Partner serwisu None
Partner serwisu None
biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Praca > Rekruterka zrobiła to na spotkaniu. Eksperci aż grzmią. „Kompletny brak szacunku”
Daria Siemion
Daria Siemion 12.12.2025 16:08

Rekruterka zrobiła to na spotkaniu. Eksperci aż grzmią. „Kompletny brak szacunku”

Rekruterka zrobiła to na spotkaniu. Eksperci aż grzmią. „Kompletny brak szacunku”
Test z duszeniem się na rozmowie kwalifikacyjnej. Psycholog biją na alarm Fot. Canva

Czy na rozmowie kwalifikacyjnej rekruter może udawać, że umiera? W teorii – nie. W praktyce jednak jeden z ostatnich przypadków pokazuje, że granice w rekrutacji bywają przesuwane w niepokojącym kierunku.

Wpis na portalu Linkedin autorstwa Pawła Wrony, marketera i menedżera, wywołał burzliwą dyskusję w mediach społecznościowych. Skomentował on słowa rekruterki, Doroty Peretiatkowicz, która w podcaście Zwierciadła pochwaliła się nietypową metodą selekcji kandydatów: podczas rozmowy rekrutacyjnej symuluje dławienie się jabłkiem i zatrudnia wyłącznie tych, którzy udzielą jej pomocy.

Problem w tym, że – jak podkreślają eksperci – ten „test” nie sprawdza absolutnie nic wartościowego.

Dławienie się jabłkiem na rozmowie rekrutacyjnej

“Mam pytanie do branży HR: Co trzeba mieć w głowie, żeby w czasie rozmowy rekrutacyjnej symulować dławienie się jabłkiem? Dorota Peretiatkowicz błysnęła niedawno w jednym z podcastów opowiadając jak rekrutuje pracowników. No właśnie tak. Zatrudnia tylko tych, którzy udzielą jej w takiej sytuacji pomocy” – zaczyna swój wpis Paweł Wrona.

Menadżer zauważa, że taki test niczego nie sprawdza.

Jak tłumaczy, wiele osób w takiej sytuacji kamienieje. Nie dlatego, że są nieczuli czy pozbawieni empatii, ale dlatego, że ich mózg nie ma gotowego schematu działania. Nie każdy kończył kurs pierwszej pomocy. Nie każdy zna chwyt Heimlicha. I – co kluczowe – rozmowa rekrutacyjna sama w sobie jest sytuacją silnie stresującą, co dodatkowo obniża zdolność racjonalnej reakcji.

"Na pewno nie sprawdza to żadnego "ludzkiego podejścia", cokolwiek to miałoby znaczyć" – czytamy we wpisie.

Rekruterka się skompromitowała?

Wrona nie pozostawia na rekruterce suchej nitki:

“W moich oczach trwale się skompromitowała. Nigdy nie skorzystam z jej usług ani nie będę rozważał współpracy w jakiejkolwiek formie. Jeśli będę mógł tego uniknąć, to będę się starał to robić".

“Takie akty są nieetyczne i nieprofesjonalne. Powinny spotykać się z ostracyzmem społecznym i zawodowym. Serio, dziwię się, że żadne środowisko HR ani psychologiczne do tej pory o tej sytuacji się nie wypowiedziało” – dodaje.

Burza w komentarzach

Wśród komentarzy pojawiły się głosy osób, dla których taka sytuacja mogłaby być realnie traumatyczna. Jedna z internautek napisała wprost, że jako matka pamiętająca sytuację, gdy jej dziecko naprawdę się dławiło, mogłaby zareagować agresją, gdyby po chwili okazało się, że to tylko „test”. “Chyba bym ją spoliczkowała”.

“Rekrutacja do cyrku, bo chyba nie do normalnej pracy…”, “Symulowanie zadławienia na rozmowie to nie test kompetencji, tylko pokaz braku profesjonalizmu” – grzmią internauci.

Psycholog mówi o braku szacunku

Do sprawy odniosła się także dr Beata Rajba, psycholog, która nie pozostawia złudzeń:

„Trzeba mieć brak szacunku do rekrutowanego – tak jak w teście krzesła, aranżowaniu godzinnego spóźnienia rekrutera czy chamskich zaczepkach”.

Jej zdaniem taki „test” może badać tylko jedno: umiejętność grania w grę z rekruterem. Kalkulowania, udawania reakcji, dopasowywania się do absurdalnych oczekiwań.


I życzę z całego serca, żeby zatrudniał właśnie takich sztucznych, kalkulatywnych pracowników. Pasują do niego – podsumowuje gorzko.

Eksperci są zgodni: podobne symulacje mogłyby mieć sens wyłącznie w bardzo wąskich, wyspecjalizowanych zawodach – ratowników medycznych, medyków pola walki, ochroniarzy czy żołnierzy jednostek specjalnych. Tam szybka reakcja w sytuacji zagrożenia jest kluczową kompetencją zawodową, trenowaną latami.

Ale w standardowej rekrutacji – do biura, marketingu, administracji czy HR – to pozbawione sensu i kontekstu.

Najmocniejszy zarzut dotyczy hipokryzji. Trudno mówić o „ludzkim podejściu”, jeśli już na starcie relacji z kandydatem stosuje się manipulację, strach i prowokację.

Źródło: Linkedin, BiznesInfo

Bądź na bieżąco - najważniejsze wiadomości z kraju i zagranicy
Google News Obserwuj w Google News
Tagi: Praca HR Biznes
BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: