Transformacja energetyczna może nas sporo kosztować. Konfederacja nakreśliła plan rządu
Z tego artykułu dowiesz się:
Ile transformacja energetyczna będzie kosztowała Polskę w ogólnym rozrachunku
Czym jest Fundusz Sprawiedliwej Transformacji
Z jakimi zarzutami ze strony Konfederacji boryka się rząd
Energetyka w przebudowie
"Transformacja energetyczna w Polsce będzie kosztować 240 miliardów euro. Aby osiągnąć cele klimatyczne UE, Polska będzie musiała zwiększyć roczne inwestycje średnio o 13 mld euro" - napisała na Twitterze wiceminister funduszy i polityki regionalnej Małgorzata Jarosińska-Jedynak.
Dodała, że "dobrze, iż kraje Unii Europejskiej zatwierdzają Fundusz Sprawiedliwej Transformacji" (JFT). JFT to element europejskiej perspektywy na lata 2021-2027 zatwierdzony przez polski rząd.
Środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji trafią do trzech polskich regionów: woj. śląskiego, dolnośląskiego i wielkopolskiego. Portal energetyka24.com informuje, że "do woj. śląskiego mają trafić największe w kraju środki polityki spójności zasilające regionalne programy operacyjne (2,365 mld euro) i ponad połowa całej puli FST (2,066 mld euro)".
Polski rząd chce, aby te środki dotarły do kolejnych trzech regionów: woj. małopolskiego, lubelskiego i łódzkiego. Fundusze wypłacane będą na podstawie Terytorialnych Planów Sprawiedliwej Transformacji.
Plan transformacji energetycznej nie podoba się Konfederacji. Na ostatnim posiedzeniu Sejmu kilku posłów partii podkreślało, że "kapitulacja rządu w Warszawie w sprawie unijnej polityki klimatycznej, statystycznie będzie kosztowała już na dzisiaj 226 złotych rocznie każdą polską rodzinę". Robert Winnicki, szef Ruchu Narodowego podkreślił, że koszt ten wzrośnie o 200 zł za cztery lata, a za 10 lat o 667 zł.
Energetyka w kieszeniach Polaków
Poseł Konfederacji, cytowany przez bankier.pl, podkreślił, że jego parta popiera transformację energetyczną, ale ta powinna odbywać się "na polskich warunkach, w polskim tempie". Ważne jest, aby nowoczesne technologie wchodziły w szeregi energetyki.
Nie zabrakło odwołania do słów posła PiS, Krzysztofa Tchórzewskiego, który w jednym z wywiadów stwierdził, że za transformację energetyczną poniekąd będą płacić Polacy, ale "podwyżki cen prądu nie są dokuczliwe, bo coraz więcej zarabiamy". Dodał również, że rekompensaty nie są potrzebne.
- Po szczycie grudniowym (RE), na którym premier zgodził się na zaostrzenie celów polityki klimatycznej naszego państwa, ceny uprawnień do emisji CO2, które muszą kupować polskie elektrownie, polskie ciepłownie, wzrosły o 40 proc. Od tych cen uprawnień na emisję uzależnione są bezpośrednio ceny ciepła i ceny prądu - skwitował Krzysztof Bosak cytowany przez bankier.pl.
Poseł Bosak podkreślił, że za wymagania unijnej polityki klimatycznej zapłacą Polacy. "Ta lawina już ruszyła i już się toczy" - dodał.
Z kolei Krzysztof Tchórzewski w rozmowie z PAP powiedział, że rząd nie uniknie trudnego tematu transformacji energetycznej. Co więcej, jego zdaniem należy się zastanowić kto koszty tej transformacji będzie ponosił, czy wszyscy z budżetu państwa, czy część obywateli, czy sami obywatele.