RPP ogłosiło, to już szósty raz w 2025 roku. Twoja rata kredytu właśnie się zmienia

Zapadła decyzja ws. stóp procentowych

Jeszcze nie tak dawno w kuluarach mówiło się, że grudzień to czas "świętej tradycji" i nie należy spodziewać się żadnych zawirowań na rynku stóp procentowych. Prezes NBP Adam Glapiński sugerował, że RPP raczej nie podejmie w tym miesiącu decyzji o cięciach. Jak widać, rynek i ekonomiczne realia piszą własne scenariusze. Spekulacje się nasilały, a większość ekspertów, jak co miesiąc, czekała w napięciu.

Warto spojrzeć na kontekst: w ciągu całego 2025 roku RPP zastosowała zaskakujący maraton cięć. Od początku roku, aż sześciokrotnie, Rada obniżała stopy procentowe, każdorazowo przesuwając finansowe wajchy. To ważne, bo każda taka decyzja ma realny wpływ na to, ile pieniędzy zostaje w portfelach milionów Polaków.

Stopy procentowe w dół

RPP zadecydowała o cięciu stóp procentowych o 0,25 punktu procentowego. Dla kredytobiorców to oczywiście powód do radości, bo to bezpośrednio przełoży się na niższe raty kredytów opartych na zmiennej stopie. Dla posiadaczy oszczędności lokowanych na depozytach bankowych to jednak nie tak optymistyczne wieści – ich zarobek z oszczędzania znów maleje. 

Ekonomiści niemal w komplecie przewidywali ten ruch, bo sygnały płynące z gospodarki, a zwłaszcza z dynamiki inflacji, były coraz bardziej jednoznaczne: jesteśmy w fazie, gdzie presja cenowa słabnie. Po raz kolejny okazało się, twarde dane mogą zmiękczyć nawet najbardziej z pozoru pewne obietnice.

To już szósty raz w 2025 roku

To, co wydarzyło się w grudniu, ma znaczenie symboliczne, ale to kumulacja rocznych działań RPP jest prawdziwym sednem. W ciągu zaledwie 12 miesięcy Rada obniżała stopy procentowe sześć razy.

Grudniowa redukcja o 0,25 punktu procentowego oznacza, że główna stopa procentowa NBP, czyli stopa referencyjna, ostatecznie zeszła z poziomu 5,75 proc. do 4 proc. To potężna, łączna obniżka o 1,75 punktu procentowego w skali całego 2025 roku. Jest to historyczny ruch, który dla niektórych oznacza "oddech ulgi", dla innych "gorączkę zakupową" na rynku długu.

W tym tempie, jeśli trend się utrzyma, możemy za chwilę dojść do poziomu stóp, który pamiętamy z lat "przedinflacyjnej beztroski". Pytanie, które teraz nasuwa się na myśl, brzmi: czy to faktycznie koniec cyklu i czy tak agresywna polityka nie stworzy nowej "dziury budżetowej" w przyszłości, gdy inflacja niespodziewanie znów spróbuje się "odbicia"?