Ustawa covidowa jak koń trojański. Rząd chce po cichu wprowadzić nowy podatek

Nowy podatek pod przykrywką innej ustawy

Nowy podatek zgodnie z planami rządu ma wejść w życie od 2021 roku. Jednak jego wprowadzenie jest owiane wieloma kontrowersjami. W projekcie ustawy covidowej znalazła się nowelizacja do projektu, którego rząd obecnie nie przyjął. Ponadto nie brakuje głosów oburzenia, że opłatę wprowadzana się "pod płaszczykiem innej ustawy.

Sama ustawa dotyczy ochrony zdrowia w związku z pandemią COVID-19 oraz po jej ustaniu, dlatego dotyczy kwestii szerszych niż jedynie same zarażenia SARS-CoV-2. W jej ramach ma być wprowadzony podatek od napojów słodzonych i energetycznych oraz opłaty od alkoholu w butelkach do objętości 300 ml. Przelicznik to 25 zł od litra stuprocentowego alkoholu, to też przykładowo 100 ml wódki 40 proc. będzie kosztować o złotówkę więcej.

Opłaty są zwarte w nowelizacji do projektu, nad którym pracę odłożono ze względu na pandemię koronawirusa. Senat odrzucił ją w marcu, a w połowie kwietnia pracę nad nią miał podjąć sejm. Rząd zawnioskował jednak o jej zamrożenie, w efekcie wciąż nie weszła w życie.

Prawnicy zarzucają rządowi tworzenie prawnego bałaganu

Z kolei nowy podatek ma być wprowadzony jako nowelizacja do zamrożonej ustawy. Prawnicy negatywnie wyrażają się o działaniach rządu, wskazując na naruszenie konstytucji i robienie zamętu legislacyjnego. Zaznaczają, że nowelizacje można wprowadzić jedynie do zatwierdzonej już ustawy.

Jak stwierdziła dla Business Insider Joanna Uchańska, partnerka kancelarii Chałas i Wspólnicy, procedowanie ustawy jest sprzeczne z zasadami rzetelnej legislacji. Zaznaczyła również, że to niejedyny problem, bo od lat rząd dodaje nowe przepisy pod przykrywką innych, tworząc jedynie coraz to większy chaos prawny.

<