Badylarze i reszta prywaciarzy. Przedsiębiorcy w PRL musieli radzić sobie z wieloma przeciwnościami
PRL to ciężki czas dla biznesu
PRL nie ułatwiał życia przedsiębiorcom. Musieli się mierzyć z wieloma trudnościami, aby prowadzić własne interesy. W czasach PRL spekulant był uznawany za wroga państwa. Dr Andrzej Zawistowski, historyk ze Szkoły Głównej Handlowej tłumaczy dla portalu tygodnik.tvp.pl, że spekulantami nazywano ludzi, którzy przełamywali monopol państwa w obrocie jakimś produktem. Tak naprawdę byli to po prostu przedsiębiorczy obywatele, którzy mieli swój pomysł na dorobienie. Takie osoby były często wykorzystywane przez władze do pokazania Polakom, skąd bierze się kiepska sytuacja na rynku i niedobory towarów. Milicja przeprowadziła wiele akcji, podczas których aresztowano przedsiębiorców, rekwirowano różne towary, takie jak żywność czy ubrania.
Prywaciarze i badylarze
Za wrogów kraju uważano też prywaciarzy i badylarzy. Tak nazywano osoby, które pomimo wszechobecnego monopolu władzy były na tyle odważne, by brać sprawy w swoje ręce. A dla władz PRL było to wyjątkowo nieopłacalne. Jak tłumaczy dr Zawistowski, wizerunek władz przez to cierpiał, bo przecież nie może być tak, że jednostka funkcjonuje lepiej niż centralnie sterowana gospodarka.
Liczne kary i utrudnienia
Władze PRL rzucały kłody pod nogi przedsiębiorcom. Jak podaje portal tygodnik.tvp.pl, aby utrudnić prowadzenie prywatnych interesów, władze wprowadzały różne przepisy. Przedsiębiorcy i producenci musieli posiadać koncesje. Komplikacje pojawiały się przy próbach wynajęcia lokali albo żądano dużych opłat za czynsz. Zaraz po wojnie narzucono domiar - był to podatek naliczany osobie, u której wykazano dochód wyższy od zadeklarowanego. Ta opłata skutecznie odstraszała handlowców. Problemem było też odgórne ustalanie cen i marż. Przedsiębiorcom którzy posiadali sklepy groziło 5 lat więzienia za zawyżanie cen. Pojawiły się liczne koncesje i komplikacje przy handlu towarami z hurtowni.
Władze PRL bardzo utrudniały życie tym osobom, które prowadzili prywatne interesy i wzbogacali rynek. Jednak nigdy nie udało się ich do końca powstrzymać. Tacy ludzie byli niezbędni w komunistycznym kraju. Zapewniali innym obywatelom potrzebny produkty, których często po prostu w Polsce nie było.