
Szokująca sytuacja w przedszkolach. Oburzeni rodzice szykują pozwy, nikt się nie spodziewał podobnej sytuacji
Choć prywatne przedszkola formalnie wznowiły działalność niespełna miesiąc temu, wielu rodziców nie mogło skorzystać z opieki nad ich dziećmi, mimo, że przez ostatnie miesiące płacili czesne. Teraz grożą pozwami i żądają zwrotu pieniędzy.
Przedszkola nie przyjmują dzieci
Prywatne przedszkola formalnie mogły wznowić działalność 6 maja i większość to zrobiła, ale z powodu restrykcyjnych wytycznych (dotyczących m.in. limitu dzieci, które mogą przebywać w grupie) wielu maluchów nie mogło do nich wrócić. Nie zwalniało to oczywiście rodziców z obowiązku płacenia czesnego, które w wielu miejscach sięga nawet 2 tys. zł. Płacili, a w rzeczywistości opieka nad dzieckiem leżała po ich stronie.
Rodzice w rozmowie z „DGP” nie kryją oburzenia. – Skoro przedszkola nie obniżyły czesnego, zapowiedziałam, że od poniedziałku moje dziecko będzie uczęszczało na zajęcia. Nie interesują mnie żadne kryteria ani ograniczenia w przyjęciu, bo w umowie z placówką mam gwarancje świadczenia usług – mówi w rozmowie z gazetą matka przedszkolaka z Warszawy.
DZISIAJ GRZEJE:
1. Rząd właśnie wprowadził 4 bardzo ważne zmiany dot. emerytur. Tarcze antykryzysowe rządu kryją nowe przepisy
2. Nie żyje 22-latka napadnięta i zgwałcona w kościele. Tragedia, o której piszą największe, światowe media
Tymczasem właściciele prywatnych przedszkoli skarżą się na rządowe obostrzenia. – Przygotowuję kryteria naboru według wytycznych, ale rodziców pracujących w służbach mundurowych, medycznych i handlu mam ok. 15. Nie wiem, jakie więc kryteria mam wprowadzić dla pozostałych dzieci – tłumaczy w rozmowie z dziennikiem Aneta Szoka, dyrektor Niepublicznego Przedszkola Marchewka w Białymstoku.
– Część rodziców zapowiada, że jeśli nie będzie dla ich dzieci miejsc, będą domagać się zwrotu czesnego za cały okres, kiedy placówka była zamknięta. Są też tacy, którzy grożą pozwami – dodaje.
Komentarz Ministerstwa Edukacji Narodowej
Poproszona przez gazetę o komentarz do tej sytuacji rzeczniczka prasowa Ministerstwa Edukacji Narodowej Anna Ostrowska podkreśla, że resort skierował prośbę do Głównego Inspektora Sanitarnego, aby rozważył możliwość zwiększenia liczby dzieci w danej grupie. – Analizujemy bieżącą sytuację dotyczącą liczby dzieci uczęszczających do przedszkoli. W zależności od dalszych wytycznych GIS będziemy rozważać zmianę przepisów – mówi rzeczniczka MEN.
Z danych podanych przez gazetę wynika, że do przedszkoli wróciło ponad 145 tys. dzieci z ok. 1,3 mln maluchów ogółem.
ZOBACZ TAKŻE:
- 6-latka wpadła do stawu. Trwa akcja reanimacyjna
- Polacy coraz częściej dochodzą swoich praw jako pacjenci. Niektóre historie sprawiają, że włos się jeży na głowie
- IBERION grupą mediową przyszłości. Jakie wartości wyznaje firma?
- 1200 zł dla 50 tys. Polek. Po pieniądze wystąpić mogą też mężczyźni
- Czekają nas znaczne zmiany w wywozie śmieci. Segregacja nie będzie konieczna dla części Polaków
- Kolejny kraj otwiera się na turystów, ale nie przyjmie Polaków. Dlaczego nas nie chcą?
