To koniec windowania cen. Rynek napotkał stagnację, ale to dopiero cisza przed burzą
Po miesiącach nieustannych podwyżek ceny na sklepowych półkach wreszcie zaczynają wyhamowywać. Choć dynamika wzrostu traci impet, a eksperci mówią wręcz o chwilowej stagnacji, nie oznacza to końca drożyzny. Najnowsze dane pokazują, że to raczej krótkie wytchnienie dla portfeli Polaków — cisza przed nadchodzącą burzą, która może ponownie rozpędzić ceny już w najbliższych miesiącach.
W ostatnich latach ceny rosły w zastraszającym tempie
Przez ostatnie lata konsumenci w Polsce odczuwali silną presję cenową – zakupy w sklepach drożały systematycznie. Raporty UCE Research i WSB Merito pokazywały, że wzrost cen w sklepach detalicznych w 2024 r. był dwucyfrowy w wielu kategoriach, a nawet w najczęstszych zakupach codziennych sięgał kilku procent rok do roku. Na przykład w marcu 2025 r. indeks wzrostu cen wyniósł aż 6,7% r/r, co pokazuje, jak dynamiczny był drift cenowy.
Dodatkowo w czerwcu 2025 r. ceny sklepowe wzrosły średnio o 5,8% r/r, zgodnie z raportem UCE i WSB Merito.
S.O.S. dla gospodarki. To oznacza, że między 2024 a 2025 rokiem konsumenci zapłacili istotnie więcej – skumulowany wzrost cen codziennych zakupów był niezwykle odczuwalny dla domowych budżetów.
Hamowanie tempa wzrostu – czy to już stagnacja?
Najnowsze dane wskazują, że tempo podwyżek zaczyna wyhamowywać – co może być zwiastunem pierwszej poważnej stabilizacji cen od dłuższego czasu. Z raportu „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych” wynika, że w październiku 2025 r. codzienne zakupy były droższe o 4,1% rok do roku.
Dla porównania:
- we wrześniu 2025 r. wzrost wyniósł 4,9% r/r,
- w sierpniu 2025 r. było to 5,1% r/r.
Jeśli spojrzeć na ceny żywności – w październiku 2025 r. wzrosły o 3,6% r/r, podczas gdy w sierpniu było to +4,3%, a we wrześniu +4,1%. Taki spadek dynamiki wzrostu oznacza, że choć ceny nadal rosną, to robią to znacznie wolniej niż wcześniej. Jednak to nie spadek cen – to raczej wygasanie agresywnej inflacji sklepowej.
Dlaczego ceny wciąż są wysokie – mimo hamowania?
Mimo że dynamika wzrostu zwalnia, ceny sklepowe wciąż utrzymują się powyżej inflacji. To sygnał, że handel detaliczny ma wciąż margines, by utrzymywać podwyższone ceny. Ekspertki wskazują kilka kluczowych czynników:
- Koszty stałe producentów i sklepów – energia, paliwa, transport – nadal rosną lub pozostają pod presją.
- Podatki – planowana podwyżka akcyzy na alkohol oraz wzrost podatku cukrowego mogą przełożyć się na ceny napojów i niektórych produktów spożywczych.
- Przenoszenie wcześniejszych kosztów – sklepy mogą utrzymywać wysokie marże, by zrekompensować wcześniejsze wzrosty cen surowców, logistyki czy wynagrodzeń.
- Z drugiej strony są czynniki łagodzące: tańsza ropa, mocny złoty i dobre warunki pogodowe (co zwiększyło zbiory), co pozwala ograniczać skoki cen żywności.
Cisza przed burzą? Prognozy na przyszłość
Choć obecna sytuacja przypomina wytchnienie, eksperci ostrzegają – może to być tylko cisza przed kolejną falą podwyżek. Dr Agnieszka Gawlik (WSB Merito) zauważa, że sezonowy popyt świąteczno-noworoczny może ponownie napędzić ceny w grudniu i styczniu.
Do tego na horyzoncie są kolejne wyzwania kosztowe: rosnące koszty energii, akcyza, obciążenia podatkowe dla firm. To może spowodować, że dynamika wzrostu cen znów przyspieszy na początku 2026 roku.
Jednak jeśli nie pojawią się nowe, gwałtowne szoki kosztowe (np. surowcowe czy logistyczne), obserwowany trend wygaszania inflacji sklepowe może się utrzymać na umiarkowanym poziomie, zamiast powrócić do ekstremalnych wzrostów.