Oszczędności w banku? Nie, teraz stawiamy na alternatywy
Mija rok od rekordowej obniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Od tamtego czasu trzymanie swoich oszczędności w bankach stało się kompletnie nieopłacalne. Polacy szukają alternatyw. Sporą popularnością cieszy się szczególnie jedna opcja, ale nie wszyscy mogą sobie na nią pozwolić.
Z tego artykułu dowiesz się:
Trzymanie oszczędności w bankach od roku jest kompletnie nieopłacalne
Na jakie alternatywy stawiają Polacy
Jak opcja cieszy się dużym wzięciem, choć nie każdego na nią stać
Oszczędności w bankach nieopłacalne
28 maja minie dokładnie rok od decyzji Rady Polityki Pieniężnej o rekordowej obniżce stóp procentowych (główna stopa referencyjna została obniżona do poziomu 0,10 proc.). Minęło niemal 12 miesięcy i przez ten czas członkowie RPP nie zdecydowali się na podniesienie stóp.
O utrzymaniu ich na niezmienionym poziomie Rada poinformowała w minioną środę. Zdaniem ekspertów taki stan rzeczy nie jest możliwy do utrzymania przez dłuższy czas, a w samej RPP jak niedawno pisaliśmy są w tej sprawie spory (część członków uważa, że w niedługim czasie stopy należy podnieść, inni podkreślają, że się na to nie zgodzą).
Spory w RPP w kwestii stóp procentowych niespecjalnie interesują przeciętnego Kowalskiego. Ów Kowalski doskonale natomiast wie, że trzymanie oszczędności w banku jest od roku kompletnie nieopłacalne.
Maksymalne oprocentowanie lokat półrocznych i trzymiesiecznych, jak podał serwis Innpoland.pl, wyniosło w poprzednim miesiącu 1,5 proc. w skali roku przy inflacji na poziomie 4,3 proc. To w praktyce oznacza, że mamy ujemne stopy procentowe i klienci banków są na minusie.
Decyzje RPP spowodowały, że Polacy zaczęli wycofywać swoje oszczędności. Money.pl przywołuje dane z których wynika, że w ciągu ostatniego roku wartość bankowych depozytów stopniała z 295 mld zł do poziomu 195 mld zł, co oznacza spadek o ponad 35 proc.
Łatwo oszczędności wycofać, trudniej znaleźć nowe źródło inwestycji. Eksperci, wśród nich m.in. Rafał Lis, partner zarządzający CVI Dom wskazują, że obecna sytuacja to “szansa dla rynku finansowego, dla całej branży inwestycyjnej”. Lis w rozmowie z “Gazetą Wyborczą” proponuje postawienie na rynek akcji, bezpośrednie inwestycje na giełdzie lub przez fundusze inwestycyjne.
Jeśli nie lokatata, to co?
Akcje, czy fundusze budzą zainteresowanie Polaków, ale wzięciem cieszy się inne, sprawdzone źródło inwestycji, czyli działki i nieruchomości.
Money.pl zauważa, że choć ceny mieszkań wciąż są bardzo wysokie, co widać chociażby w rosnących kwotach kredytów hipotecznych, to chętnych nie brakuje.
W ostatnim czasie nastąpił popyt przede wszystkim jednak na działki budowlane, co eksperci tłumaczą pandemią i wprowadzonymi w związku z nią ograniczeniami. Obostrzenia mogą wracać, ale na działkę nikt wyjechać nie zabroni, a w przypadku przedłużenia pracy zdalnej, nie trzeba się specjalnie spieszyć z powrotem.
Działki cieszą się wzięciem, choć ich ceny rosną. Portal przywołuje szacunki ekspertów PKO BP z których wynika, że ceny gruntów wzrosły w ubiegłym roku o 20 proc., choć ceny ziemi zależą oczywiście od lokalizacji.
Zdrożały ceny gruntów m.in. w atrakcyjnych turystycznie miejscowościach, położonych m.in. nad morzem czy na Mazurach.
Inwestycje w nieruchomości to atrakcyjna forma inwestycji kapitału, nie każdy jednak z wiadomych względów może sobie na nią pozwolić. Money.pl zwraca jednak uwagę, że kredyty hipotyczne są dziś w zasięgu ręki np. dla dwojga kredytobiorców z pensją minimalną.
Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmy? Napisz do nas na [email protected]