biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Biznes > PILNE! Kolejny incydent na torach. Tym razem w Słowenii
Angelika Czarnecka
Angelika Czarnecka 18.11.2025 17:56

PILNE! Kolejny incydent na torach. Tym razem w Słowenii

PILNE! Kolejny incydent na torach. Tym razem w Słowenii
Fot. Canva

Seria tajemniczych zdarzeń na jednym z środkowoeuropejskich szlaków kolejowych wywołała lawinę pytań i obudziła dawne lęki regionu. Kolejarze mówią o działaniach „celowych”, policja sprawdza każdy metr torów, a w branży logistycznej słychać coraz bardziej nerwowe rozmowy. Tak – krok po kroku – narastała historia, którą dziś śledzi cały region.

Jak zaczęło się podejrzenie sabotażu

Sygnał alarmowy przyszedł z linii Celje–Velenje. Nad ranem skład pasażerski uderzył w przedmioty celowo porozkładane na torach. Nie były to przypadkowe śmieci: konary drzew, meble ogrodowe, a nawet… rower. Pociąg dojechał awaryjnie do stacji Žalec, nikt nie ucierpiał, ale uszkodzony zestaw trzeba było wyłączyć z ruchu, a w rejonie wprowadzono autobusy zastępcze. Dyrekcja Kolei Słoweńskich stwierdziła wprost: wygląda to na działanie zaplanowane. To nie był „psikus” – to ingerencja w infrastrukturę krytyczną, czyli sieć kluczową dla państwa i gospodarki.

Co więcej, to niejedyny przypadek. W ostatnich tygodniach w okolicach Novo Mesto skład uderzył w podkłady kolejowe rozłożone na szynach. Taki łańcuch zdarzeń sprawił, że hipoteza „sabotażu na kolei w Słowenii” z doraźnej plotki przerodziła się w realny scenariusz, który kolejarze i służby traktują śmiertelnie poważnie.

Serce sprawy: fakty, cytaty, daty

Śledczy prowadzą postępowanie w kierunku przestępstwa „narażenia transportu publicznego na niebezpieczeństwo” – to kategoria, która w praktyce obejmuje celowe działania przeciwko pociągom i torom. Szefowie słoweńskiej kolei mówią wprost o „aktywnym sabotażu”; dyrektor ds. przewozów Miha Butara ocenił, że ostatni incydent był zaplanowany, a nie przypadkowy. W branży słychać też szeptane ostrzeżenia: to może być element tzw. działań hybrydowych – mieszanki prowokacji i presji psychologicznej wymierzonej w państwową infrastrukturę (czyli uderzenie w nerwy logistyki i poczucie bezpieczeństwa pasażerów).

Kontekst regionalny tylko podkręca temperaturę. W Polsce 17 listopada doszło do „bezprecedensowego aktu dywersji” na trasie Warszawa–Lublin; władze mówią o ingerencji obcego wywiadu i zaostrzają ochronę linii. Ta równoległość zdarzeń sprawia, że zarządcy sieci i firmy spedycyjne rozszerzają scenariusze ryzyka – od drobnych „przeszkadzajek” po próby większej destabilizacji ruchu.

Co dalej: procedury, reputacja i rachunek kosztów

Na wejściu wchodzi rutyna bezpieczeństwa: patrole na szlakach, częstsze obchody torów, monitoring w węzłach, a lokalnie – zwolnienia i objazdy. Policja prosi podróżnych i mieszkańców o zgłaszanie wszelkich „dziwnych pakunków” przy liniach. Dla przewoźników pasażerskich oznacza to opóźnienia i wymianę taboru po uszkodzeniach; dla towarowych – kłopotliwy slalom logistyczny, który łatwo przeliczyć na pieniądze: godzina przestoju składu to niekiedy tysiące euro strat kontraktowych. Słoweńskie media relacjonują, że kolejarze są „oburzeni” i domagają się szybkich ustaleń, bo reputacja bezpieczeństwa – budowana latami – topnieje w kilka dni. 

W szerszym lustrze regionu widać trend, który branża nazywa „uczeniem się odporności”: zarządcy torów wdrażają kontrolne objazdy, testują czujniki wykrywania przeszkód i coraz częściej sięgają po monitoring społeczny – zwykłe zgłoszenia z telefonów. Dla czytelników i pasażerów ważne jest jedno: ruch kolejowy w Słowenii działa, ale na wzmożonych zasadach. Kulisy śledztwa zapewne jeszcze niejednym nas zaskoczą – pytanie tylko, czy szybciej poznamy sprawców, czy zobaczymy kolejne próby „sprawdzania czujności” sieci?

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: