Polacy płacą krocie za tę usługę, a na NFZ jest za darmo. Mało kto zdaje sobie z tego sprawę
Co miesiąc odprowadzamy do systemu bolesną dla domowego budżetu składkę zdrowotną, a gdy potrzebujemy realnej pomocy specjalisty, i tak najczęściej sięgamy po wizyty w prywatnych gabinetach. Zapominamy jednak o jednej usłudze dostępnej na NFZ, która może być wyjątkowo pomocna. Wystarczy usiąść przy komputerze.
Dziura budżetowa w NFZ
Narodowy Fundusz Zdrowia od lat balansuje na cienkiej krawędzi wydolności finansowej, ale prognozy na lata 2025-2026 rysują scenariusz, który eksperci określają mianem bezprecedensowego kryzysu. Choć nominalnie nakłady na ochronę zdrowia rosną, to w zderzeniu z rzeczywistymi potrzebami i kosztami te kwoty okazują się kroplą w morzu. Z najnowszych analiz, w tym raportów Instytutu Finansów Publicznych, wynika, że łączna luka w systemie ochrony zdrowia w perspektywie lat 2025-2027 może sięgnąć astronomicznej kwoty 159 mld złotych.
Skąd bierze się ta gigantyczna wyrwa, skoro płacimy coraz wyższe składki? Problem jest strukturalny i wielowarstwowy. Po pierwsze, wpływy ze składki zdrowotnej są znacznie niższe od założeń budżetowych, szacuje się, że w samym tylko 2025 roku do kasy Funduszu wpłynie o około 3,5 mld zł mniej, niż optymistycznie zakładał rząd w ustawie budżetowej.

Jest to efekt między innymi zmian w formach opodatkowania przedsiębiorców oraz ogólnej kondycji gospodarki. Po drugie, koszty funkcjonowania placówek medycznych wystrzeliły w górę. Mowa tu nie tylko o cenach energii czy leków, ale przede wszystkim o sztywnym mechanizmie waloryzacji wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Ustawowe podwyżki dla medyków, choć konieczne, generują automatyczny wzrost kosztów o miliardy złotych rocznie, niezależnie od tego, czy NFZ ma na to pokrycie w przychodach. Już w 2025 roku dziura budżetowa NFZ, rozumiana jako różnica między przychodami a niezbędnymi wydatkami, może wynieść, według ostrożnych szacunków resortu zdrowia, około 14 mld złotych. W praktyce oznacza to dramatyczne decyzje: przesuwanie planowych zabiegów, limitowanie świadczeń, a w skrajnych przypadkach utratę płynności finansowej przez szpitale powiatowe, które ponownie wpadają w spiralę zadłużenia.
Polacy zmagają się z tym problemem
Zanim przejdziemy do wspomnianego, zapomnianego świadczenia, warto przyjrzeć się problemowi, który owo świadczenie ma rozwiązywać, bo jego skala jest porażająca. Polska tyje na potęgę i nie jest to już tylko kwestia estetyki czy indywidualnych wyborów, ale potężny problem makroekonomiczny, który obciąża nas wszystkich. Z najnowszych danych Narodowego Funduszu Zdrowia oraz analiz NIZP-PZH wynika, że już 35 proc. pacjentów w Polsce ma nadwagę, a aż 28 proc. choruje na otyłość.
Co gorsza, dynamika tego zjawiska jest jedną z najwyższych w Europie. Koszty leczenia skutków otyłości są dla budżetu państwa gigantyczne. Samo leczenie chorób będących bezpośrednią konsekwencją nadmiernej masy ciała, takich jak cukrzyca typu 2, nadciśnienie tętnicze, zwyrodnienia stawów czy bezdech senny, kosztowało płatnika publicznego (NFZ) w 2023 roku ponad 3,8 mld złotych. Jeśli doliczymy do tego szersze koszty refundacji powiązanych terapii, kwota ta rośnie do 6,6 mld złotych rocznie.

Warto zwrócić uwagę na drastyczny wzrost liczby operacji bariatrycznych, czyli chirurgicznego zmniejszenia żołądka, w 2024 roku wykonano ich 6,7 tys., co oznacza ponad dwukrotny wzrost w porównaniu do roku 2017. Jednak koszty medyczne to tylko wierzchołek góry lodowej. Otyłość generuje ogromne straty na rynku pracy, za które płacą pracodawcy i ZUS. W ciągu ostatniej dekady liczba dni absencji chorobowej branych z powodu otyłości wzrosła w Polsce siedmiokrotnie, z 28 tysięcy do blisko 206 tysięcy dni rocznie. Wydatki na zasiłki chorobowe z tego tytułu wzrosły w tym samym czasie aż 12-krotnie. Dla przeciętnego Kowalskiego te miliardy mogą wydawać się abstrakcyjne, ale koszty indywidualne są już bardzo namacalne. Polak chcący zadbać o zdrowie i zrzucić zbędne kilogramy, zderza się z brutalną rzeczywistością rynkową. Prywatna wizyta u dietetyka w dużym mieście to wydatek rzędu 150-300 zł. Pełna opieka dietetyczna, z ułożeniem jadłospisu i wizytami kontrolnymi, to koszt od 400 do nawet 800 złotych miesięcznie.
Zobacz też: Zostało 9 dni na złożenie wniosku. Polacy muszą się pospieszyć, by otrzymać świadczenie
Z tej usługi można skorzystać za darmo
W powszechnej świadomości utarło się przekonanie, że dietetyk na NFZ to usługa niemal nieosiągalna. Rzeczywiście, w ramach standardowej opieki POZ czy tak zwanej opieki koordynowanej, dostęp do dietetyka jest ściśle limitowany, przysługuje on głównie pacjentom ze zdiagnozowanymi, konkretnymi jednostkami chorobowymi i wymaga skierowania od lekarza prowadzącego. Jednak istnieje "tylne wejście" do systemu, dostępne dla każdego pełnoletniego obywatela, bez konieczności posiadania skierowania i stania w kolejkach w przychodni.
Mowa o Centrum Dietetycznym Online (CDO) działającym przy Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego PZH, finansowanym ze środków Narodowego Programu Zdrowia. To platforma, która oferuje darmowe konsultacje online (wideo lub audio) nie tylko z dietetykiem, ale również z psychodietetykiem oraz specjalistą do spraw aktywności fizycznej. W przeciwieństwie do stacjonarnych poradni, tutaj nie potrzebujemy skierowania od lekarza rodzinnego. Rejestracja odbywa się przez internet, a terminy są często dostępne znacznie szybciej niż w przypadku komercyjnych wizyt w obleganych gabinetach.
Prawdziwym, a niewykorzystanym "skarbem" jest portal Diety NFZ (diety.nfz.gov.pl), zintegrowany z aplikacją mojeIKP. Po zalogowaniu, na przykład przez Profil Zaufany, otrzymujemy dostęp do aż 19 różnych, spersonalizowanych planów żywieniowych. Wszystkie one bazują na diecie DASH, która w międzynarodowych rankingach medycznych uznawana jest za jedną z najzdrowszych i najbezpieczniejszych diet świata. System oferuje plany celowane, dostosowane do konkretnych grup pacjentów, w tym dla osób:
- z nadwagą i otyłością
- wege
- z cukrzycą
- z Hashimoto
- z depresją
- z PCOS (zespół policystycznych jajników)
- z osteoporozą
- z dną moczanową
- z kamicą żółciową
- z nadczynnością tarczycy
- potrzebujące wzmocnić odporność
- z celiakią
- uprawiające sport
- potrzebujące szybkich rozwiązań (dieta Ekspres)
Diety można łatwo pobrać na komputer w formacie PDF i w razie potrzeby wydrukować. Każdy posiłek ma precyzyjnie opisane składniki. Choć podano je w gramach, nie trzeba korzystać z wagi, wartości przeliczono także na miary domowe, na przykład na liczbę łyżek. Przy każdym daniu znajdują się informacje o czasie potrzebnym do jego przygotowania, a także o zawartości białka, tłuszczów i węglowodanów.