Johnson pokonany ws. brexitu. Wniosek o przedterminowe wybory
Brexit wciąż tematem numer 1 na Wyspach. Dotąd rosła tylko liczba rzeczy, które wskazywały na nadchodzący brexit bez umowy. Świadczyło o tym nie tylko samo nastawienie obecnych władz, ale także ich czyny. Boris Johnson, obecny premier, postarał się o zawieszenie prac parlamentu brytyjskiego w okresie 9 września - 14 października. Pozwoliłoby to mu na nieskrępowane kłótnią z Izbą Gmin działanie.
Musi jednak liczyć się z siłą niższej izby brytyjskiego parlamentu. Ta wygrała wieczorne głosowanie z wtorku, w którym to opozycja pokonała rządzących. Nie udałoby się to jednak bez wsparcia deputowanych z Partii Konserwatywnej. Opozycję swoimi głosami wsparło 21 posłów władzy, czym przeważyli o ostatecznym wyniku 328 dla opozycji do 301 dla Konserwatystów - donosi portal Bankier.pl. Dlatego też Johnson zapowiedział złożenie wniosku o przedterminowe wybory, by odzyskać inicjatywę polityczną.
Brexit bez umowy nie przejdzie. Co z wnioskiem o wcześniejsze wybory
- Niech nie będzie wątpliwości dotyczących konsekwencji dzisiejszego głosowania: to oznacza, że parlament jest o krok od zrujnowania jakiegokolwiek porozumienia, jakie moglibyśmy wypracować w Brukseli, bo jutrzejsza ustawa przekazuje Unii Europejskiej kontrolę nad negocjacjami. Nie chcę wyborów i opinia publiczna nie chce wyborów, ale jeśli Izba Gmin zagłosuje jutro za tą ustawą, to naród będzie musiał wybrać, kto pojedzie 17 października (termin następnej Rady Europejskiej - PAP) do Brukseli, aby rozwiązać tę sytuację i poprowadzić kraj naprzód - grzmiał cytowany przez Bankier.pl Johnson tuż po głosowaniu.
Zwycięstwo opozycji z wtorku wiąże władzy ręce. Rząd będzie musiał bowiem w środę obradować nad wnioskiem opozycji o blokadę bezumownego brexitu. Co więcej, opozycja wnioskuje także o przedłużenie czasu na brexit do 31 stycznia 2020 roku, jeśli do 19 października rządowi brytyjskiemu nie uda się wypracować nowego porozumienia z Brukselą. Wszystko wskazuje na to, że opozycyjne partie przejęły inicjatywę.
Johnson w takim wypadku może robić dwie rzeczy - albo będzie realizował politykę zwycięzców ze szkodą dla swojej partii, albo ulegnie i odejdzie. Może oczywiście także starać się podburzać przeciwko opozycji, ale na dłużsżą metę nawet część zwolenników Konserwatystów ma go dość. Środa będzie jednak kluczowa, jeśli chodzi o starcia ws. brexitu.