PPK może się opłacać. Mężczyzna w niecałe 4 lata uzbierał ponad 650 tys. zł
W ostatnim czasie kilka milionów Polaków musiało zdecydować, czy zechcą odkładać pieniądze na emeryturę w ramach PPK. W marcu około 8 mln pracowników zostało automatycznie zapisanych do programu. Jak się okazuje, niektórzy z nich w zamian za potrącanie niewielkiej części wynagrodzenia, mogą liczyć na spore oszczędności.
PPK nie takie złe?
Pracownicze Plany Kapitałowe to program prywatnego, długoterminowego oszczędzania, w którym oszczędności budowane są wspólnie przez pracowników, pracodawców i państwo. W ostatnim czasie był przedmiotem zagorzałej debaty publicznej.
Aktualnie w programie partycypuje ponad 2,5 mln osób. Oznacza to, że około 35 proc. uprawnionych do udziału w programie, oszczędza w PPK, czytamy na stronie Business Insider.
Perspektywa na przyszłość
Jak podaje portal, pracownik zarabiający średnią krajową, mógł przez nieco ponad trzy lata odłożyć już około 10 tys. zł. Ponad połowę tej sumy stanowią wpłaty własne, ale niemal drugie tyle pochodzi z dopłat pracodawcy i państwa. Na niektórych kontach w ciągu ponad trzech lat funkcjonowania programu uzbierały się już pokaźne kwoty.
660 tys. zł oszczędności
Business Insider rozmawiał z Bartoszem Marczukiem, wiceprezesem Polskiego Funduszu Rozwoju, który przyznał, że najwyższe saldo rachunku PPK posiada kapitał o wartości ponad 660 tys. zł.
Portal dokonał przykładowych obliczeń. Zakładając, że taka osoba odkładała pieniądze od początku istnienia programu, to żeby przez okres 40 miesięcy na jej koncie PPK znalazła się tak wysoka suma, co miesiąc na jej rachunek musiałoby wpływać około 16,5 tys. zł. Oznacza to, że rekordzista musiałby zarabiać miesięcznie około 472 tys. zł brutto.
Jak to wygląda u przeciętnego Kowalskiego?
Business Insider podaje, że średnio rachunku w PPK jest około 4,8 tys. zł. Ponad połowa dokonywanych wpłat nie przekracza 150 zł, a dopiero co dziesiąty oszczędzający wpłaca co najmniej 300 zł miesięcznie.