Tysiące Polaków może stracić samochód przez zagraniczną policję. Wszystkiemu winna rejestracja
Rejestracja z obcego państwa budzi wątpliwości policji
Rejestracja zagraniczna może być dowodem na złamanie obostrzeń związanych z koronawirusem – na takim stanowisku stoi belgijska policja. Wszystko przez nowe obostrzenia nałożone przez rząd, zgodnie z którymi nie można przyjeżdżać do Belgii w celach turystycznych.
Najnowsze przepisy stwarzają problemy dla stałych mieszkańców Belgii, którzy nie przerejestrowali samochodów. W wyniku przedłużenia kwarantanny społecznej policja z dzielnicy Bruksela Północna rozpoczęła wzmożone kontrole. W ich wyniku konfiskuje niektóre samochody z zagranicznymi rejestracjami. Jak dotąd zarekwirowano 17 aut, z czego ¼ należała do Polaków – podaje Polsat News.
Akcja policji bez dyskryminacji
Funkcjonariusze z Brukseli zapewniają, że procedura odbierania samochodów nie jest wymierzona w żadną grupę etniczną czy narodowościową i ma być wyrazem egzekwowania zakazów wprowadzonych przez belgijskie władze.
„Właściciele aut na zagranicznych tablicach, których zatrzymaliśmy łamią obecnie prawo. Belgijskie granice są zamknięte. Do kraju nie można zatem przyjechać w celach turystycznych” – tłumaczy Amal Ikhan z komendy w Brukseli.
Wyliczenia wskazują, że Polacy są jedną z grup narodowościowych, która padła największą ofiarą zorganizowanej akcji policji. Po Francuzach, Marokańczykach, Holendrach i Rumunach to właśnie Polacy są najbardziej liczną mniejszością narodową. W Belgii mieszka ok. 120 tys. obywateli z Polski – podaje MSZ.
Przerejestrowanie samochodu w Belgii łączy się z dużymi kosztami, na które nie wszyscy Polacy przebywający za granicą mogą sobie pozwolić. Ponadto składki ubezpieczeniowe są zdecydowanie wyższe niż w Polsce.