W nocy Polska poderwała myśliwce. "W celu zapewnienia bezpieczeństwa"

Polska od dłuższego czasu inwestuje olbrzymie pieniądze w obronność, co jest bezpośrednim skutkiem wywołania przez Rosję pełnoskalowej wojny z Ukrainą w 2022 roku. Wojsko jest w pełnej gotowości i dba o bezpieczeństwo kraju. Ostatniej nocy doszło do sytuacji, w której należało poderwać myśliwce do lotu. Znane są przyczyny działań Sił Zbrojnych.
Kolejna noc pod ostrzałem. Rosja intensyfikuje ataki
W nocy z 27 na 28 sierpnia 2025 roku siły rosyjskie przeprowadziły kolejny zmasowany, wielowektorowy atak na cele w głębi Ukrainy. Scenariusz uderzenia był typowy dla rosyjskiej taktyki ostatnich miesięcy. Najpierw przestrzeń powietrzną naruszyły roje dronów, których zadaniem było zmapowanie i wyczerpanie zasobów ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Następnie, z bombowców strategicznych Tu-95MS wystrzelono rakiety manewrujące, takie jak Ch-101, które dzięki niskiemu pułapowi lotu są trudne do wykrycia.
Finałowym elementem były hipersoniczne rakiety balistyczne, uderzające w kluczowe, wcześniej zidentyfikowane cele. Tym razem główny ciężar ataku skupił się na infrastrukturze w zachodnich obwodach kraju, w tym w rejonie Kijowa. W wyniku ataku zginęły co najmniej 4 osoby, 24 zostały ranne.

To strategicznie istotne obszary, przez które przechodzi znaczna część pomocy wojskowej i humanitarnej z Zachodu. Uderzenie w te logistyczne węzły ma na celu sparaliżowanie ukraińskich zdolności obronnych. Eskalacja ataków blisko granicy z Polską jest również świadomą grą Kremla, obliczoną na testowanie czujności i procedur NATO, co w przeszłości prowadziło już do incydentów naruszenia przestrzeni powietrznej Sojuszu.
To kolejny niebezpieczny moment podczas trwającego od 24 lutego 2022 roku. Polska, która w ciągu ostatnich kilku lat wyraźnie inwestuje w obronność, jest na to jednak przygotowana. Zareagowano na zmasowany atak, wiadomo, co dokładnie się wydarzyło. Swój udział miały nie tylko siły polskie.
Miliardy na obronność. Polska buduje tarczę
Rosyjska agresja stała się katalizatorem bezprecedensowej i najdroższej w historii Polski modernizacji Sił Zbrojnych. W obliczu realnego zagrożenia Warszawa nie tylko zadeklarowała, ale i faktycznie realizuje skokowy wzrost nakładów na obronność.
Według danych NATO, Polska w 2024 roku przeznaczyła na ten cel szacunkowo 4,12 proc. swojego PKB, co jest nie tylko najwyższym wskaźnikiem w Sojuszu, ale ponad dwukrotnie przewyższa wymagany próg 2 proc. Warto tu zaznaczyć, że prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump na samym początku drugiej kadencji zapowiadał, że próg ten ma zostać znacząco wzniesiony.

Kwota przekraczająca 150 miliardów złotych rocznie finansuje transformację polskiej armii. Programy zakupowe obejmują najnowocześniejszy sprzęt, mający zapewnić przewagę technologiczną na potencjalnym polu walki. Setki czołgów K2 z Korei Południowej i amerykańskich Abramsów mają stworzyć potężną siłę pancerną w Europie. Systemy artylerii rakietowej dalekiego zasięgu HIMARS i Chunmoo dają zdolność do precyzyjnego rażenia celów oddalonych o setki kilometrów, co jest lekcją wyciągniętą wprost z ukraińskiego frontu.
Wreszcie, zakup samolotów piątej generacji F-35 ma zagwarantować Polsce przewagę w powietrzu i pełną interoperacyjność z siłami USA. Poza sprzętem rząd planuje również znacząco poszerzyć liczebność armii do 300 tys. żołnierzy. To działania, które mają na celu nie tylko zabezpieczenie się przed potencjalnym atakiem, ale również pokazanie wrogo nastawionym państwom siłę i determinację Polski.
W podobny sposób można potraktować poderwanie polskich myśliwców w odpowiedzi na atak Rosji na Ukrainę w nocy z 27 na 28 sierpnia.


Polska poderwała myśliwce
W odpowiedzi na nocny atak rakietowy Rosji, Siły Zbrojne RP wdrożyły standardowe procedury operacyjne. Działania te objęły między innymi poderwanie pary dyżurnej myśliwców F-16 oraz samolotów sojuszniczych. Zwiększono także intensywność nadzoru przestrzeni powietrznej. Zgodnie z komunikatem Dowództwa Operacyjnego, celem tych działań było zabezpieczenie polskiej przestrzeni powietrznej.
W celu zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej, Dowódca Operacyjny RSZ uruchomił wszystkie niezbędne procedury. Operowanie rozpoczęły polskie i sojusznicze statki powietrzne, a naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego osiągnęły stan najwyższej gotowości - czytamy w komunikacie Dowództwa Operacyjnego RSZ na platformie X.
Udział w akcji miały również szwedzkie siły powietrzne, o czym również poinformowano w komunikacie.
Dziękujemy za wsparcie NATO oraz siłom powietrznym Królestwa Szwecji, których myśliwce JAS 39 Gripen stacjonujące w Malborku pomagały dzisiejszej nocy zapewnić bezpieczeństwo na polskim niebie - przekazali polscy wojskowi.
O godzinie 7:00 odwołano alarm, stwierdzając, że nie doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej.
Każda taka operacja generuje wymierne koszty finansowe. Szacunkowy koszt godziny lotu myśliwca F-16 wynosi 70-80 tysięcy złotych. Do tej kwoty należy doliczyć wydatki pośrednie, takie jak przyspieszona amortyzacja sprzętu, utrzymanie personelu w stanie podwyższonej gotowości oraz zwiększone obciążenie systemu logistycznego. W ujęciu ekonomicznym regularne przeprowadzanie tego typu operacji obronnych stanowi stałe obciążenie dla budżetu państwa.





































