Zerowy PIT dla rodzin z dwójką dzieci. Tyle zostanie w kieszeniach Polaków, tysiąc złotych to mit

Do Kancelarii Sejmu trafił projekt prezydenckiej ustawy o rozszerzeniu ulgi PIT-0 na rodziny z dwójką dzieci. W mediach zaczęło się już mówić o równowartości świadczenia 1000+, bo właśnie na 1 tys. zł szacowane są średnie oszczędności wynikające z prezydenckiej ustawy. Wystarczy jednak nieco głębsza analiza, by zdać sobie sprawę, że faktyczne oszczędności mogą się znacząco różnić, a rozszerzenie PIT-0 może przyczynić się do pogłębiania nierówności.
Zerowy PIT dla rodzin z dwójką dzieci. Projekt prezydenckiej ustawy już w Sejmie
W piątek 8 sierpnia w Kolbuszowej na Podkarpaciu prezydent Nawrocki podpisał ustawę stanowiącą o rozszerzeniu zwolnienia z podatku dochodowego na rodziny z dwójką dzieci. Aktualnie mogą z niego skorzystać te gospodarstwa, w których jest co najmniej czwórka dzieci.
Ulga obowiązywałaby oboje rodziców do kwoty 140 tys. zł, co oznacza, że całe gospodarstwo z dwójką dzieci w ogóle nie zapłaciłoby podatku do kwoty 280 tys. zł. Do skorzystania z tego przywileju uprawniają dzieci w wieku do 18 roku życia lub do 25, jeśli wciąż uczą się i nie zarabiają.

Tysiąc złotych miesięcznie oszczędności? Najwięcej na PIT-0 skorzystają najbogatsi
Projekt prezydenckiej ustawy trafił już do Sejmu i szybko został okrzyknięty propozycją jeszcze bardziej szczodrą niż 800+. Uśrednione oszczędności z tytułu rozszerzenia zerowego PIT-u zostały bowiem oszacowane nawet na tysiąc złotych miesięcznie. Nie są to jednak prognozy zbyt szczegółowe.
Znacznie więcej o faktycznych korzyściach dowiadujemy się z opracowania
Małgorzaty Samborskiej z Grant Thornton. Zwraca ona uwagę także na kwestię poruszaną przez środowiska lewicowe – nominalnie najwięcej na propozycji Karola Nawrockiego skorzystają najbogatsi, co będzie źródłem pogłębiania się nierówności ekonomicznych wśród polskich rodzin. Faktem jest bowiem, że najbiedniejsi na rozszerzeniu PIT-0 nie skorzystają wcale.
Rozszerzenie PIT-0: połowa rodzin nie zyska więcej niż 646 zł
Wraz z rozszerzeniem ulgi prezydent proponuje podniesienie II progu podatkowego do kwoty 140 tys., co ma jasne skutki – wszystkie rodziny, z co najmniej dwójką dzieci, których dochody plasują się poniżej II progu podatkowego, nie zapłacą PIT-u. Są jednak wyjątki: ci, którzy opłacają daninę solidarnościową (przychody powyżej 1 mln zł) i przedsiębiorcy na podatku liniowym.
Doniesienia medialne, że zmiany w PIT-0 poskutkują oszczędnościami rzędu tysiąca złotych miesięcznie, obarczone są tą samą wadą, co wyliczenia średniej wysokości wynagrodzenia. Wartość jest zawyżana przez odczyty dla najbogatszych. Jasne jest bowiem, że na zwolnieniu z PIT-u najwięcej zaoszczędzą ci, którzy zarabiają najwięcej.

I tak w gospodarstwach z dwójką dzieci, gdzie rodzice zarabiają minimalną krajową, oszczędności na PIT-0 wyniosą 75 zł na rodzica miesięcznie. Tam, gdzie rodzice zarabiają średnią krajową, oszczędność wyniesie już 500 zł miesięcznie, a wśród najbogatszych rodzin, które mogą jeszcze skorzystać z ulgi, korzyść wyniesie 1400 zł na rodzica.
Podobnie jak z wynagrodzeniami, lepszy ogląd niż średnia może zatem wynieść mediana oszczędności. W całej rozpiętości zarobków uprawniających do skorzystania z ulgi wartością środkową oszczędności będzie 646 zł. Połowa tych rodzin, która zyska prawo do PIT-0 nie zaoszczędzi miesięcznie więcej niż 646 zł.
Prezydent nie ukrywa, że jego ambicją jest inwestycja w klasę średnią, czego przykładem jest także ulga PIT-0. Nie stanowi ona bowiem żadnej oferty dla najbiedniejszych. W sytuacji rodzin, których przychody mieszczą się w kwocie już zwolnionej z podatku dochodowego (30 tys. zł), prezydencka ustawa nie zmieni nic.


































