biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Finanse > Od 2026 roku zapłacimy więcej. Ceny niektórych produktów wzrosną nawet o 20 proc.
Sebastian Mikiel
Sebastian Mikiel 18.12.2025 21:47

Od 2026 roku zapłacimy więcej. Ceny niektórych produktów wzrosną nawet o 20 proc.

Od 2026 roku zapłacimy więcej. Ceny niektórych produktów wzrosną nawet o 20 proc.
Fot. Canva

Spis treści

  1. Jak wygląda obecna sytuacja podatkowa w Polsce?
  2. Na co Polacy wydają najwięcej pieniędzy?
  3. Szykują się duże zmiany w cenie produktów- co podrożeje?

Od 1 stycznia 2026 r. Polacy będą kupować niektóre towary drożej niż dotychczas. Rząd i ustawodawcy planują wzrost opłaty cukrowej oraz wyższe stawki akcyzy. To oznacza, że popularne napoje słodzone, energetyki, piwo, wino i mocniejsze alkohole mogą kosztować więcej w sklepach. Zmiany wynikają z decyzji Ministerstwa Finansów, które chce m.in. ograniczyć spożycie cukru i alkoholu oraz zwiększyć wpływy do budżetu. Wyższe podatki w 2026 r. mogą realnie podnieść ceny tych produktów przy kasie.

Jak wygląda obecna sytuacja podatkowa w Polsce?

Grudzień to w Polsce tradycyjnie czas, w którym zamiast o zapachu choinki, częściej myślimy o tym, co od stycznia zafunduje nam fiskus. Obecna sytuacja podatkowa przypomina nieco plac budowy: niby fundamenty stoją, ale co chwilę ktoś przesuwa ściany albo zmienia zdanie co do koloru elewacji.

Najwięcej emocji w 2025 roku budzi składka zdrowotna. Dla wielu przedsiębiorców stała się ona "podatkiem widmo" – niby to składka, ale nie da się jej odliczyć tak, jak kiedyś, co realnie podniosło koszty prowadzenia biznesu. Dobra wiadomość? Od lutego minimalna stawka nieco spadnie, bo podstawą będzie nie 100%, a 75% minimalnego wynagrodzenia. To oszczędność rzędu stu złotych miesięcznie – kwota, która raczej nie zmieni życia, ale przynajmniej pokazuje, że ktoś w ministerstwie usłyszał narzekania.
Prawdziwym hitem dla małych graczy ma być PIT kasowy. To proste rozwiązanie: płacisz podatek dopiero wtedy, gdy pieniądze od klienta realnie trafią na Twoje konto. W kraju, gdzie zatory płatnicze są sportem narodowym, to duża ulga. Nie musisz już pożyczać państwu pieniędzy, których sam jeszcze nie zarobiłeś.

Z kolei na froncie ogólnym mamy stabilizację, która jednych cieszy, a innych irytuje. Kwota wolna od podatku wciąż wynosi 30 000 zł, a progi podatkowe (12% i 32%) ani drgną. Problem w tym, że przy rosnących pensjach coraz więcej osób "wpada" w ten wyższy, 32-procentowy próg, co staje się cichą podwyżką podatków.

Na koniec warto wspomnieć o palaczach i kierowcach. Akcyza nie bierze jeńców – ceny papierosów i alkoholu idą w górę systematycznie, co ma łatać budżet tam, gdzie najłatwiej to uzasadnić "dbaniem o zdrowie". Podsumowując: rewolucji totalnej nie ma, ale liczba drobnych poprawek sprawia, że bez księgowego pod ręką coraz trudniej nie zwariować.

Na co Polacy wydaja najwięcej pieniędzy?

Gdyby zajrzeć do przeciętnego polskiego koszyka w supermarkecie, można by odnieść wrażenie, że jesteśmy narodem pasjonatów promocji i tradycyjnej kuchni. Choć lubimy narzekać na drożyznę, nasze nawyki zakupowe zmieniają się powoli, a statystyki nie kłamią: to właśnie żywność i napoje stanowią największy wycinek naszych domowych budżetów.

Na co idzie najwięcej? Przede wszystkim na mięso i wędliny. Mimo rosnącej mody na wegetarianizm, schabowy i szynka wciąż królują na stołach, pochłaniając około jednej czwartej wydatków na jedzenie. Tuż za nimi plasuje się pieczywo oraz produkty zbożowe. Polak bez świeżej kajzerki czuje się nieswojo, choć coraz częściej zamiast najtańszego białego chleba wybieramy ten rzemieślniczy, co oczywiście widać w portfelu.

Ciekawie robi się w sekcji używek i słodyczy. Wydajemy na nie niemal tyle samo, co na warzywa. To nasz mały paradoks – oszczędzamy na pomidorach poza sezonem, ale rzadko odmawiamy sobie paczki chipsów czy czegoś słodkiego do kawy. Co więcej, coraz więcej pieniędzy zostawiamy w restauracjach i kawiarniach. To już nie jest luksus od święta, ale element stylu życia, szczególnie w większych miastach, gdzie kawa „na mieście” stała się codziennym rytuałem.

Mimo inflacji i rosnących cen energii, które drenują nasze konta przez czynsze, to właśnie codzienne zakupy spożywcze są tym, co czujemy najbardziej. Kupujemy dużo, czasem zbyt dużo, bo wciąż mamy problem z marnowaniem jedzenia. W skrócie: nasz portfel najbardziej cierpi przez mięso, zamiłowanie do dobrego chleba i drobne przyjemności, które mają nam zrekompensować stresujący tydzień pracy.

Przeczytaj także: Bez limitów dochodowych. Świadczenia z MOPS-u dla wszystkich | Biznes Info

Szykują się duże zmiany w cenie produktów- co podrożeje?

Jeśli planowaliście od nowego roku zacząć oszczędzać, to Ministerstwo Finansów właśnie rzuciło Wam kłodę pod nogi. Od 1 stycznia 2026 roku wizyta w sklepie po ulubiony napój czy butelkę wina na wieczór będzie boleć nieco bardziej. Rząd postanowił „zadbać o nasze zdrowie” i przy okazji o stan budżetu, serwując nam solidne podwyżki podatków.

Zasada jest prosta: to, co słodkie i to, co z procentami, idzie w górę. Na pierwszy ogień idzie opłata cukrowa. Jeśli nie wyobrażacie sobie dnia bez puszki gazowanego napoju albo potrzebujecie energetyka, żeby w ogóle otworzyć oczy rano, przygotujcie się na wyższe paragony. Oficjalnie chodzi o to, żebyśmy pili mniej cukru i chemii, ale w praktyce po prostu zapłacimy więcej za te same przyzwyczajenia.

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w dziale z alkoholem. Resort finansów nie bierze jeńców i zapowiada, że stawki akcyzy wzrosną o 15 proc. w porównaniu do ubiegłego roku. To nie są groszowe sprawy. Podwyżka uderzy po kieszeni każdego – niezależnie od tego, czy kupuje rzemieślnicze piwo, wino do kolacji, czy mocniejsze trunki. Producenci nie wezmą tych kosztów na siebie, więc cena na półce po prostu musi skoczyć do góry.

Dlaczego to się dzieje? Argumentacja jest zawsze taka sama: walka z nałogami i promowanie zdrowego stylu życia. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że to po prostu wygodny sposób na załatanie dziur w państwowej kasie kosztem naszych codziennych przyjemności. Konsumenci mają dwa wyjścia: albo zacisnąć pasa i polubić wodę z kranu, albo pogodzić się z faktem, że zakupy spożywcze w 2026 roku staną się jeszcze większym wyzwaniem dla portfela. Jedno jest pewne – taniej już było, a styczeń przywita nas nie tylko mrozem, ale i wyjątkowo gorącymi cenami przy kasach.

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: