Tysiące polskich rodzin zapłaci gigantyczny podatek. Wszystko przez "eko" ogrzewanie
Miliony Polaków zaufały państwowym programom i wymieniły stare, trujące piece węglowe na nowoczesne, ekologiczne źródła ciepła. Program "Czyste Powietrze" był reklamowany jako rewolucja w walce ze smogiem i szansa na niższe rachunki. Tysiące rodzin zainwestowało oszczędności życia, często wspomagane dotacjami, w piece gazowe, wierząc, że to inwestycja na dekady. Niestety, nadchodzące zmiany w prawie Unii Europejskiej sprawiają, że niedługo to właśnie ci Polacy zostaną obciążeni nowym, bolesnym podatkiem.
Czym jest program "Czyste Powietrze" i dlaczego Polacy mu zaufali?
Program "Czyste Powietrze" to flagowy i wieloletni projekt rządowy, którego głównym celem jest walka ze smogiem w Polsce. Problem tragicznej jakości powietrza, zwłaszcza w sezonie grzewczym, wynika wprost z tzw. niskiej emisji, czyli dymu z kominów domów jednorodzinnych, opalanych starymi piecami na węgiel i śmieci (tzw. "kopciuchami").
Aby rozwiązać ten problem, państwo uruchomiło gigantyczny program dotacji, zachęcający Polaków do wymiany tych trujących pieców na nowoczesne, niskoemisyjne źródła ciepła. Korzyści miały być podwójne: po pierwsze – poprawa zdrowia publicznego i czystsze powietrze, po drugie – niższe rachunki za ogrzewanie dzięki nowocześniejszym i bardziej wydajnym urządzeniom.
Program oferował (i wciąż oferuje) dofinansowanie do szeregu technologii:
- Pomp ciepła (najbardziej promowanych obecnie)
- Kotłów na biomasę (np. pellet)
- Docieplenia budynków (termomodernizacji)
- Oraz, co kluczowe dla tej sprawy, nowoczesnych kotłów gazowych kondensacyjnych.
Przez lata to właśnie ogrzewanie gazowe było przedstawiane jako "złoty środek" – czyste, wygodne, bezobsługowe i znacznie bardziej ekologiczne niż węgiel.

Inwestycja w "ekologię", czyli pułapka gazowa
Przez pierwsze lata funkcjonowania programu "Czyste Powietrze", to właśnie kotły gazowe były absolutnym hitem. Tysiące polskich rodzin (szacunki idą w setki tysięcy w skali kraju) skorzystało z dotacji i zainwestowało od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych w przyłącze gazowe i instalację nowego pieca. Byli przekonani, że wybierają rozwiązanie docelowe, stabilne i, co najważniejsze, w pełni akceptowane jako "ekologiczne".
W wielu gminach, które realizowały własne programy antysmogowe, wymiana "kopciucha" na piec gazowy była wręcz warunkiem koniecznym do uzyskania wsparcia. Polacy, którzy ponieśli ten wysiłek finansowy, czuli, że wykonali swój obowiązek wobec środowiska i zapewnili sobie spokój na lata. Niestety, unijna polityka klimatyczna zweryfikowała te plany w najbardziej bolesny sposób.

Nowy podatek od 2027 roku. Za "luksus" ogrzewania gazem zapłacimy jak za samochód
Problem polega na tym, że gaz ziemny, choć czystszy od węgla, wciąż jest paliwem kopalnym. A Unia Europejska, realizując cele klimatyczne, dąży do całkowitej dekarbonizacji, czyli odejścia od wszystkich paliw kopalnych.
Narzędziem, które ma do tego zmusić, jest nowy, rewolucyjny system handlu emisjami – ETS 2 (Emissions Trading System 2).
Co to jest i kogo obejmie? Nowy system ETS 2, który zacznie obowiązywać od 2027 roku, nałoży opłatę emisyjną (w praktyce: nowy podatek) na dwa sektory, które do tej pory były z niej zwolnione:
- Transport drogowy (benzyna i olej napędowy)
- Ogrzewanie budynków mieszkalnych
Jak to zadziała? Od 2027 roku każda tona CO2 wyemitowana w wyniku spalania paliw kopalnych do ogrzania domu zostanie objęta opłatą. Nie zapłacimy jej bezpośrednio w urzędzie skarbowym. Podatek ten zostanie doliczony do ceny paliwa przez jego dostawcę. Oznacza to, że nasze rachunki za węgiel, olej opałowy, a przede wszystkim za gaz ziemny, automatycznie i drastycznie wzrosną.
Jak wysoki będzie ten podatek? Tu zaczyna się dramat tysięcy rodzin, które zainwestowały w piece gazowe. Koszt zakupu uprawnień do emisji CO2 (EUA) będzie zmienny, ale szacunki Komisji Europejskiej i analityków rynkowych są bezlitosne.
- W pierwszym roku (2027) szacuje się, że opłata wyniesie ok. 45 euro za tonę CO2.
- Dla przeciętnego domu jednorodzinnego w Polsce, zużywającego gaz do ogrzewania, oznacza to dodatkowy koszt rzędu 400 - 600 zł rocznie.
To jednak dopiero początek. Celem systemu ETS 2 jest celowe, stopniowe podrażanie paliw kopalnych, aby zmusić obywateli do przesiadki na zeroemisyjne pompy ciepła. Analitycy ostrzegają, że w kolejnych latach, po 2030 roku, opłata ta może z łatwością wzrosnąć do ponad 1000 - 1500 zł rocznie.