Ten podatek uderzy we właścicieli nieruchomości. Rynek mieszkaniowy to odczuje
Lewica zapowiada nowy podatek od nieruchomości, który może znacząco podnieść koszty posiadania mieszkań. Choć szczegóły nie są znane, już teraz propozycja budzi obawy, że uderzy nie tylko w inwestorów, lecz także w zwykłych właścicieli.
Na czym ma polegać podatek katastralny i dlaczego jego zapowiedź wywołała tyle emocji
Lewica zapowiedziała, że złoży w Sejmie projekt ustawy wprowadzającej w Polsce podatek katastralny, czyli opodatkowanie nieruchomości według ich realnej wartości rynkowej. To jedna z najbardziej kontrowersyjnych propozycji ostatnich miesięcy, bo zmiana oznaczałaby całkowite odejście od obecnego systemu, w którym podatek zależy głównie od powierzchni lokalu. Podatek katastralny sprawia, że im droższa nieruchomość, tym wyższe obciążenie dla jej właściciela. Według zapowiedzi Lewicy miałby on dotyczyć osób posiadających co najmniej trzy mieszkania, ale szczegółów nadal nie ujawniono. To właśnie brak konkretów podsyca obawy, bo bez znajomości stawek i progów trudno ocenić, jak szeroka grupa Polaków zostałaby objęta nową daniną.
Sam pomysł podatku katastralnego od lat wywołuje silne emocje w Polsce. Jest to rozwiązanie stosowane w wielu krajach Europy Zachodniej, jednak tamte rynki nieruchomości funkcjonują według innych zasad i w ramach zupełnie innego poziomu wynagrodzeń. W Polsce, gdzie ceny mieszkań w ostatniej dekadzie rosły dużo szybciej niż zarobki, właściciele obawiają się, że podatek liczony od wartości może stać się poważnym obciążeniem finansowym. Zwłaszcza dla tych, którzy nie prowadzą działalności inwestycyjnej, lecz posiadają dodatkowe mieszkanie np. z dziedziczenia albo z myślą o zabezpieczeniu przyszłości dzieci.
Pojawiają się również pytania, czy podatek obejmie tylko największych inwestorów, czy też osoby posiadające dwa lub trzy mieszkania w dużych miastach. Jasne jest jedno: jeżeli danina będzie liczona procentowo od wartości, właściciele nieruchomości w Warszawie, Krakowie czy Gdańsku zapłacą wielokrotnie więcej niż ci mieszkający w małych miejscowościach. Zapowiedź Lewicy wywołała więc natychmiastową lawinę komentarzy i obaw dotyczących zarówno rynku najmu, jak i przyszłych kosztów życia.

Jak Lewica uzasadnia projekt i dlaczego uważa, że podatek katastralny jest potrzebny
Lewica przekonuje, że głównym celem podatku katastralnego jest ograniczenie spekulacji na rynku nieruchomości. Jej zdaniem część inwestorów kupuje po kilka lub kilkanaście mieszkań, co sztucznie zawyża ceny i utrudnia przeciętnym Polakom zakup pierwszego lokum. Podatek oparty na wartości miałby zmniejszyć opłacalność gromadzenia mieszkań w celach inwestycyjnych i ustabilizować rynek. Posłowie argumentują, że bez wprowadzenia dodatkowych regulacji mieszkania będą drożeć jeszcze szybciej, a różnica między nabywcami inwestycyjnymi a osobami kupującymi pierwsze lokum będzie stale rosnąć.
Lewica podkreśla też, że część wpływów z podatku mogłaby zasilić budżety samorządów i zostać przeznaczona na budownictwo społeczne oraz inwestycje mieszkaniowe. To ma być sposób na zwiększenie dostępności tanich mieszkań i poprawę sytuacji najemców. Według założeń podatek nie miałby obejmować osób posiadających jedno mieszkanie, choć nadal nie wiadomo, jak wyglądałyby progi i jak liczona byłaby wartość nieruchomości. Brak oficjalnego projektu sprawia, że społeczeństwo operuje jedynie ogólnymi deklaracjami, co zwiększa napięcie wokół pomysłu.
Krytycy zwracają uwagę, że podobne mechanizmy wprowadzane w innych krajach prowadziły do gwałtownego wzrostu kosztów utrzymania nieruchomości. W Polsce, gdzie wiele rodzin posiada drugie mieszkanie po rodzicach lub dziadkach, może to oznaczać realne ryzyko, że część właścicieli nie udźwignie dodatkowych opłat. Ekonomiści ostrzegają przede wszystkim przed sytuacjami, w których wartość mieszkań w dużych miastach będzie rosła szybciej niż dochody właścicieli. Jeśli nie zostaną wprowadzone odpowiednie zabezpieczenia, podatek może objąć również osoby, które nigdy nie traktowały posiadania więcej niż jednego lokalu jako inwestycji.
Kogo podatek może objąć w praktyce i jaki będzie jego wpływ na rynek
Najwięcej wątpliwości dotyczy tego, kto realnie zapłaci podatek katastralny. Jeżeli próg ustawowy zostanie ustalony na trzech nieruchomościach, objęci nim zostaną zarówno duzi inwestorzy, jak i osoby posiadające kilka mieszkań w jednej rodzinie, na przykład odziedziczonych po bliskich. Jeśli okaże się, że podatek naliczany będzie od wartości, największe obciążenia spadną na właścicieli mieszkań w największych miastach, gdzie ceny nieruchomości należą do najwyższych w Unii Europejskiej. Dla wielu osób może to oznaczać konieczność zrewidowania planów dotyczących wynajmu lub utrzymania dodatkowych lokali.
Rynek najmu również może odczuć skutki wprowadzenia podatku. Właściciele mieszkań inwestycyjnych prawdopodobnie przerzucą nowe koszty na najemców. Przy rosnących czynszach i wysokiej inflacji wiele gospodarstw domowych może znaleźć się pod jeszcze większą presją finansową. Gdy podatek stanie się nieopłacalny dla mniejszych inwestorów, część z nich może zdecydować się na sprzedaż nieruchomości, co krótkoterminowo zwiększy liczbę ofert, ale jednocześnie może spowodować znaczące wahania cen.
Problemem pozostają także kwestie techniczne. Nie wiadomo, w jaki sposób miałaby być ustalana wartość nieruchomości, ani czy właściciele będą mogli odwoływać się od wyceny. Pojawiają się też pytania, czy podatek będzie rosnąć wraz ze wzrostem wartości mieszkania, co mogłoby obciążać właścicieli niezależnie od ich faktycznych dochodów. Dopóki nie powstanie oficjalny projekt, pozostaje wiele znaków zapytania. Jedno jednak jest pewne: podatek katastralny to rozwiązanie, które może całkowicie zmienić rynek nieruchomości i sposób, w jaki Polacy myślą o posiadaniu mieszkań.
