Na kierowców czeka gigantyczna kara na 17 tys. zł. Wystarczy zapomnieć jednej rzeczy
Mandat to jedno, z odszkodowania możesz się nie wypłacić
Składki OC to koszt rzędu 550 zł rocznie, przypomina Strefa Biznesu. Ponadto, kwotę tę można rozłożyć na raty. To niepomierna wartość w porównaniu do tego, na jakie koszty narażają się nieubezpieczeni kierowcy.
Osoby, które jeżdżą bez ważnego ubezpieczenia, muszą liczyć się z tym, że jeśli spowodują kolizję lub wypadek, muszą liczyć się z kosztami w wysokości kilkuset tysięcy, a nawet ponad miliona złotych, jeśli ktoś stał się ranny lub zmarł.
Poszkodowani otrzymują co prawda świadczenie z UFG, przypomina SB, jednak Fundusz zwróci się do sprawcy o zwrot wypłaconej sumy, czyli tzw. świadczenie regresowe, którego średnia suma wyniosła w tym roku 17 tys. zł. Oprócz tego kierowca będzie musiał opłacić karę za brak polisy, którą wnosi się do UFG. Na jej wysokość składają się różne czynniki, jednak w rekordowych przypadkach ta kwota może sięgnąć nawet ponad 1 mln zł - UFG przekazało informacje o dwóch osobach, które musiały zapłacić rekordowe 1,4 mln zł.
Polacy jeżdżą bez ubezpieczenia
Mimo wysokich kosztów, które grożą za spowodowanie wypadku bez ważnego ubezpieczenia, kierowcy i tak decydują się podejmować takie ryzyko. Strefa Biznesu przekazała, że w okresie od 1 marca do 31 lipca br. Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny zidentyfikował ponad 81 tys. osób bez ważnego OC. Co ciekawsze, okazuje się, że powodem tego wcale nie jest sytuacja finansowa kierowców. UFG podaje, że za najczęstszą przyczynę kierowcy wskazywali trwającą epidemię koronawirusa, przez którą nie mogą skontaktować się z agentem ubezpieczeniowym.
Polska Izba Ubezpieczeń jest jednak zdania, że obecna sytuacja epidemiczna nie ma żadnego wpływu na zawieranie umów obowiązkowego ubezpieczenia i przypomina, że jazda bez ważnego ubezpieczenia OC wiąże się z ryzykiem potężnych kosztów.
W ubiegłym roku UFG wystawił ok. 127 tys. wezwań do opłat za brak ważnego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej.
Od początku 2020 roku w ciągu 7 miesięcy od wybuchu epidemii koronawirusa w Polsce liczba kierowców, którzy mieli przerwę w ubezpieczeniu OC, przekroczyła 100 tys. W ⅔ przypadków ta przerwa wyniosła więcej niż dwa tygodnie.
Damian Ziąber, rzecznik UFG wytłumaczył, że ponad 30 proc. nieubezpieczonych kierowców to osoby w wieku 32-43 lata.
– Trudno uwierzyć w cyfrowe wykluczenie tej grupy osób, a przecież ważność polisy można w prosty sposób sprawdzić nie ruszając się z domu. Również kupno nowej polisy od wielu lat jest możliwe przez telefon lub internet – skomentował Ziąber cytowany przez SB.
1. Główny doradca premiera nie pozostawia złudzeń: Musimy zamknąć cały kraj2. Niespodziewane doniesienia zza kulis programu "Pytanie na śniadanie". Poważny konflikt, w tle zmiany prowadzących3. Pobierający 500+ mają się z czego cieszyć. Od przyszłego roku ważne zmiany w świadczeniu
Według rzecznika kierowcy chcą w ten sposób zaoszczędzić na ubezpieczeniu, a epidemia to przecież niezła wymówka. Nie zdają sobie jednak sprawy z tego, że jest to naprawdę ryzykowne i to nie ze względu na kary, które miałby nałożyć Fundusz.
– Od początku pandemii przypominamy, jak ważne jest utrzymanie ochrony ubezpieczeniowej. Jest to kluczowe zwłaszcza w czasie kryzysu, kiedy konieczność płacenia za szkody z własnej kieszeni może zrujnować domowy budżet. Ubezpieczenia działają niezależnie od lockdownu, a wszystkie sprawy związane z przedłużeniem polisy można przeprowadzić zdalnie w ciągu zaledwie kilku minut. Nasze tegoroczne badanie dotyczące bezpieczeństwa ruchu drogowego pokazuje, że kierowcy w Polsce, zwłaszcza młodzi, przejawiają dużą skłonność do brawury, lekceważąc przepisy. Aż 96 proc. bardzo wysoko ocenia swoje umiejętności jazdy. Aż co trzeci kierowca nie widzi zagrożenia w przekraczaniu dozwolonej prędkości. O wypadek na polskich drogach zatem nietrudno – tłumaczył cytowany przez SB Łukasz Kulisiewicz, ekspert Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Niższe OC
Ubezpieczenie OC może być jednak jeszcze tańsze. Wielu kierowców będzie mogło skorzystać niedługo ze zmniejszonych składek. Wynika to z nowelizacji prawa, które zakłada, że niższe o przynajmniej 95 proc. ubezpieczenie OC będzie przysługiwać także właścicielom naprawianych aut osobowych.