Polski gigant mleczarski upada po ponad 90-letniej produkcji. Spółdzielnia była jedną z największych
Sektor mleczarski w Polsce od lat uchodzi za jeden z najbardziej stabilnych filarów rodzimego agrobiznesu, jednak przypadek rypińskiej spółdzielni pokazuje, że nawet dziewięć dekad tradycji nie gwarantuje przetrwania w dobie drastycznych zmian rynkowych.
- Upadek dużej polskiej mleczarni
- Bezlitosna ekonomia pokonała polskie przedsiębiorstwo
- Imponująca wycena majątku po przedsiębiorstwie
Upadek dużej polskiej mleczarni
Upadłość Spółdzielni Mleczarskiej ROTR w Rypinie to proces, który mimo upływu lat wciąż budzi ogromne emocje w branży spożywczej. Choć od ogłoszenia bankructwa minęło już sześć lat, dopiero teraz walka o odzyskanie należności przez wierzycieli wchodzi w decydującą fazę sprzedaży nieruchomości.
Sektor mleczarski w Polsce od lat uchodzi za jeden z najbardziej stabilnych filarów rodzimego agrobiznesu, jednak przypadek rypińskiej spółdzielni pokazuje, że nawet dziewięć dekad tradycji nie gwarantuje przetrwania w dobie drastycznych zmian rynkowych.

Upadłość ROTR ogłoszono oficjalnie w 2018 roku, co dla regionu było wstrząsem porównywalnym z największymi tąpnięciami w przemyśle ciężkim. Przez lata zakład ten stanowił o sile lokalnej gospodarki, dając zatrudnienie setkom osób i zapewniając zbyt dla tysięcy rolników.
Kiedy maszyny stanęły, a hale opustoszały, rozpoczęła się żmudna procedura zabezpieczania majątku, która trwa do dziś. Syndyk masy upadłościowej (osoba zarządzająca majątkiem bankruta w celu spłacenia długów) przez długi czas starał się znaleźć inwestora, który odkupiłby przedsiębiorstwo w całości i przywrócił w nim produkcję. Niestety, mimo licznych prób i negocjacji, nikt nie zdecydował się na przejęcie schedy po dawnym gigancie w formie zorganizowanego zakładu pracy.
Bezlitosna ekonomia pokonała polskie przedsiębiorstwo
Aby w pełni zrozumieć wagę upadku ROTR, należy spojrzeć wstecz na ponad 90-letnią historię tej organizacji, która niemal od zawsze była wpisana w krajobraz Rypina. Powstała w okresie międzywojennym spółdzielnia przetrwała zawieruchy dziejowe, lata centralnego planowania w PRL oraz burzliwy okres transformacji ustrojowej lat 90. Przez dekady była symbolem polskiej jakości, eksportując swoje produkty na rynki zagraniczne i budując rozpoznawalną markę.
Upadek takiego podmiotu nie jest wynikiem jednego błędu, lecz splotu niefortunnych zdarzeń, w tym nietrafionych inwestycji w najtrudniejszym możliwym momencie oraz rosnącej konkurencji ze strony międzynarodowych koncernów. Moment, w którym spółka notowana niegdyś wśród liderów rynku traci płynność finansową (zdolność do regulowania bieżących zobowiązań), jest zazwyczaj punktem bez powrotu.

Branża mleczarska, mimo że wciąż odgrywa kluczową rolę w eksporcie, staje się miejscem tylko dla najsilniejszych graczy, umiejących utrzymać marże przy ogromnej skali obrotu.
Mniejsze lub mniej efektywne spółdzielnie, takie jak niegdyś rypiński gigant, padają ofiarą konsolidacji. Finał bankructwa ROTR będzie trwał jeszcze długo po sprzedaży ostatniego metra kwadratowego ziemi, bo procesy sądowe i podziały środków między wierzycieli potrafią ciągnąć się latami.
Imponująca wycena majątku po przedsiębiorstwie
Pod młotek trafia kluczowy składnik majątku – ogromne nieruchomości gruntowe wraz z zabudowaniami. Mowa o terenie o łącznej powierzchni aż 88 tysięcy 440 metrów kwadratowych, co w warunkach miejskich stanowi potężny obszar inwestycyjny. Wycena tego mienia została ustalona na poziomie co najmniej 17 milionów złotych, co i tak wydaje się kwotą zachowawczą, biorąc pod uwagę skalę infrastruktury.
Nieruchomość ta to nie tylko puste place, ale przede wszystkim specjalistyczne hale produkcyjne, magazyny oraz budynki administracyjne, które przez lata służyły przetwórstwu mleka. Wysoka wycena nieruchomości wynika z jej lokalizacji oraz potencjału logistycznego, jednak lata przestoju zrobiły swoje. Budynki wymagają nakładów, a infrastruktura techniczna, nieużywana od 2018 roku, mogła ulec częściowej degradacji. Syndyk ma przed sobą trudne zadanie przekonania rynku, że te 17 milionów złotych to okazja, a nie obciążenie. Warto w tym miejscu dodać, że środki uzyskane z licytacji mają zostać przeznaczone na spłatę gigantycznego zadłużenia, które narastało w spółdzielni przez lata.
Wierzycielami są nie tylko banki i instytucje finansowe, ale przede wszystkim dostawcy mleka – lokalni rolnicy, dla których upadek ROTR był osobistym dramatem finansowym. Kwota 17 milionów złotych, choć brzmi imponująco, prawdopodobnie pokryje jedynie ułamek wszystkich roszczeń, co pokazuje, jak głęboki był kryzys wewnątrz organizacji przed jej ostatecznym upadkiem.