Opłata za śmieci na nowych zasadach w Warszawie
Opłata za śmieci ma być uzależniona od ilości zużytej wody – taka propozycja będzie procedowana na czwartkowej sesji radnych m.st. Warszawy. Jeśli uchwała zostanie przegłosowana to już od lipca wiele zyskają gospodarstwa jednoosobowe, a stracą rodziny mieszkające w blokach.
W sprawie obecnej polityki gospodarowania odpadami zabrał głos minister środowiska Michał Woś. W trakcie programu „Newsroom WP” szef resortu kilkukrotnie skrytykował podwyżki planowane w Warszawie, określając je mianem „drakońskich”. Zdaniem Wosia tak wysoka opłata za śmieci jest wynikiem „nieudolnego zarządzania prezydenta Trzaskowskiego”.
Działania uzależnione od Ministerstwa Klimatu
W rozmowie Woś wskazał na dwa „grzechy pierworodne” gospodarowania odpadami, które wytyka Platformie Obywatelskiej. Pierwszym z nich było nałożenie zbyt restrykcyjnych przepisów w takcie implementowania prawa europejskiego regulującego kwestie opłat za śmieci. Drugim problemem jest wdrożenie przepisów, które doprowadziły do monopolizacji rynku, w wyniku czego „kilka dużych podmiotów jest w stanie narzucać pewne koszty” – ocenił Woś.
Pytany o działania w skali kraju wyznał, że gospodarowanie odpadami nie jest tematem, którym zajmuje się Ministerstwo Środowiska, ale „wspiera te ciężkie działania”. Woś liczy, że już niedługo szef resortu klimatu Jacek Ozdoba przedstawi szeroki pakiet rozwiązań, który „zatrzyma te skandaliczne i daleko idące podwyżki” opłat za śmieci i odwróci negatywne trendy, doprowadzając do demonopolizacji biznesu śmieciowego.
Kiedy Polacy usłyszą, że będzie taniej, a nie drożej?
Woś oznajmił, że rząd dąży do tego, aby to mniejsze spółki i przedsiębiorstwa komunalne mogły wziąć na siebie odpowiedzialność i skonstruować politykę gospodarowania odpadami w taki sposób, aby ceny były niższe.
Minister wyznał, że w trakcie poprzedniej kadencji PiS udało się „uporządkować dużą część tych tematów”. Dalsze kroki zależą od Ministerstwa Klimatu, ale Woś jest przekonany, że już niedługo Polacy będą mogli usłyszeć z ust rządzących, że „następne podwyżki nie są konieczne”. Czy tak się stanie, przekonamy się za kilka miesięcy.
