Co z podatkiem od smartfona? Mamy komentarz resortu kultury
Z tego artykułu dowiesz się:
Co się dzieje z podatkiem od smarftona
Czy jego wprowadzenie spowoduje, że ceny urządzeń wzrosną
Kto może zablokować wprowadzenie podatku
Co z podatkiem od smartfona?
Przypomnijmy, że tzw. opłata reprograficzna, zwana potocznie podatkiem od smartfona to opłata doliczana do ceny urządzeń takich jak np. właśnie smartfony, czy tablety. O podatku tym było głośno latem zeszłego roku, gdy wicepremier, a zarazem minister kultury i dziedzictwa narodowego (kilka miesięcy później jego kompetencje poszerzono również o sport) przyznał w RMF FM, że rząd od kilku lat pracuje nad ustawą o statusie artysty zawodowego. Elementem tej ustawy jest właśnie opłata reprograficzna.
Później temat podatku od smartfona na jakiś czas zniknął. Na nowo stało się o niej głośno kilka tygodni temu, gdy rzecznik rządu Piotr Mueller powiedział w wywiadzie dla Radia Plus, że „jest zielone światło, aby procedować ten temat i ta dyskusja faktycznie w rządzie już się w tej chwili toczy”.
Redakcja Biznes Info zapytała o to co obecnie dzieje się z opłatą Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu. Okazuje się, że ustawa, której - jak wspomniano opłata jest istotnym elementem - jeszcze w tym miesiącu ma trafić do wykazu prac rządu.
- W marcu planowane jest wpisanie ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. Ustawa przewiduje nowelizację art. 20 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych – informuje naszą redakcję Centrum Informacyjne Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.
Zapytaliśmy resort, czy zgodne z prawdą są medialne spekulacje wskazujące, iż wysokość opłaty ma wynieść od 3 do 5 proc. wartości opodatkowanego sprzętu. Ministerstwo odpowiada jedynie, że szczegóły ustawy zostaną upublicznione w momencie rozpoczęcia konsultacji społecznych.
[EMBED-11]
Opłata reprograficzna wraca jak bumerang
- Polska jest jednym z ostatnich krajów europejskich, w których nie pobiera się opłaty od nowoczesnych urządzeń elektronicznych, co znacznie osłabia konkurencyjność rodzimych twórców i całego sektora kreatywnego – dodaje w komentarzu dla redakcji Biznes Info Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.
Przedstawiciele resortu w komentarzu dla naszej redakcji, a także w innych publicznych wypowiedziach jak ognia unikają określenia „podatek”. Cały czas podkreślają, że opłata reprograficzna nie trafi do budżetu państwa czy samorządów, a ma być formą rekompensaty dla twórców za wykorzystywanie ich utworów.
- Przede wszystkim chodzi o to, żeby w Polsce artyści, ludzie kultury (...), żeby przeciętny polski artysta, który ma kłopoty z przeżyciem, a później na ogół ma bardzo niską albo w ogóle nie ma emerytury, mógł funkcjonować w sposób cywilizowany – tłumaczył we wspomnianym wywiadzie dla RMF FM wicepremier Gliński.
Sprzęt zdrożeje? Resort kultury komentuje
Los artystów – zwłaszcza w obecnej sytuacji - jest ważny, ale polscy konsumenci obawiają się, że wprowadzenie opłaty spowoduje, że ceny sprzętu elektronicznego wzrosną. Resort kultury w komentarzu dla naszego portalu sugeruje, że taki scenariusz wcale nie musi się ziścić, powołując się przy tym na zagraniczne doświadczenia.
- Opłata na rzecz uczciwej kultury ponoszona jest przez producentów i importerów sprzętu elektronicznego. Zgodnie z naszą wiedzą, w krajach Europy Zachodniej producenci i importerzy nie przenieśli na konsumenta jej kosztów w sposób, który powodowałby wyższe ceny niż obowiązujące w naszym kraju – podkreśla Centrum Informacyjne Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.
Tymczasem organizacje zajmujące się prawami konsumentów jak niedawno informowaliśmy przewidują, że w przypadku smartfonów ceny mogą podskoczyć nawet o 300 zł w górę. Zdaniem Bartosza Słupskiego, eksperta ds. handlu, taki scenariusz jest możliwy w przypadku urządzeń wartych 6 tys. zł.
Z wyliczeń zaprezentowanych przez eksperta wynika, że jeśli medialne doniesienia potwierdzą się i opłata reprograficzna osiągnie poziom 5 proc., to w przypadku nie obniżenia przez sprzedawcy marży, każde urządzenie zdrożeje o 50 zł na każdym tysiącu ceny. - Jeśli telefon kosztuje dziś 1000 złotych, to jego cena sięgnie 1050 złotych. Jeśli dziś płacimy za telewizor 2000 złotych, to razem z opłatą będzie kosztował 2100 złotych – wylicza w rozmowie z Money.pl Słupski.
Komentarz resortu kultury może wskazywać, że rozpoczęcie prac nad ustawą, której jednym z elementów jest podatek od smartfona może nastąpić w niedługim czasie. Może się jednak okazać, że owe prace pójdą na marne. Powód? Prezydenckie weto. Money.pl przypomina, że prezydent Andrzej Duda zapowiedział w czerwcu zeszłego roku, że nie zgodzi się na wprowadzenie takiego podatku.