Kolejny podatek, już od stycznia 2026 r. Każdy odczuje po kieszeni
Od 1 stycznia 2026 r. wchodzą w życie przepisy rozszerzające tzw. Opłata reprograficzna. Rząd zapewnia, że to tylko „symboliczny” procent płacony przez producentów elektroniki, jednak eksperci ostrzegają: realnie dopłacimy przy zakupie każdego smartfona, tabletu czy laptopa, ponieważ nowy koszt zostanie wliczony w cenę detaliczną.
Opłata reprograficzna – podatek, który oficjalnie podatkiem nie jest
Opłata reprograficzna o dodatkowa opłata doliczana do ceny urządzeń i nośników, które mogą służyć do kopiowania utworów chronionych prawem autorskim. Formalnie nie zasili budżetu państwa, lecz trafi do artystów jako rekompensata za prywatne kopiowanie chronionych utworów.
Typowo obejmuje urządzenia takie jak:
- smartfony
- tablety
- laptopy
- dyski zewnętrzne
- pendrive’y
- drukarki, skanery i kopiarki
Stawka – według projektu – wyniesie od 1 % do 3 % wartości danego urządzenia i obejmie większość nowoczesnego sprzętu elektronicznego: smartfony, tablety, laptopy, telewizory.
Choć mechanizm funkcjonuje w Polsce od dziesięcioleci, ostatnia istotna aktualizacja przepisów miała miejsce w 2008 r.

Kto naprawdę zapłaci? Producent czy konsument?
Formalnie to producenci i importerzy będą wnosić opłatę. Jednak w praktyce, ze względu na bardzo niskie marże w elektronice, producenci i sklepy mogą doliczyć koszt do ceny końcowej – i klient zapłaci więcej. W dodatku brak osobnej linii opłat na paragonie lub fakturze utrudni wykrycie podwyżki.
Ministerstwo szacuje, że dzięki zmianom do twórców może trafić 150–200 mln zł rocznie. To jednak również oznacza wyższe wydatki po stronie konsumentów.
Jeśli planujesz zakup nowego sprzętu — warto rozważyć jego zakup jeszcze w 2025 roku, zanim nowe przepisy zaczną obowiązywać. Ceny mogą wzrosnąć w pierwszej fali w 2026 r., a potem – wraz z rynkowymi mechanizmami – pójść jeszcze wyżej.
Dłuższe użytkowanie istniejących urządzeń i świadome porównywanie cen między sklepami stacjonarnymi i internetowymi pozostaną jednymi z niewielu ochron portfela.

1–3 % więcej, czyli ile zapłacimy za elektronikę?
Na pierwszy rzut oka 1–3 % wydaje się niewiele. Ale przy droższym sprzęcie to może oznaczać konkretne kwoty: np. smartfon za 4 800 zł → +48‑144 zł, telewizor 6 000 zł → +60‑180 zł.
Resort kultury twierdzi, że opłata obciąży producentów i importerów, nie konsumentów. W praktyce jednak eksperci wskazują, że koszty niemal zawsze są przerzucane na klienta.