystów bez konieczności okazywania paragonów za paliwo czy biletów autostradowych.

Problem leży w samej konstrukcji tego świadczenia, która opiera się na daleko idącym zaufaniu do wybrańców narodu. W przeszłości wielokrotnie dochodziło do sytuacji kuriozalnych, w których posłowie niemający prawa jazdy lub nieposiadający prywatnie samochodu, pobierali maksymalne stawki kilometrówek, twierdząc, że są wożeni przez osoby trzecie. Kontrowersje budzi również fakt, że wielu parlamentarzystów deklaruje przejazdy na dystansach, które fizycznie byłyby trudne do pokonania, biorąc pod uwagę ich obecność na posiedzeniach Sejmu czy w studiach telewizyjnych. Weryfikacja tych oświadczeń przez lata była fikcją, a Kancelaria Sejmu rzadko kwestionowała złożone dokumenty, wychodząc z założenia, że oświadczenie posła ma walor prawdy absolutnej.
Brak skutecznych mechanizmów kontrolnych sprawił, że kilometrówki stały się symbolem systemowej patologii i finansowego uprzywilejowania klasy politycznej. W dobie cyfryzacji, kiedy każda transakcja może być śledzona, a systemy GPS są standardem, utrzymywanie "papierowego” systemu oświadczeń wydaje się archaizmem sprzyjającym nadużyciom. Sumy wypłacane z budżetu państwa na ten cel idą w miliony złotych rocznie, co przy jednoczesnym darmowym transporcie kolejowym i lotniczym przysługującym posłom na terenie kraju, rodzi uzasadnione pytania o celowość tak szerokiego strumienia gotówki płynącego do poselskich kieszeni.
Włodzimierz Czarzasty zrobi porządek z kilometrówkami
Włodzimierz Czarzasty wysyła jasny sygnał: czas swobody w rozliczaniu delegacji właśnie się kończy. W swoich medialnych wypowiedziach polityk sugeruje, że po przejęciu sterów w izbie niższej zamierza osobiście przyjrzeć się procedurze przyznawania i rozliczania kilometrówek.
Zarządzenie zostało przygotowane, zostanie w najbliższym czasie podpisane i będzie obowiązywało od 1 stycznia 2026 roku - zapowiedział w środę Włodzimierz Czarzasty.
W kuluarach sejmowych mówi się, że Włodzimierz Czarzasty jest zdeterminowany, by "zrobić porządek” z finansami. Jego deklaracje oznaczają, że posłowie przyzwyczajeni do automatycznego przelewania maksymalnych kwot ryczałtu na swoje konta, będą musieli liczyć się z zupełnie nowym systemem.
Zostanie powołany zespół, do którego zaprosimy z każdego klubu i koła parlamentarnego po jednym przedstawicielu. Po tych konsultacjach podpiszę to zarządzenie i wprowadzę nowe zasady funkcjonowania kilometrówek od 1 stycznia. Decyzja jest ostateczna - podkreślił.
Zapowiedź weryfikacji kilometrówek to ruch nie tylko administracyjny, ale i polityczny. Jeśli zapowiedzi te wejdą w życie, posłowie będą musieli przedstawiać bardziej wiarygodne dowody swoich podróży niż tylko własnoręczny podpis pod oświadczeniem. Może to oznaczać konieczność prowadzenia ewidencji przebiegu pojazdu czy okazywania dowodów tankowania. Dla Włodzimierza Czarzastego skuteczne uszczelnienie tego systemu byłoby ogromnym sukcesem wizerunkowym.
Ja żadnego posła i żadnej posłanki, łącznie ze sobą, o nic nie podejrzewam, ale uważam, że społeczeństwo polskie ma prawo do przejrzystości i ma prawo, aby po wprowadzeniu tego zarządzenia być przekonanym, że są to zasady bardzo uczciwe - mówił Czarzasty.