Podwyżki przed świętami uderzą Polaków po kieszeniach. Najgorzej jest z tymi dwoma produktami
Choć oficjalne wskaźniki ekonomiczne sugerują, że inflacja w Polsce hamuje i zmierza w kierunku celu wyznaczonego przez Narodowy Bank Polski, codzienne doświadczenia zakupowe Polaków bywają zgoła odmienne. Analiza rzeczywistych wydatków konsumenckich pokazuje skomplikowany obraz rynku, w którym spadki cen niektórych towarów przeplatają się z drastycznymi podwyżkami innych, kluczowych produktów. Dzięki szczegółowym danym zebranym z kas fiskalnych w całym kraju, możliwe stało się wskazanie konkretnych kategorii, które w okresie przedświątecznym najmocniej obciążają domowe budżety, a także tych, które dają nam chwilę finansowego oddechu.
Prawda ukryta w paragonach z małych sklepów
Prezentowane dane różnią się od standardowych odczytów Głównego Urzędu Statystycznego, ponieważ opierają się na zupełnie innej metodologii. Raport "Koszyk cenowy" powstał dzięki współpracy z firmą badawczą CMR, która od czterech lat analizuje miliony paragonów rejestrowanych miesięcznie w systemach kasowych. Badanie koncentruje się na rzeczywistych transakcjach dokonywanych w sklepach małoformatowych, czyli placówkach o powierzchni do 300 metrów kwadratowych, często osiedlowych, w których Polacy robią codzienne, mniejsze zakupy.
Dzięki takiemu podejściu analitycy mają dostęp do średnich cen konkretnych produktów wyrażonych w złotówkach, a nie tylko do ogólnych wskaźników inflacyjnych poszczególnych kategorii, jak ma to miejsce w raportach GUS. W analizowanym koszyku znajduje się nieco ponad 30 produktów, które najczęściej trafiają na nasze stoły, na przykład podczas przygotowywania śniadania. Taka perspektywa pozwala zauważyć, że mimo ogólnego spadku tempa inflacji, ceny wybranych artykułów wciąż rosną w dwucyfrowym tempie, co jest bezpośrednio odczuwalne przy kasie.
Rekordowe podwyżki używek i słodkości
W listopadzie 2025 roku niekwestionowanym liderem drożyzny w analizowanym koszyku okazała się kawa mielona. Za standardowe opakowanie o wadze 250 gramów klienci musieli zapłacić średnio 15,92 zł, co w porównaniu do ceny 12,07 zł z listopada ubiegłego roku oznacza wzrost aż o 31,9 procent. Sytuacja ta jest echem wydarzeń na światowych rynkach surowcowych, gdzie notowania kawy osiągnęły historyczne szczyty, rosnąc w ciągu roku o 70 procent. Producenci wciąż przerzucają te koszty na konsumentów, a zbliżające się święta nie sprzyjają obniżkom cen.
Równie drastyczne zmiany dotyczą wyrobów czekoladowych, których ceny wzrosły w niemal identycznym tempie, bo o 31,3 procent rok do roku. Głównym winowajcą jest w tym przypadku kakao, które przez ostatnie dwa lata drożało na giełdach z powodu fatalnych zbiorów wywołanych zmianami klimatycznymi i niekorzystną pogodą na plantacjach. Choć surowiec ten ostatnio zaczął tanieć na rynkach hurtowych, w sklepach detalicznych trend ten nie jest jeszcze widoczny, a producenci nie spieszą się z obniżkami w szczycie sezonu świątecznego.
Jajka i napoje podbijają wartość koszyka
Kolejną kategorią, która mocno uderza w portfele konsumentów, są jajka, droższe o 22,3 procent w porównaniu do ubiegłego roku. Za ten stan rzeczy odpowiadają przede wszystkim choroby drobiu, takie jak ptasia grypa oraz rzekomy pomór drobiu, które wymusiły wybicie wielu stad. Dodatkowym czynnikiem proinflacyjnym jest trwający w Unii Europejskiej proces transformacji systemu chowu kur niosek z klatkowego na bezklatkowy, co wiąże się z wyższymi kosztami produkcji. Eksperci z Credit Agricole przewidują jednak, że w kolejnych miesiącach ceny mogą zacząć spadać, choć utrzymają się na podwyższonym poziomie.
Wśród napojów na niechlubne wyróżnienie zasługuje sok pomarańczowy. Jego ceny poszybowały w górę o 22,4 procent rok do roku, co wynika z podobnych problemów podażowych na giełdach towarowych, jakie dotknęły rynek kawy i kakao. Mimo pewnych korekt na rynkach światowych, w małych polskich sklepach nie widać odwrotu od podwyżek. Oprócz soku, w dwucyfrowym tempie drożeją także inne produkty codziennego użytku: olej słonecznikowy zdrożał o 15,3 procent, banany o 15,7 procent, a słodkie wafelki o 14,7 procent.
Tłuszcze i nabiał w trendzie spadkowym
Na tle powszechnych podwyżek pozytywnym wyjątkiem jest masło, które wyraźnie potaniało. W listopadzie za kostkę o zawartości tłuszczu 82-83 procent płacono średnio 7,63 zł, co oznacza spadek o 14,5 procent w ujęciu rocznym. Jest to efekt sytuacji na globalnym rynku mleka, gdzie podaż surowca jest obecnie bardzo wysoka. Zwiększona produkcja w Nowej Zelandii i Argentynie skutecznie kompensuje spadki w innych regionach, co przekłada się na niższe ceny hurtowe. Ekonomiści szacują, że presja na niskie ceny na światowym rynku mleka może utrzymać się przynajmniej do trzeciego kwartału 2026 roku.
Niższe ceny surowca mlecznego przekładają się również na inne produkty z tej kategorii. Tanieją sery żółte (o 6,1 procent) oraz twarogi (o 2,9 procent), choć trend ten nie dotyczy produktów bardziej przetworzonych, takich jak jogurty czy serki wiejskie, które wciąż drożeją. Oprócz nabiału, mniej płacimy także za wędlinę paczkowaną, której cena spadła o 6,8 procent dzięki obniżkom cen wieprzowiny, a także za pomidory, które były tańsze o 7,8 procent w porównaniu do roku ubiegłego.