biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Eko > Od 2026 roku wielkie zmiany w wyrzucaniu ubrań. Ruszą specjalne "dzielnie"
Julia Bogucka
Julia Bogucka 20.12.2025 21:23

Od 2026 roku wielkie zmiany w wyrzucaniu ubrań. Ruszą specjalne "dzielnie"

Od 2026 roku wielkie zmiany w wyrzucaniu ubrań. Ruszą specjalne "dzielnie"
Fot. Adam Burakowski/East News

Od 1 stycznia 2025 roku Polacy muszą prowadzić selektywną zbiórkę tekstyliów. Do tej pory jedynym pewnym miejscem zbiórki zniszczonych ubrań był Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych. Styczeń 2026 roku przyniesie jednak zmiany. W tym mieście pojawią się zupełnie nowe rozwiązania, to może być początek rewolucji.

Polacy od lat segregują odpady

Przez ostatnie lata polski system gospodarki odpadami przeszedł drogę od "wolnej amerykanki”, gdzie wszystko lądowało w jednym kuble, do skomplikowanego, pięciofrakcyjnego modelu, którego wielu z nas wciąż się uczy. Opanowaliśmy już żółte worki na plastik, niebieskie na papier czy brązowe na bio, choć statystyki pokazują, że do unijnych celów wciąż nam daleko. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, przeciętny Polak wytwarza rocznie około 350-370 kg odpadów komunalnych, z czego poziom recyklingu oscyluje w granicach, które z trudem gonią unijne wymogi, wymagane 55 proc. w 2025 roku to dla wielu gmin wciąż poziom nieosiągalny.

Od 2026 roku wielkie zmiany w wyrzucaniu ubrań. Ruszą specjalne "dzielnie"
Fot. dhissecreative/CanvaPro

W tym krajobrazie tekstylia od lat były traktowane po macoszemu. Z jednej strony słyszymy o katastrofalnym wpływie branży modowej na środowisko, gdzie produkcja jednego T-shirtu pochłania 2700 litrów wody, a zjawisko “fast fashion” sprawia, że ubrania traktujemy jak jednorazówki. Z drugiej strony systemowy recykling odzieży w Polsce praktycznie nie istniał na masową skalę w ujęciu gminnym. Tekstylia stanowiły ”szarą strefę” odpadów: lądowały w pojemnikach na odpady zmieszane (co jest najgorszym rozwiązaniem, bo uniemożliwia odzysk), w kontenerach PCK (często przepełnionych lub nielegalnych) albo były wywożone właśnie do Punktów Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych.

Problem w tym, że skala zjawiska jest gigantyczna. Szacuje się, że Polacy wyrzucają rocznie ponad 200 tysięcy ton ubrań. Do tej pory, w związku ze zmianą w prawie, tekstylia były wywożone do PSZOK-u. Było to rozwiązanie niewygodne, wymagające transportu, ale legalne i dające poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Obecnie ta ścieżka musi zostać utrzymana i usprawniona, by sprostać nowym regulacjom.

Nowe prawo wprowadziło obowiązki

Strategia warszawskiego ratusza budzi zainteresowanie w kontekście nowych regulacji. Skoro od 1 stycznia 2025 roku obowiązuje unijny wymóg posiadania systemu segregacji tekstyliów, mieszkańcy uważnie przyglądają się funkcjonowaniu punktów przy ulicy Płytowej i Zawodzie. Zgodnie z przepisami, odpady o kodach 20 01 10 (odzież) i 20 01 11 (tekstylia) muszą być zbierane selektywnie. Władze miasta wskazują, że system opiera się na kilku filarach, a PSZOK-i są jednym z nich, choć ich rola ewoluuje.

Od 2026 roku wielkie zmiany w wyrzucaniu ubrań. Ruszą specjalne "dzielnie"
Fot. Adam Burakowski/East News

Władze miast w całej Polsce podkreślają znaczenie Mobilnych Punktów Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych (MPSZOK) oraz istniejącej sieci kontenerów organizacji charytatywnych. W stolicy planowane jest także uruchomienie od 2026 roku specjalnych "dzielni” w kilku dzielnicach: na Bielanach, Żoliborzu, Pradze-Północ, Pradze-Południe, w Śródmieściu i na Mokotowie. W te miejsca mają trafiać nie tylko ubrania, ale również książki, zabawki, elektronika, meble czy rośliny. Przerzucenie ciężaru zbiórki na systemy uzupełniające, które często działają na granicy wydolności (widok ubrań leżących wokół przepełnionych kontenerów to stały element krajobrazu polskich osiedli), może doprowadzić do tego, że mieszkańcy zniechęceni brakiem jasnej alternatywy, wrócą do najprostszej metody: wrzucania ubrań do czarnych worków na odpady zmieszane.

Warto zauważyć, że Warszawa nie jest jedyna w swoich dylematach, ale jako największy ośrodek w Polsce nadaje ton dyskusji. Inne gminy również gorączkowo szukają rozwiązań, przykładowo Słupsk czy Gliwice planują systemy odbioru worków spod domów, gdyż unijna dyrektywa nakazuje selektywną zbiórkę, ale nie precyzuje, że musi się ona odbywać w systemie "drzwi w drzwi” (jak odbiór plastiku). Samorządy mają dowolność, a ta w praktyce oznacza zróżnicowanie zasad. Mieszkaniec Pragi czy Mokotowa, który po nowym roku zapakuje bagażnik starymi kurtkami, musi upewnić się co do godzin otwarcia punktów i zasad przyjęcia, by nie zostać odesłanym z kwitkiem. To klasyczny przykład sytuacji, gdzie prawo wyprzedza infrastrukturę.

Zobacz też: Lepiej kup te urządzenia jeszcze przed końcem roku. Od 1 stycznia wchodzi nowy unijny podatek

Od stycznia 2026 pojawią się nowe rozwiązania

Co zatem pozostaje mieszkańcom stolicy i innych miast, które nie przygotowały dedykowanych worków na tekstylia? System ma funkcjonować dzięki nowym przepisom o Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP). To producenci odzieży powinni dokładać się do sytemu zbiórki i recyklingu, tak jak robią to producenci elektroniki czy opakowań. Bez tego mechanizmu gminy boją się kosztów zagospodarowania ton materiałów, których nikt nie chce kupić, bo recykling tekstyliów jest technologicznie trudny i kosztowny (mieszanki bawełny z poliestrem są zmorą recyklerów).

Od stycznia 2025 roku Polacy musieli polubić się z MPSZOK-ami (które mają swoje harmonogramy i lokalizacje postoju) lub uważniej szukać kontenerów na odzież używaną. Tu jednak pojawia się pułapka: kontenery te teoretycznie służą zbiórce odzieży nadającej się do ponownego użycia (second-hand), a nie odpadów tekstylnych (dziurawych skarpet czy poplamionych obrusów). Wrzucanie tam śmieci niszczy odzież dobrą. Alternatywą były podróże do punktów PSZOK, które często są oddalone od zabudowań.

Decyzje Warszawy i innych miast o kształcie systemu zbiórki to sygnał alarmowy: system wciąż nie jest w pełni gotowy, a w wielu regionach w Polsce brakuje wygody dla mieszkańców, którzy chcą pozbyć się zniszczonych tekstyliów. Można więc mówić o klasycznym zderzeniu ambitnych regulacji z nieprzygotowaną infrastrukturą. W efekcie dobre intencje ekologiczne rozbijają się o codzienną logistykę: brak czasu i odległe punkty zbiórki sprawiają, że tekstylia wciąż często trafiają tam, gdzie nie powinny.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: