Rząd forsuje nowy podatek w Polsce. Pieniądze za szkody popłyną wartkim strumieniem
Polska szykuje się do wprowadzenia nowego obciążenia fiskalnego, które ma uderzyć w globalne koncerny technologiczne. Mowa o tak zwanym podatku cyfrowym, który ma wyrównać szanse rodzimych przedsiębiorstw w starciu z międzynarodowymi gigantami. Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski zapowiedział, że projekt ustawy ujrzy światło dzienne już na przełomie 2025 i 2026 roku.
Podatek równościowy ma uderzyć tylko w gigantów
Koncerny cyfrowe, których globalne przychody przekraczają 750 mln euro rocznie, często wykorzystują luki w przepisach, aby płacić w Polsce podatki nieproporcjonalnie niskie w stosunku do generowanych tutaj miliardowych zysków.
W tym samym czasie krajowe firmy ponoszą pełne obciążenia podatkowe, co tworzy realną przewagę konkurencyjną na korzyść gigantów. Projekt polskiego podatku cyfrowego ma ten stan rzeczy zmienić, wprowadzając zasadę, zgodnie z którą podatki są płacone tam, gdzie przychody faktycznie powstają.
Big techy, które tu zarabiają, powinny płacić tu podatki tak jak polskie firmy. (...) Nie jest to podatek antyamerykański. Z danych wynika, że najwięcej wpływów będzie z e-commerce'u - i to z innej strony świata. - mówił Krzysztof Gawkowski w rozmowie z Pulsem Biznesu.

Ministerstwo Cyfryzacji pracuje nad dwoma wariantami opodatkowania, z których oba zakładają stawkę na poziomie 3 proc. przychodów z działalności cyfrowej związanej z Polską. Wariant szerszy przewiduje objęcie podatkiem usług interfejsu cyfrowego, co oznacza platformy handlowe, aplikacje przewozowe, media społecznościowe oraz reklamę profilowaną i usługi przekazywania danych o użytkownikach. Węższa opcja miałaby się ograniczyć wyłącznie do reklamy ukierunkowanej.
Niezależnie od wybranej ścieżki, podatek ma dotyczyć wyłącznie firm z globalnymi przychodami powyżej progu 750 mln euro. Resort cyfryzacji prowadzi jednak analizy dotyczące ewentualnego podwyższenia tego progu, aby mieć absolutną pewność, że nowa regulacja nie uderzy w żadne polskie przedsiębiorstwo.
Co obejmie podatek cyfrowy i kto faktycznie zapłaci?
Wbrew popularnym skojarzeniom, polski podatek cyfrowy nie jest wymierzony wyłącznie w amerykańskie firmy z grupy GAFAM (Google, Amazon, Facebook – czyli Meta, Apple, Microsoft). Chociaż to właśnie te globalne koncerny, a także inne, takie jak Uber czy Bolt, będą głównymi płatnikami, resort cyfryzacji wskazuje, że większość wpływów budżetowych ma pochodzić z sektora e-commerce. Szczególnie chodzi o platformy spoza Europy, które na polskim rynku generują ogromne obroty, ale płacą niewielkie daniny.
Wstępne szacunki Ministerstwa Cyfryzacji, bazujące na propozycji 3-procentowej stawki, mówią o dodatkowych wpływach budżetowych w wysokości około 1,7 mld zł w 2027 roku. Do roku 2030 prognozowana wartość ta ma przekroczyć 3 mld zł. Warto jednak zaznaczyć, że inne analizy, zakładające np. 4,5 proc. lub 6 proc. stawki, prognozują jeszcze wyższe wpływy, sięgające odpowiednio 3,8 mld zł i 5 mld zł w 2029 roku.

Nie wszystkie usługi cyfrowe zostaną objęte nową daniną. Poza zakresem opodatkowania znajdzie się na przykład sprzedaż detaliczna prowadzona online, aplikacje użytkowe, usługi telekomunikacyjne i płatnicze czy gry komputerowe. To kluczowe, aby podatek cyfrowy był jak najbardziej precyzyjny i nie blokował rozwoju polskiego ekosystemu technologicznego.
Wprowadzenie podatku cyfrowego jest też częścią europejskiego trendu. Francja, będąca pionierem w Europie, wprowadziła 3-procentową daninę w 2019 roku, która w 2023 roku zasiliła jej budżet kwotą 700 mln euro.
Podobne rozwiązania, choć z różnymi stawkami, działają już we Włoszech (2,5 proc.), Hiszpanii (3 proc.), Austrii (5 proc.) czy Wielkiej Brytanii (2 proc.). Doświadczenia tych krajów pokazują, że choć takie kroki mogą wywoływać napięcia międzynarodowe, jak w przypadku sporu francusko-amerykańskiego z 2019 roku, to są możliwe do zaimplementowania.
Prawne i polityczne wyzwania na drodze do wprowadzenia podatku
Choć wicepremier Gawkowski zapowiedział skierowanie projektu ustawy na ścieżkę rządową na przełomie 2025 i 2026 roku, eksperci studzą entuzjazm, wskazując, że realne wejście w życie nowych przepisów może nastąpić dopiero około 2027 roku, a pierwsze wpływy do budżetu mogą pojawić się nawet w 2028 roku. Proces legislacyjny jest złożony i wymaga m.in. dostosowania przepisów do międzynarodowych regulacji oraz koordynacji prac z Ministerstwem Finansów.
Nowy mechanizm opodatkowania wymagać będzie również stworzenia przez Krajową Administrację Skarbową precyzyjnych mechanizmów kontroli i raportowania. Chodzi o to, by globalne koncerny musiały precyzyjnie wyodrębniać przychody osiągane z działalności cyfrowej na polskim rynku, na przykład na podstawie adresów IP użytkowników.
Wprowadzenie podatku cyfrowego wiąże się też z pewnym ryzykiem natury politycznej i ekonomicznej. Historia Francji pokazała, że jednostronne działania mogą prowadzić do napięć w relacjach handlowych, a nawet do groźby nałożenia ceł odwetowych przez Stany Zjednoczone. Rząd musi wziąć pod uwagę, że napięcia handlowe z tak kluczowym partnerem strategicznym, jakim są USA, mogą mieć szersze konsekwencje, nawet w kontekście bezpieczeństwa, mimo że Polska przeznacza na obronność rekordowe 4,7 proc. PKB.
Ministerstwo Cyfryzacji zapewnia jednak, że projekt ustawy będzie zgodny z prawem unijnym i międzynarodowym. Środki pozyskane z nowego podatku mają zostać przeznaczone na wsparcie rozwoju polskich technologii, innowacji oraz jakościowych treści medialnych.