Opłata reprograficzna zaatakowana przez ekspertów. Mówią, że to haracz
Opłata reprograficzna ma zostać rozszerzona o laptopy, telewizory i być może także o smartfony. Pobrane pieniądze trafią na poczet emerytur dla artystów. Jednak zdaniem ekspertów rządowy projekt przełoży się na wzrost cen dla zwykłego konsumenta i podważy działania krajowych producentów elektroniki. To nic innego, jak jawna manipulacja, której cena będzie bardzo wysoka.
Z tego artykułu dowiesz się:
Jakie sprzęty ma obejmować opłata reprograficzna
Jak konieczność zmiany systemu argumentują autorzy projektu
Co na ten temat uważają eksperci
Opłata reprograficzna wcale nie pomoże kulturze
Opłata reprograficzna już teraz jest wliczana do cen takich produktów jak dyskietki, płyty CD, DVD czy odtwarzacze VHS. Wraz z postępem technologicznym rząd uznał za zasadne, aby rozszerzyć należność o laptopy, komputery stacjonarne, telewizory i aparaty fotograficzne. Niewykluczone, że opłata reprograficzna będzie obejmowała także smartfony. Jej stawka ma wynosić 4 proc. ceny brutto każdego urządzenia.
Autorzy projektu ustawy przekonują, że rozszerzenie daniny jest konieczne i ma wspierać polską kulturę i sztukę. Ściągnięte przez administrację skarbową pieniądze mają być przeznaczone na przywileje emerytalne dla artystów, którym sprzeciwia się aż 91. proc. polskiego społeczeństwa.
Jednak w trakcie konsultacji społecznych wyszło na jaw, że rozszerzona opłata reprograficzna nie ma nic wspólnego z wspieraniem „biednych artystów”. Głównymi beneficjentami nowego systemu mają być takie organizacje, jak ZAIKS.
- Chodziło od początku o kasę do podziału dla nich, aby oni nią zarządzali i robili to według swoich bardzo niejasnych zasad. […] Tu nie ma mowy o żadnych funduszach emerytalnych, o żadnej pomocy - wskazywał Marek Tatała, wiceprezes Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Rząd nieustannie przekonuje, że polscy artyści otrzymują niewielką pomoc od państwa, tymczasem liczby wskazują na coś zupełnie odwrotnego. Tatała zdradził, że w tej chwili Polska wydaje na kulturę 0,7 proc. PKB, podczas gdy średnia unijna wynosi 0,5 proc. Statystyczny Polak przekazuje na poczet kultury 338 zł rocznie. Dla porównania na sport i wypoczynek wydaje 177 zł. Mimo tego rząd brnie w swojej retoryce i twierdzi, że rozszerzona opłata reprograficzna jest absolutnie konieczna.
Opłata reprograficzna odbije się na konsumentach i polskich producentach
Opłata reprograficzna to zdaniem uczestników debaty, zorganizowanej przez Instytut Staszica, kolejny parapodatek, który uderzy w zwykłego konsumenta. Producenci nie będą mogli sobie pozwolić na drastyczną podwyżkę wydatków i nową należność z pewnością przerzucą na nabywców aparatów czy laptopów.
Andrzej Przybyło, prezes AB S.A., największego importera IT i elektroniki w Polsce, tłumaczył, że opłata reprograficzna w proponowanym kształcie całkowicie zniwelowałaby jego zyski. Rocznie w ramach należności od laptopów i komputerów stacjonarnych musiałby przekazać 118 mln zł. Tymczasem zysk ze sprzedaży tych produktów wynosi 12 mln zł. Zatem bez podnoszenia cen towarów musiałby zmierzyć się z gigantyczną stratą rzędu 106 mln zł.
Rozszerzona opłata reprograficzna uderzy także w konkurencyjność polskich firm. Zagraniczne spółki nie będą musiały jej płacić, więc i ceny będą znacznie niższe od polskich. Zdaniem Przybyło upadek wielu uczciwych firm jest nieunikniony. - Dziś, gdy rządzący nagłaśniają retorykę patriotyzmu konsumenckiego, wprowadzanie opłaty uderzającej w polskich przedsiębiorców można traktować jako schizofrenię polityczną - stwierdził wiceprezes Tatała.
Kolejna podwyżka, której system może już nie udźwignąć
Eksperci grzmią, że opłata reprograficzna to kolejny sposób na plądrowanie kieszeni Polaków i ogromny cios dla polskich firm. Tylko w tym roku do pokaźnego katalogu obowiązkowych należności dołączyły takie pozycje jak opłata mocowa, podatek cukrowy, podatek handlowy czy podatek CIT od spółek komandytowych.
Tymczasem w Polsce szaleje inflacja, która destabilizuje cały system gospodarczy. - Polacy ubożeją realnie, choć nominalnie mają tyle samo albo jeszcze więcej pieniędzy - zwrócił uwagę dr Marian Szołucha z Instytut Prawa Gospodarczego. Konsekwencje mogą być opłakane. - Jeśli tego trendu nie zatrzymamy, jeśli nie przestaniemy podnosić, wydawałoby się niegroźnych, pojedynczo rozpatrując każdy z nich, podatków i opłat, to inflacja naprawdę zagrozi całemu polskiemu systemowi gospodarczemu - podsumował ekspert.
Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na [email protected]