Ozdoby świąteczne z PRL-u. Za te bombki zapłacą małą fortunę
Wielu Polaków wciąż przechowuje w piwnicach i na strychach zakurzone pudełka, które raz w roku lądują na świątecznym drzewku. Choć dla jednych to tylko sentymentalne pamiątki po dziadkach, niektórzy mogą się na nich nieźle dorobić. Okazuje się, że to, co przez lata uznawaliśmy za relikt minionej epoki, dziś staje się towarem luksusowym, za który kolekcjonerzy są w stanie zapłacić krocie.
Ozdoby świąteczne z PRL-u robią furorę
Zjawisko popularności różnorodnych dodatków z czasów PRL-u przybrało w ostatnim czasie niespotykaną wcześniej skalę. Stare, szklane ozdoby, które przetrwały dekady w nienaruszonym stanie, przestają być traktowane jako zwykłe relikty zbierające kurz. Rynek kolekcjonerski rządzi się swoimi twardymi prawami, a moda na retro sprawiła, że popyt na oryginalne wzornictwo z lat 60., 70. czy 80. wystrzelił w górę. Dla wielu młodych ludzi to powrót do estetyki, którą znają jedynie z opowieści, natomiast dla starszych pokoleń to szansa na podreperowanie domowego budżetu.

Bombki sprzed lat mają wartość nie tylko sentymentalną
Warto zauważyć, że nie każda bombka znaleziona w pawlaczu jest warta fortunę. Kluczowym czynnikiem jest tutaj unikalność wzoru oraz stan zachowania. Najbardziej pożądane są egzemplarze, które zachowały oryginalną malaturę i nie posiadają odprysków. Kolekcjonerzy często szukają konkretnych serii tematycznych, które w tamtych czasach były produkowane w ograniczonych nakładach. To właśnie ta rzadkość występowania sprawia, że ceny na platformach aukcyjnych potrafią przyprawić o zawrót głowy.
Prawdziwa gorączka zaczyna się w momencie, gdy na aukcje trafiają tzw. figurki, czyli bombki o konkretnych kształtach. Podczas gdy klasyczne „bańki” cieszą się umiarkowanym zainteresowaniem, to postaci z bajek, zwierzęta czy miniaturowe przedmioty codziennego użytku budzą największe emocje. W świecie kolekcjonerów każda rysa ma znaczenie, a brak oryginalnego „kapsla” (metalowego zakończenia z uszkiem) może znacząco obniżyć wartość przedmiotu.
Stare pudła na strychu skrywają prawdziwe skarby
Eksperci wskazują, że rynek ten jest obecnie w fazie silnego wzrostu. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że posiada w domu przedmioty, które mogą sfinansować tegoroczne prezenty dla całej rodziny. Jednak zanim wystawimy swoje pamiątki na sprzedaż, warto dokładnie prześledzić zakończone aukcje, aby nie oddać plonów swojej rodzinnej historii za bezcen. Wiedza o tym, co aktualnie jest na topie, pozwala na skuteczne negocjacje z handlarzami, którzy tylko czekają na okazję.
Konkretne liczby pokazują, że nie mamy do czynienia z żartem. Jak donosi portal Eska, ceny za najbardziej unikatowe egzemplarze bombek z czasów PRL-u mogą sięgać nawet 500 złotych za jedną sztukę. To kwota, która dla przeciętnego Polaka jest wręcz szokująca, biorąc pod uwagę, że mówimy o kawałku dmuchanego szkła sprzed kilkudziesięciu lat. Największą wartość mają postacie takie jak kultowy Jacek i Agatka, marynarze czy mikołaje o specyficznych rysach twarzy.
To nie koniec dobrych wiadomości dla posiadaczy starych kartonów. Również szklane szpice na choinkę oraz girlandy z tamtego okresu zaczynają osiągać wysokie ceny. Wzrost wartości tych przedmiotów to klasyczny przykład działania mechanizmu rynkowego, gdzie ograniczona podaż spotyka się z ogromnym sentymentem i potrzebą posiadania czegoś z duszą. Zamiast więc bezmyślnie wyrzucać stare ozdoby podczas przedświątecznych porządków, lepiej poświęcić chwilę na ich weryfikację – może się okazać, że na choince wisi mały majątek.